Reklama

"Stawiamy na oryginalność"

Zespół Pustki pochodzi z podwarszawskiej miejscowości Ostrówek. Grupę założyli szkolni koledzy Radek Łukasiewicz (gitara) i Janek Piętka (wokal). Do wspólnych prób zaprosili perkusistę Grześka Śluza, który wcześniej grał z Radkiem w formacji Art Brut. W składzie znajdują się ponadto: basista Filip Zawada i grająca na instrumentach klawiszowych Barbara Wrońska. Grupa ma na koncie dwa albumy: "Studio Pustki" (2001) i "8 Om" (2004). Więcej na temat zespołu Pustki można dowiedzieć się z krótkiej rozmowy Radka Łukasiewicza z Pawłem Amarowiczem, przeprowadzonej przy okazji eliminacji do festiwalu "TOPtrendy 2004".

Kiedy powstał zespół i skąd się wzięła jego nazwa?

Pierwsze Pustki powstały na jesieni 1999 roku. Nazwa pochodzi od miejsca, w którym gramy. Zaadaptowaliśmy sobie salę w takiej komórce, która stoi u mnie na podwórku. Moi rodzicie zawsze nazywali to miejsce "pustki". To była taka rupieciarnia. My te rupiecie wynieśliśmy i zainstalowaliśmy tam salę prób, a jakieś dwa lata temu powiększyliśmy ją. Teraz mamy takie dosyć duże studio.

Tam nagrywacie swój materiał?

W "pustkach" nagraliśmy naszą nową płytę. Zaadaptowaliśmy "pustki" akustycznie, żeby były znośne. Zainwestowaliśmy trochę, żeby był dobry dźwięk.

Reklama

Jeszcze trzy lata temu było o was dosyć głośno. Potem gdzieś przepadliście, co się stało?

Dużo rzeczy się na to złożyło. Jedną z pierwszych była kradzież całego naszego sprzętu. Pojechaliśmy do Gdańska trzy miesiące po wydaniu pierwszej płyty. Graliśmy tam koncert, a po koncercie w nocy ukradli nam z samochodu prawie cały sprzęt. Nie dostaliśmy żadnego odszkodowania za to, a potem przemalowane instrumenty i wzmacniacze znajdowaliśmy na aukcjach internetowych. Taka sytuacja spowalnia trochę życie zespołu. Zanim się odkupi sprzęt, żeby było na czym grać, trochę czasu mija. Nam zajęło prawie trzy miesiące, żeby się zebrać i coś nagrać. Ale myślę, że skoro się podnieśliśmy z takiego czegoś, z takiego ciosu, to właściwie jesteśmy w stanie przetrwać chyba wiele rzeczy.

Wasza muzyka nie należy do najłatwiejszych...

Nie jesteśmy w życiu za chodzeniem na łatwiznę. Ta płyta i generalnie nasza muzyka jest tego wyrazem. Nie interesuje nas chodzenie na łatwiznę, bo to nic nie daje. Pójście na łatwiznę w muzyce może wprowadzić cię na szczyt na pięć minut. Jesteś na łasce lub niełasce tych stu tysięcy osób. Natomiast my takiego szczytu nigdy nie osiągniemy, będziemy budować sobie spokojnie dorobek, wyrabiać nasz styl muzyczny. Dla nas najważniejszą rzeczą jest znalezienie naszego własnego, oryginalnego języka. A tego się nie zrobi na jednej płycie.

Wolę pracować z płyty na płytę, docierać do tego, o co mi chodzi, badać takie rejony, które nie są zbadane albo których my po prostu nie znamy. Stawiamy na oryginalność. Może nie jest to zbyt dobre hasło reklamowe, ale tak jest.

Jak oceniacie swój występ w programie Kuby Wojewódzkiego. Coś wam to dało?

Dostaliśmy po występie u Wojewódzkiego dwie propozycje koncertów - to z takich wymiernych korzyści. Potem trafiliśmy na składankę z programu.

A wasz udział w "TOPtrendy"? Jak do tego podchodzicie?

Generalnie OK, jesteśmy za tym. Nagle okazuje się, że Polsat to jedyna telewizja, gdzie można nas zobaczyć. Bo telewizja publiczna nas nie chce...

Będzie można zobaczyć was na koncertach?

Zespół Nomeansno zaprosił nas na trasę, co dla nas jest nie lada wyróżnieniem. To w pewnych kręgach jest wielka legenda. Gdy przyjeżdżają do Polski, grają koncerty dla 2-3 tysięcy osób. Usłyszeli naszą pierwszą płytę i organizatora koncertów poprosili, żeby zagrał zespół Pustki. To dla nas jest duże wyróżnienie.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: studio | toptrendy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy