Reklama

"Muzyka powinna być zabawą"

Sporo się ostatnio działo w brytyjskim girlsbandzie Sugababes - na miejscu Keishy Buchanan pojawiła się Jade Ewen, reprezentantka Wielkiej Brytanii na Eurowizji 2009. W nowym składzie dziewczyny nagrały płytę "Sweet 7", o której opowiedziały Justynie Tawickiej.

W ramach promocji nowego materiału Sugababes wystąpiły na gali z okazji 20-lecia Radia RMF FM. Przed swoim występem każda z wokalistek znalazła kilka chwil, by opowiedzieć o nowym rozdziale w historii grupy, seksownych kobietach i inspirowanym twórczością Quentina Tarantino teledysku do singlowego przeboju "About A Girl".

Musimy zacząć od tego, że Sugababes wróciły. To nowy rozdział w waszej karierze. Jak opiszesz ten nowy rozdział w waszej muzyce, pojawienie się nowej osoby w zespole i nowy album?

Heidi Range: Mamy nową koleżankę, Jade, która jest absolutnie cudowna. Najważniejsze jest to, że ma przepiękny głos. Tak, jak powiedziałaś, nagrałyśmy nowy album, "Sweet 7" - i jesteśmy bardzo podekscytowane, kiedy myślimy o przyszłości! To dość imprezowy album, w pewien sposób impertynencki, szybki - dlatego z niecierpliwością czekamy na to, co ma się wydarzyć, na koncerty w całej Europie. W kwietniu udajemy się do Azji; będziemy w Indiach, co jest bardzo ekscytującą perspektywą. Jak widać, czeka nas wiele świetnie zapowiadających się wydarzeń, sporo festiwali latem - same dobre rzeczy!

Reklama

Amelle Berrabah: Czuję się tak, jakbyśmy wyjechały na prostą po wzlotach i spadkach na kolejce górskiej. Jesteśmy po prostu bardzo zadowolone, bardzo szczęśliwe, zachowujemy się w swojej obecności naturalnie - w ogóle bardzo dobrze się ze sobą dogadujemy. Jade i ja pojechałyśmy razem na wakacje na Barbados, gdzie spędziłyśmy sporo czasu. To miłe, że nasza praca daje nam odprężenie i że możemy znajdować w niej przyjemność. Różnica polega na tym, że - nawet jeśli wcześniej też tak się czułyśmy - pojawiały się trudności. Muszę szczerze przyznać, że po prostu świetnie się razem bawimy i to jest naprawdę bardzo miłe! Jesteśmy zajęte, ale ta praca jest przyjemna. Myślę, że Jade odcisnęła na zespole swoje piętno...

Jade ma oryginalny, piękny głos, jest piękna, zawsze jest z nią wesoło. Tak, teraz jest po prostu bardzo przyjemnie, wszystkie jesteśmy z tego powodu szczęśliwe.

Jade Ewen: Nasze relacje układają się bardzo pozytywnie! Dziewczyny powiedziały mi, że w ich odczuciu ta najnowsza płyta jest jedną z najlepszych w historii Sugababes. Niedawno podpisałyśmy kontrakt z amerykańską wytwórnią Jaya-Z, gigantem na rynku wytwórni. Jestem z zespole dopiero od sześciu miesięcy, a dziewczyny są dla mnie takie słodkie! Jak na razie świetnie się bawię; ten wyjazd jest naszym pierwszym wspólnym wyjazdem. W przyszłym miesiącu jedziemy do Indii i innych azjatyckich krajów, przyjeżdżamy z koncertem do Polski po raz pierwszy w obecnym składzie - to wiele pozytywnych, ekscytujących doświadczeń.

Rozmawiamy o waszym najnowszym albumie, "Sweet 7". Moje pytanie dotyczy waszej muzyki. Można ją porównać to flirtowania z waszymi słuchaczami, ale by flirtować skutecznie, trzeba być silną. Co powiedziałabyś kobietom, które nie czują się silne, nie czują się seksowne? Czy ta płyta może im pomóc?

Amelle Berrabah: Jestem o tym przekonana - tak samo, jak o tym, że ta płyta to kawałek dobrej rozrywki. Jest bardzo śmiała, bardzo pogodna i przepełniona humorem. Ale wracając do pytania - jeśli dziewczyna jest nieśmiała i chce poczuć się pewnie, powinna moim zdaniem zakładać rzeczy, w których będzie czuła się seksownie.

Nie muszą one koniecznie eksponować dużo ciała - ja na przykład czuję się o wiele lepiej, gdy mam na sobie buty na wysokich obcasach. Ważne jest również to, jak zachowujemy się w kontaktach z ludźmi - trzeba starać się okazywać pewność siebie, mówić głośno i wyraźnie i nie pozwalać, by inni nas onieśmielali lub odbierali nam pewność siebie.

Jade, to siódmy album Sugababes, ale dla ciebie pierwszy w tym zespole. Jak opiszesz emocje i inspiracje, które towarzyszyły ci podczas nagrywania tej płyty?

Jade Ewen: Myślę, że w przypadku tego albumu dominującym motywem, który spaja wszystko razem, jest świeżość połączona z entuzjazmem. Takie podejście było możliwe dzięki pojawieniu się nowej osoby w zespole, co zaowocowało nową dynamiką wzajemnych relacji, nowym brzmieniem i nowymi muzycznymi inspiracjami.

Kolejną rzeczą jest fakt, że nagrywałyśmy go w Ameryce, współpracując z różnymi producentami i kompozytorami. Całość sprawia wrażenie, jakby zespół narodził się od nowa; mam nadzieję, że to odmładzające doświadczenie.

Wszystkie trzy jesteście bardzo seksownymi i silnymi kobietami. Jakie emocje chcecie poruszać i na jakie zmysły oddziaływać u osób, które was oglądają i słuchają, które są waszymi fanami?

Heidi Range: To jest tak, że niektóre piosenki rzeczywiście niosą ze sobą jakieś przesłanie, a niektóre to po prostu czysta rozrywka i nie powinny być traktowane zbyt poważnie. Proces pisania piosenki jest bardzo mocno związany z tym, jak się w danej chwili czujesz. Czasami jest tak, że pisze się piosenkę o tym, czego doświadczył nasz przyjaciel i o czym nam opowiedział. Ta płyta jest w moim odczuciu bardzo radosna, to nie jest smutny album - nie porusza jakichś poważnych tematów.

Właściwie to taka eksplozja niespodziewanych dźwięków! Jest tu trochę popu, trochę brzmień r'n'b.

Żeby nagrać tę płytę, poleciałyśmy do Ameryki. Podpisałyśmy niedawno kontrakt z wytwórnią Jaya-Z, Roc Nation, która ma tam swoją siedzibę. Nagrywanie albumu sygnowanego przez taką wytwórnię oznaczało współpracę z konkretnymi producentami, producentami, których zawsze podziwiałyśmy, współpracownikami Beyonce i Rihanny... Wszystkie te osoby miały bardzo istotny wpływ na ten album. Sugababes zawsze eksperymentowały z brzmieniem. Uwielbiamy próbować nowych rzeczy. Tak, sądzę, że ta płyta jest dosyć figlarna!

Amelle Berrabah: Jesteśmy bardzo wybredne, wiemy, czego chcemy, i szukamy właśnie tego. Już po jednym przesłuchaniu i zaśpiewaniu utworu możemy na przykład stwierdzić, czy się nam podoba, czy nie: nic z tego, żegnaj! Naszych wyborów dokonujemy bardzo szybko. Przy tej płycie akurat świetnie się bawiłyśmy, bo problem był innej natury: podobało nam się za dużo piosenek! Musiałyśmy przesłuchiwać je wielokrotnie, często nie mogąc się zdecydować, które podobają się nam najbardziej. Wydaje mi się, że podjęłyśmy dobre decyzje.

Ten album to bardzo dobre zestawienie: są tam kawałki taneczne, jak "Thank You for the Heartbreak"; "She's a Mess" - to jest niezły hardcore! Jest zupełnie inny niż utwory, które nagrywałyśmy dotychczas. Tak, to doskonała mieszanka z dużą dawką pozytywnej energii. Teksty nie są wydumane, są za to bardzo impertynenckie. Oczywiście, nie myślimy o sobie, że jesteśmy aż tak seksowne i że każdy nas tak odbiera. Całość jest zdecydowanie żartobliwa i przepełniona humorem.

Jade Ewen: Ogólnie rzecz biorąc, na tej płycie znajduje się dużo szybkich utworów. Chcemy, by słuchacze poczuli się przy tej płycie dobrze. W zamierzeniu ma to być album rozrywkowy, beztroski, taki, przy którym można się bawić na imprezie, ale też i słuchać w domu. Są na nim też dwa wolne utwory, ballady, które opowiadają o problemach w relacjach międzyludzkich.

Pamiętam, że gdy po raz pierwszy słuchałam mojej ulubionej piosenki z tej płyty, czyli "Little Miss Perfect", odczuwałam silne emocje! Ten utwór jest naprawdę poruszający! To piękna piosenka, a dodatkowo można na niej usłyszeć solowe partie w wykonaniu każdej z nas. Wydaje mi się też, że od strony muzycznej i wokalnej jest to bardzo zgrana kompozycja.

Jade, na tej płycie słychać bardzo wiele różnych muzycznych inspiracji - pop, r'n'b. Jakie gatunki muzyczne ty preferujesz?

Jade Ewen: Kocham soul w starym stylu, jak muzyka Amy Winehouse. Jej głos jest piękny. Uwielbiam jazz, kocham też Alicię Keys. Moja ulubiona muzyka to taka, która brzmi prawdziwie, która jest wykonywana przez artystów śpiewających z głębi serca i po których widać, że sami doświadczyli tego, co chcą nam przekazać. Chyba tak bym to ujęła.

Jaki macie przepis na muzyczny sukces? Mam na myśli wizerunek, stroje, dobre brzmienie, dobrą energię... Co jest w tym wszystkim najważniejsze?

Amelle Berrabah: Na pewno, tak jak powiedziałaś, musi to być cały "pakiet". Przede wszystkim śpiewamy - mam nadzieję, że dziś nikt już nie wątpi w to, że potrafimy śpiewać. Kochamy występować na scenie. Ale też pamiętajmy, że publiczność przychodząca na koncert jest nastawiona na wrażenia wzrokowe. Kiedy więc występujemy, staramy się mieć na sobie coś niebanalnego, coś, co można by w zasadzie nazwać kostiumem.

Jest to ważne, tak samo jak eksperymentowanie z nowymi pomysłami. Przychodzi mi w tym momencie do głowy Lady GaGa, która swoim wizerunkiem obaliła wszelkie bariery i która sprawia, że ludzie dosłownie zadają sobie pytanie: Cholera, co założy na siebie tym razem? Jest całkowicie nieprzewidywalna.

Myślę, że z perspektywy kobiety takie eksperymentowanie to po prostu dobra zabawa. Jeszcze kilka lat temu ja sama byłam bardziej zachowawcza; kiedy nie podobał mi się jakiś strój, od razu mówiłam: Nie, nie, ta sukienka nie będzie do mnie pasować, nie będę jej nawet mierzyć. Dziś każda nowa rzecz wywołuje we mnie przyjemne zaskoczenie, jestem gotowa spróbować wszystkiego - i okazuje się, że rzeczy, o których nawet nie pomyślałabym, że będą mi pasowały, naprawdę mi się podobają.

Uważam, że na tej samej zasadzie ważne jest eksperymentowanie w muzyce, ciągłe wymyślanie siebie na nowo. Myślę zresztą, że taka właśnie jest historia Sugababes. Na przykład nasz najnowszy album jest zupełnie inny od poprzedniego! Poprzedni był surowy, z dużym udziałem żywych instrumentów, bardzo uczuciowy. Nasza najnowsza płyta jest zabawna, bardzo energetyczna, sprawia, że uśmiech nie schodzi ci z twarzy i masz ochotę tańczyć. Jest też jednak na niej kilka świetnych ballad, które strasznie nam się podobają. Moją ulubioną piosenką na tym albumie jest "Little Miss Perfect" - ballada właśnie. Podsumowując, "Sweet 7" jest udaną mieszanką muzycznych stylów i gatunków - i mamy nadzieję, że spełni oczekiwania wszystkich.

Heidi, wasz wizerunek i styl zmieniały się w ciągu trwania waszej kariery. Jak możesz opisać wasz wizerunek i styl na etapie, na którym obecnie się znajdujecie? Mam na myśli zarówno muzykę, jak i modę.

Heidi Range: Jeśli chodzi o muzykę, to uwielbiamy nieustannie się zmieniać. Wszystko zależy od tego, jakie są nasze doświadczenia, co nowego dzieje się w branży muzycznej. Uwielbiamy pracować z coraz to nowymi producentami, którzy mobilizują nas do eksperymentowania z rozwiązaniami, których nie stosowałyśmy nigdy wcześniej.

Podobnie jest z ciuchami - mamy stylistkę, którą prosimy o to, by nakłaniała nas do eksperymentowania z naszym wyglądem. Jeśli chodzi o mnie, to i tak zawsze preferowałam barwne i radosne ubrania, zawsze noszę też buty na wysokim obcasie. Ale już rzeczy, które mamy na sobie na scenie albo w naszych teledyskach, niekoniecznie założyłabym, kiedy gdzieś wychodzę w wolnym czasie. Ale na tym właśnie polega zabawa - na przekraczaniu granic i próbowaniu ciągle czegoś nowego.

Porozmawiajmy teraz o teledysku do singlowego utworu "About A Girl". To świetny teledysk, inspirowany twórczością Quentina Tarantino. Opowiedzcie nam o kulisach jego powstawania.

ZOBACZ KLIP DO "ABOUT A GIRL"!

Amelle Berrabah: O, mówię ci, to był gorący dzień! Naprawdę świetnie się bawiłyśmy. Ale miałyśmy na sobie kostiumy z czarnego PVC i było nam bardzo gorąco. Wizażystki musiały nas odświeżać dosłownie co dwie sekundy, bo lały się z nas strugi potu. Mimo to była to dobra zabawa, bo dużo tańczyłyśmy. Moja prawa noga dosłownie drżała, bo układ wymagał od nas balansowania prawym udem. W przerwach między sekwencjami każda z nas bała się, że za chwilę się przewróci. Dzień należy jednak zaliczyć do udanych; końcowy efekt bardzo nam się spodobał. Jesteśmy bardzo zadowolone z tego teledysku.

Jade Ewen: kiedy nadszedł dzień zdjęciowy, znałam dziewczyny dopiero od dwóch dni. Teledysk nagrywałyśmy na pustyni w hrabstwie Los Angeles. Było bardzo gorąco! Ponieważ w Wielkiej Brytanii bardzo dużo mówiło się o moim przyjściu do zespołu, na planie było dosłownie chyba dwudziestu paparazzi, którzy bez przerwy pstrykali zdjęcia i filmowali nas w tym upale. Pamiętam, że byłam bardzo zdenerwowana, do tego stopnia, że się trzęsłam - pamiętam zwłaszcza moje trzęsące się ręce. Potem okazało się, że na Wyspach wszyscy o tym wiedzieli, jeszcze za nim wróciłam do kraju. To było szaleństwo! Owszem, to była fajna zabawa, ale też coś przerażającego. Dla mnie było to chyba najbardziej przepełnione emocjami doświadczenie w Sugababes, teraz wszystko wygląda o wiele spokojniej.

Heidi Range: Kręcenie teledysku nie do końca poszło zgodnie z planem. Do Ameryki przyleciałyśmy jeszcze w poprzednim składzie. Do pracy nad wideoklipem miałyśmy przystąpić już pierwszego dnia po przylocie. Wtedy jednak okazało się, że nasza koleżanka opuszcza zespół. Teledysk musiał jednak powstać, więc ekipa zdecydowała się rozpocząć zdjęcia z udziałem naszych dublerek, które miały wykonywać kaskaderskie sztuczki. Miało to wyglądać tak, jakbyśmy to my były na planie. W ten sposób został nakręcony cały teledysk, bo nie było już przecież naszego zespołu. Ale już tydzień później - czy może półtora tygodnia później - spotkałyśmy się z Jade i Sugababes miały już trzecią wokalistkę. Zdecydowaliśmy, że będziemy kontynuować zdjęcia. Musiałyśmy tylko dokręcić kilka ujęć na pustyni, gdzie powstawał wideoklip.

"Sweet 7" to bardzo seksowna i kobieca płyta. Co chcecie przekazać wszystkim kobietom, które będą jej słuchać?

Jade Ewen: chcemy, żeby wszystkie kobiety czuły się seksowne i piękne! Kobiety w ogóle są piękne i powinny czuć się ze sobą dobrze. Wydaje mi się, że trochę brakuje nam tego pozytywnego przekazu i energii - a przecież muzyka powinna być zabawą i rozrywką. Chcemy mieć pewność, że skutecznie przekazujemy tę pozytywną energię, i że każda kobieta czuje się dzięki temu dobrze w swojej skórze.

Dziękuję za rozmowę.

Tłumaczenie: Katarzyna Kasińska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piosenki | wizerunek | emocje | zabawa | dziewczyny | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy