Reklama

Michele Morrone: Nie przejmuję się już [WYWIAD]

Drugi album włoskiego piosenkarza i aktora ujrzał światło dzienne. "Double" to piętnaście utworów, które opowiadają o wewnętrznej podróży w poszukiwaniu dobra i zła. Michele Morrone zdradził nam więcej.

Drugi album włoskiego piosenkarza i aktora ujrzał światło dzienne. "Double" to piętnaście utworów, które opowiadają o wewnętrznej podróży w poszukiwaniu dobra i zła. Michele Morrone zdradził nam więcej.
Michele Morrone promuje swój drugi album "Double" /Tricolors /East News

Damian Westfal, Interia: Opowiedz mi o twoim nowym albumie - "Double". Skąd taka nazwa?

Michele Morrone: - "Double" oznacza podwójną osobowość. Od początku byłem zafascynowany tym konceptem i ludźmi, którzy mają w sobie coś więcej niż tylko jedną osobowość.

Mówisz o podwójnej osobowości. W której ty się lepiej czujesz? W wolnych balladach czy w szybszych, mocnych utworach?

- Czuję się bardziej komfortowo w stylu rock'n'rolla i bluesa. Mimo to bardzo lubię tworzyć ballady, takie jak "Moara", która jest dedykowana mojej dziewczynie.

Reklama

Wysłuchałem tej piosenki. Jesteś romantykiem.

- Jestem bardzo romantyczny, szczególnie kiedy przebywam z moją wybranką.

Album składa się z piętnastu piosenek. Masz swoją ulubioną?

- Uwierzcie mi, że trudno wybrać jedną. Mam swoje TOP 3: "Double", "To Do List" i "All I Want".

Oprócz twoich autorskich piosenek, na płycie znajduje się także cover zespołu Eurythmics. Jaka była motywacja do stworzenia swojej wersji "Sweet Dreams"?

- Zawsze lubiłem tę piosenkę, zawsze lubiłem ten tekst. Chciałem po prostu stworzyć coś po swojemu, co już istnieje i co kocham. Taki klimat electro rocka i bluesa bardzo mi odpowiada i sprawia, że jestem szczęśliwy.

Co Cię inspirowało w pracy nad tym albumem?

- To był dla mnie ciężki okres w życiu. Wydarzenia z tego czasu były dla mnie inspiracją. Nauczyłem się akceptować moje przeżycia i nie uciekam od nich.

Piosenka "Bad Game" opowiada o toksycznych związkach. Muzyka jest dla ciebie terapią?

- Muzyka zawsze jest terapią. To uzdrawiające przede wszystkim dla mnie, ale również dla moich słuchaczy, mam nadzieję. To moc, która sprawi, że będziesz smutny albo szczęśliwy, zawsze wywoła jakieś emocje. Myślę, że najważniejszą rzeczą dla artysty jest to, aby czuć się lepiej, pracując nad własnymi projektami.

Okładka albumu przedstawia ciebie palącego obraz. Ma to związek z twoją chorobą? Jest to jakiś symboliczny gest?

- To mój własny obraz. Reprezentuje mnie z moimi demonami, za którymi stoi mój strach, który z kolei symbolizuje wszystkie rzeczy, których nienawidzę w swoim życiu. Postanowiłem spalić go na okładce i zapalić papierosa, co w pewnym sensie oznacza, że nie przejmuję się już swoimi lękami. Teraz bronię lęków zamiast je potępiać i chcę uczynić z nich swoją broń.

Skąd wzięła się twoja pasja do sztuki? Nie tylko aktorstwo czy śpiewanie, ale również malowanie...

- Malowanie, czy w ogóle sztuka, jest dla mnie drogą do odstresowania się. Moje obrazy rodzą się z niedoskonałych głębin mojego umysłu. Dzięki nim można się przekonać, kim naprawdę jestem. Uważam, że dobrze, jak każdy ma jakieś hobby.

Ten album to odpowiedź na niedosyt po twoim debiutanckim albumie "Dark Room"?

- Rzeczywiście miałem pragnienie na więcej. Każdego dnia staram się coś napisać, skomponować, ale to "codziennie w moim życiu" jest niemożliwe, ponieważ mam tak wiele rzeczy do zrobienia, wiele projektów także w branży filmowej czy modelingowej, ale lubię tworzyć muzykę tak samo, jak lubię jeść makaron.

Czym różni się "Double" od "Dark Room"?

-  "Dark Room" był po części promocją filmu "365 dni". Teraz jest to mój bardziej dojrzały i osobisty projekt. Miałem czas, aby bardziej dojrzeć w muzyce i osadzić mój gust muzyczny.

Będzie trasa koncertowa promująca album?

- Jest jeszcze za szybko, aby mówić o szczegółach. Cały czas planuję trasę z moją wytwórnią, ale nie wiem, czy pojedziemy w nią teraz, bo znowu jestem bardzo zajęty branżą filmową, a tournee wymaga posiadania dużej ilości wolnego czasu. Planuję promocję na całym świecie, a szczególnie w Ameryce Łacińskiej.

Jeżeli pochłania cię teraz aktorstwo, a na koncie masz dwa albumy, to może będzie to tym razem musical?

- Nie tym razem. Będzie to thriller sci-fi. Pracuję właśnie w hollywoodzkiej produkcji, gdzie gram z Megan Fox. Premiera pod koniec roku lub na początku przyszłego.

Może chociaż znowu cię usłyszmy na soundtracku do filmu?

- Szczerze w to wątpię, nie ma jeszcze takich planów, jednak producent słyszał niektóre moje piosenki z najnowszego albumu i podobają mu się. Byłoby miło nagrać znowu oficjalną ścieżkę dźwiękową do filmu.

Czy Polska również ma szansę znaleźć się na twojej trasie koncertowej?

- Naprawdę bardzo bym chciał, ale nadal nie wiem. Bardzo chciałbym wrócić do Polski.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ​Michele Morrone
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy