Prawda o 13. Przystanku Woodstock
Przystanek Woodstock - jeden z największych otwartych festiwali w Europie - przyciąga co roku dziesiątki tysięcy widzów, nie tylko z Polski. Tu zdarzyć się może wszystko, bo wszystko tu jest dozwolone!
Posłuchaj relacji z Woodstocku 2007! i
Przystankowi na pewno nie pomagają wszelkiego rodzaju negatywne opinie, jakie pojawiają się w mediach, głównie katolickich. Oprócz corocznej negacji wszystkiego tego, co organizuje Jurek Owsiak, w tym roku padły w nich również absurdalne opinie o "szatanistach", "sektach, które namawiają na wegetarianizm" czy "ogólnie szerzącym się syfilisie"...
Opinie uczestników 13. Przystanku Woodstock także nie są zbyt optymistyczne. "To jest ostatni Woodstock, więc się bawmy!" - krzyczeli jedni, "Weźmiemy Woodstock do domu!" - skandowali drudzy, a jeszcze inni dodawali głośno: "Sami sobie zrobimy przystanek!". Byli tu, bawili się i zachowywali tak, jakby w przyszłym roku mieli się tu już nie spotkać.
Jak jest naprawdę na Woodstocku? Media katolickie, wiadomo, mają ugruntowaną opinię na ten temat. Relacje telewizyjne mediów publicznych i prywatnych skupiały się w tym roku przede wszystkim na śmiertelnym wypadku, jaki zdarzył się w drodze na Przystanek.
Prawda jest taka, że na Woodstocku może zdarzyć się wszystko. Jest to miejsce, gdzie wszystko jest dozwolone. Można pochlapać się w błocie, można paradować nago wśród stutysięcznego tłumu, albo wylać sobie piwo na głowę czy zrobić coś jeszcze innego, coś, czego nie zrobiłoby się w żadnym innym miejscu. Nie ma tu nikogo, kto by zabronił cieszyć się taką wolnością.
Pokojowy Patrol, nawet w liczbie tysiąca ludzi, nie jest do końca w stanie zapanować nad takim tłumem. Wszystko więc zależy od samych uczestników tego zbiorowiska. Od tego, jak daleko chcą i mogą się posunąć.
W tym roku w Kostrzynie na Odrą można było spotkać dużą grupę woodstockowiczów niemieckojęzycznych, byli Czesi, Słowacy i Amerykanie, a Norwegowie mieli tu nawet swój własny obóz. Mimo wszystko jednak dominowali Polacy.
Czy to możliwe, aby tegoroczny, 13. Przystanek Woodstock był przystankiem ostatnim? Krążyły plotki, że główny organizator - Jurek Owsiak - powoli chce się wycofywać z organizowania tego festiwalu ze względu na coraz większe problemy z pozyskaniem sponsorów. Mówiło się także o tym, że coraz trudniejsze staje się zorganizowanie opieki medycznej dla uczestników imprezy.
Jurek Owsiak wspomniał na konferencji prasowej, że często widzi podczas Przystanku młodych ludzi z piwem w ręce, ale - jak powiedział: "Ani razu nie poczułem, że to przekroczyło jakąś barierę". Ciężko było czasami w to uwierzyć, zwłaszcza, że kiedy widziało się sporo osób zataczających się czy śpiących pod stolikami w okolicy Wioski Piwnej. Cóż, takie same obrazki można obecnie zobaczyć w każdym klubie studenckim czy pubie, tylko na mniejszą skalę.
W Polsce mamy coraz więcej takich festiwali czy przeglądów na wolnym powietrzu i okazuje się, że wysoka niekiedy cena biletów wstępu na te imprezy wcale nie odstrasza młodych ludzi. Weźmy choćby taki Open'er Festival w Gdyni, który potrafił przyciągnąć 40 tysięcy widzów.
Przystanek gra bez biletów, a Owsiak konsekwentnie odmawia umieszczenia w jego nazwie, w materiałach reklamowych i promocyjnych, a także w okolicach scen logotypów sponsorów. Stąd prawdopodobnie kłopoty z pozyskaniem kasy na imprezę. Dlatego też nie jest pewne, czy przyszłoroczny Przystanek - jeśli się odbędzie - także ściągnie takie gwiazdy jak chociażby kultowy Type O Negative z USA.
Całą prawdę o Przystanku Woodstock, gdzie co roku zjawia się ponad 100 tysięcy osób, znają tylko ci, którzy tu byli. Ale i tak jest to tylko - dla każdego z nich - jego własna prawda. Gdyby nie kochali tej imprezy, to by się na niej tak licznie nie pojawiali.
Więcej o 13. Przystanku Woodstock dowiecie się z Radiu Bez Kitu (www.interia.fm) o godzinie 16:00 w audycji "Przystanek Woodstock naszymi oczami".
Kasia Małysa