Lady Pank od czterdziestu lat na scenie. "Mamy dużo pokoleniowych utworów"

Lady Pank pozostają legendą polskiej sceny i nadal koncertują /Jacek Kurnikowski /AKPA

Sierpień jest szczególny dla fanów Lady Pank. W 1982 roku to właśnie w sierpniu zespół zagrał swój pierwszy koncert. Tak rozpoczęła się historia, która trwa już od 40 lat. Zmieniają się czasy, rzeczywistość, ale duch Lady Pank jest ten sam. Na ich koncerty przychodzą także coraz młodsi widzowie. - Myślę, że to już są nie trzy pokolenia, a cztery. To fantastyczne jak się patrzy ze sceny na tych młodych ludzi, którzy śpiewają wszystkie nasze teksty, jest to naprawdę bardzo budujące - mówi nam Jan Borysewicz.

Lady Pank są fenomenem. 14 sierpnia tego roku minęło 40 lat od ich pierwszego koncertu, który zagrali w składzie: Jan Borysewicz (wokal i gitara); Edmund Stasiak (gitara); Paweł Mielczarek (bas) oraz Andrzej Polak (perkusja). Po czterech dekadach na scenie, choć nie w tym samym line-upie, pozostają jedną z najważniejszych grup na polskiej scenie rockowej.

Z zespołem, który w ten weekend wystąpi na koncercie "Przeboje Lata 30-lecia Polsatu i Radia Zet" w Kielcach udało się nam porozmawiać podczas ich niedawnej wizyty na Top of The Top Sopot Festival. Muzycy zaprezentowali dwa utwory ze swojego imponującego katalogu: "Kryzysową narzeczoną" oraz "Tańcz głupia, tańcz"

Reklama

Lady Pank: mamy coraz młodszych fanów

Na przestrzeni lat skład zespołu zmieniał się, a od 1994 roku i albumu "Nana" tworzą go Jan Borysewicz, Janusz Panasewicz (który jest w zespole od 1982 roku), Kuba Jabłoński oraz Krzysztof Kieliszkiewicz. - Założyłem zespół, jak jeszcze nie było Janusza, więc trzeba było się dotrzeć, żeby dojść do takiego etapu jak teraz. Ten skład, który jest w tej chwili, wydaje mi się, że pozwala nam na granie naprawdę super koncertów. Bardzo się zgraliśmy, kochamy to, co robimy i to jest dla nas jedna wielka zabawa. Ważne jest to, że zespół istnieje 40 lat - mówi Borysewicz, który w ostatnim czasie wydał solowy album "Wszystkie oblicza Jana Borysewicza".

W repertuarze Lady Pank znajduje się tak wiele piosenek, że artyści mają naprawdę twardy orzech do zgryzienia, gdy wybierają te, które chcą zaprezentować na koncertach. - Mamy strasznie dużo utworów, które są takie jakby pokoleniowe. I dużo coraz młodszych fanów, którzy do nas dochodzą. Więc ja myślę, że to już są nie trzy pokolenia, a cztery. I to jest fantastyczne, jak się patrzy ze sceny na tych młodych ludzi, którzy śpiewają wszystkie nasze teksty, jest to naprawdę bardzo budujące i dzięki temu nam też chce się grać - opowiada Interii Jan Borysewicz.

- To nie jest tylko zasługa naszej pracy, ale też tych fanów, którzy przychodzą na nasze koncerty - zauważa wyrażając wdzięczność nowym, ale też lojalnym fanom, którzy są z nimi niemal od początku.

Nie była to pierwsza wizyta Lady Pank w Sopocie. Janusz Panasewicz bardzo ciepło wspomina wizytę zespołu w Operze Leśnej u szczytu popularności grupy w 1985 roku. - To jest piękna scena do grania. Chciałbym tu kiedyś zagrać taki recital, jak kiedyś, w 1985 roku. Bardzo chętnie bym tu zrobił swój koncert, taki pełny, dwugodzinny, jakie gramy w tej chwili, bo miejsce jest znakomite i fajnie się tu gra - mówi wokalista.

W ciągu ostatnich 28 lat wydali 12 albumów studyjnych. Przez czterdzieści lat istnienia - ukazało się ich dwadzieścia, a ostatnim jak na razie jest "LP40", który wyszedł w zeszłym roku. Już wiadomo, że nie jest to ostatnie słowo Lady Pank w tej materii. 

- Tak się składa, że z każdym wywiadem, którego udzielamy, akurat chwilę później wychodzi nasza nowa płyta. Więc na jesień wypadałoby, żeby to powtórzyć. I wtedy ukaże się "MTV Unplugged: Lady Pank"

Jan Borysewicz o swoim stylu: pracowałem nad nim wiele lat

Gitarowe zagrywki Jana Borysewicza są tak charakterystyczne, że wystarczy kilka dźwięków, by niekoniecznie wprawne ucho poznało, do kogo należy gitarowa partia w piosence. Borysewicz stawiał pierwsze kroki słuchając mistrzów gitary jak Jimi Hendrix i nigdy nie spodziewał się, że młode pokolenie gitarzystów będzie kiedyś uczyć się jego piosenek. 

- Nigdy o tym nie myślałem, nawet chyba teraz o tym też nie myślę. Widzę czasami, że [młodzi - przyp. red.] grają. To jest wspaniałe, bo ja pracowałem nad swoim brzmieniem wiele lat, żeby być rozpoznawalnym gitarzystą. I szczerze mówiąc, trochę się ukrywałem z grą na gitarze. Na pierwszej płycie Lady Pank bardzo uciekałem od grania wydłużonych solówek. Dlatego też założyłem zespół Jan Bo, żeby tam się wyżywać trochę na tych solówkach - twierdzi legenda gitary.

Dopowiada mu perkusista Kuba Jabłoński, dla którego nie lada wyzwaniem bywa czasem dotrzymywanie rytmu Borysewiczowi. - Trzeba być czujnym, grając z Jankiem, ponieważ on lubi improwizować i trzeba wiedzieć, kiedy coś zagrać i reagować na żywo, na to, co się dzieje na scenie - argumentuje.

Na każdym koncercie Lady Pank nawet te największe przeboje mogą zabrzmieć inaczej. Wszystko przez to, że Jan Borysewicz w każdą stara się włożyć coś nowego i unikatowego. - Mi się w ogóle nie nudzą te utwory, na każdym koncercie gram inną solówkę. Raz zagram krótszą, raz dłuższą i to mi sprawia niesamowitą frajdę. Zresztą zespołowi chyba też, bo przez to nie ma nudy. Nie wpadamy w taką rutynę, że gramy cały czas te same piosenki - cieszy się gitarzysta. 

Najważniejsze - melodia i tekst - pozostają bez zmian po to, by każdy fan mógł usłyszeć wyczekiwane przez siebie numery. - Nie można za dużo zmieniać, ponieważ fani są przyzwyczajeni do tego, jak słuchają utworów z płyt i chcą mieć taki sam oddźwięk na koncercie. Więc my się staramy wiernie odtwarzać te, które są na płytach - dodaje.

Jan Borysewicz: "Mniej obcy" dużo wyjaśni

28 września na sklepowych półkach pojawi się uśmiechnięta twarz Jana Borysewicza. Wszystko za sprawą premiery książki "Mniej obcy", którą napisał razem z Marcinem Prokopem. Wielu fanów Lady Pank zastanawiało się, jak dużo w nowej pozycji będzie o zespole, a jak wiele o jego twórcy. Borysewicz rozwiał wątpliwości. 

- To jest książka o mnie, o moim życiu od samego początku. O takich sprawach od dziecka i oczywiście Lady Pank musi być poruszone, bo to część mojego życia. Bez tego by się nie obyło. Ale to nie jest książka o Lady Pank, to jest książka o moim życiu - zapowiada. 

Na rynku wydawniczym nie ukazała się dotąd autoryzowana biografia zespołu, ale wygląda na to, że nieprędko fani grupy doczekają się barwnej historii jednego z najważniejszych zespołów w historii polskiej muzyki na papierze. - Na razie zajmujemy się nagrywaniem nowych rzeczy, a nie pisaniem książek - mówi Janusz Panasewicz. Wtóruje mu Borysewicz. - Myślę, że czas pokaże i myślę, że "Mniej obcy" dużo też wyjaśni. Więc poczekajmy na oddźwięk tego, co zrobiłem z Marcinem Prokopem - dodaje.
__

Lady Pank będzie gościem koncertu "Przeboje Lata 30-lecia Polsatu i Radia Zet" w Kielcach, który w sobotę o godzinie 20:00 wyemituje Telewizja Polsat.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama