Reklama

"Ładne buźki nie wystarczą"

Amerykanie Christopher Richard Stringini i Izzy Gallegos, Niemcy Christoph Watrin i Michael Johnson oraz Brytyjczyk Jay Khan - ta piątka przystojniaków tworzy boysband US5, który został wybrany w castingu w niemieckim telewizyjnym programie "Big In America". Grupa zadebiutowała płytą "Here We Go" (premiera listopad 2005 roku, nowa edycja do sklepów trafiła niemal dokładnie rok później), z której pochodziły przeboje "Maria", "Just Because Of You", "Come Back To Me Baby" i "Mama". Nad karierą US5 czuwają producenci wcześniej odpowiedzialni za sukcesy Bakcstreet Boys i 'N Sync. Boysband pod koniec listopada 2006 r. przyjechał do Warszawy, gdzie był jedną z gwiazd gali rozdania nagród Jetix Kids Awards. Przy okazji Richie, Izzy, Chris, Michael i Jay spotkali się z Pawłem Amarowiczem, by powiedzieć mu o m.in. tym, na czyj powrót czekają najbardziej i jak ważna jest uroda dla członków boys- i girlsbandów. Z rozmowy dowiecie się także, co chłopcy

Czy nie uważacie, że najlepsze czasy boysbandów minęły?

Już chyba od 10 lat mówi się w branży muzycznej, że era boysbandów minęła. Kiedy ze sceny zniknęli New Kids On The Block, wszyscy twierdzili, że teraz to już naprawdę tę fazę mamy za sobą i to już się nie powtórzy... A tymczasem pojawili się Take That, Backstreet Boys...

Sam widzisz, boysbandy będą zawsze i nawet teraz koncerny muzyczne starają się wybrać, zakładać nowe zespoły tego typu, bo zdają sobie sprawę, że ten model nadal działa. Nasz menedżer wciąż powtarza, że tak długo, jak długo będą istniały na świecie nastolatki, będzie zapotrzebowanie na boysbandy.

Reklama

Czy macie swoje ulubione boysbandy i girlsbandy - zespoły, które was inspirowały, gdy mieliście po kilkanaście lat?

No jasne, mnóstwo: Take That, New Kids On The Block, Backstreet Boys (świetnie goście tańczyli!), a z girlsbandów: Pussycat Dolls, Spice Girls, i taka niemiecka grupa No Angels.

Ostatnio modne są powroty takich grup, jak Take That, All Saints. Czy czekacie na czyjąś reaktywację - może Spice Girls lub New Kids On The Block?

O tak, czekamy na Take That, no i na Backstreet Boys! Na Spice Girls nie tak bardzo, ale powrót Take That to jest coś! Co roku pojawiają się plotki o powrocie Spice Girls i jeśli w końcu powrócą, to nikogo to już nie będzie obchodzić, więc nie można tego brać serio.

W ogóle słyszy się, że wiele zespołów chce wrócić, korzystając z obecnej mody na stare bandy. Słyszeliśmy np. o chęci reaktywacji East 17.

Co sądzicie o takim zakładaniu zespołów, iż ich członków wybiera się w telewizyjnym castingu. Czy uważacie, że takie programy jak "Big In America" to dobry pomysł?

Można stworzyć zespół w ten sposób, dlaczego nie, ale jeśli taki band niczego sobą nie reprezentuje, poza wsparciem marketingowym, to szybko zniknie ze sceny, nikt nie będzie tego kupował.

Ale jeśli kryje się za tym jakiś talent, jakiś pomysł, jakaś chemia, to taki zespół sobie poradzi. Muzyka sama się obroni. To dobry sposób na rozpoczęcie kariery, nawiązanie kontaktów, podpisanie kontraktu z wytwórnią.

My jesteśmy w podobnej sytuacji, ale teraz już nikt nie pyta nas o telewizyjny show, ale o to, jaką jesteśmy grupą, co sami sobą reprezentujemy. Wiele było przykładów spektakularnych upadków gwiazd wykreowanych przez tego typu programy: wielki sukces i kreacja na supergwiazdę w programie, a jak tylko ukazał się singel, to okazywało się, że bańka mydlana pryskała.

Podobno jednym z kryteriów doboru członków US5 była uroda. Nie boicie się opinii, że wasza popularność oparta jest tylko - lub przede wszystkim - na wyglądzie?

Nie boimy się tego. Oczywiście wygląd jest ważny, to jedna z podstawowych rzeczy w tej branży. Może tak nie powinno być, ale taka jest rzeczywistość. Ale co nie jest oparte na wyglądzie?

Marilyn Mason przecież też głównie na tym się opiera. Pomyśl, co by było, gdyby robił tę samą muzykę, ale ubierał się normalnie? Pewnie nikt by nie przyszedł na jego koncert.

Image jest OK, ale trzeba mieć też coś, co uzasadni twoją obecność na scenie muzycznej. Po prostu oprócz ładnej buźki, dobrze jest mieć w tym biznesie także trochę talentu. I my chyba trochę tego talentu mamy! Udowodnić ci to? Zaśpiewamy coś, żebyś nie myślał, że jesteśmy gołosłowni [i śpiewali a capella - przyp. red.].

A który z was cieszy się opinią największego przystojniaka, do kogo najczęściej lgną fanki? Jak wygląda wasze życie prywatne?

Czy my mamy jakieś problemy z fankami, groupies? Raczej nie. Szanujemy wszystkich naszych fanów i fanki. Jasne, że fanki są różne. Jedne przychodzą na koncerty, interesują się naszą muzyką, proszą o autografy, i są też takie, które po prostu szukają zabawy, mocnych wrażeń i nic ich nie obchodzi to co gramy. Ale ta pierwsza grupa znacznie bardziej nam odpowiada. To są prawdziwe fanki.

Czy przyjedziecie do Polski z własnym koncertem?

Mamy taką nadzieję. Ale jak na razie nie mamy konkretnych planów co do koncertów. Ale wiesz, naprawdę cieszymy się, że tu jesteśmy teraz. Wiele słyszeliśmy o tym, że jest wokół nas sporo szumu w Polsce i chcieliśmy się przekonać jak to wygląda naprawdę.

I rzeczywiście - przeglądamy prasę muzyczną i młodzieżową, mnóstwo się o nas pisało i to jeszcze przed wydaniem naszego albumu! To niesamowite.

Wiecie, że cieszycie się sporą popularnością w naszym kraju? Co sądzicie o Polsce, Polkach, czy znacie jakieś nasze zespoły? W Niemczech ostatnio występowała grupa Blog 27.

Polskie dziewczyny są gorące! Tak, słyszeliśmy o Blog 27, ale w Niemczech raczej żaden polski zespół się nie przebił, więc nie znamy za bardzo polskich kapel. Ale zaraz, zaraz - przecież Richie jest Polakiem. No tak! To jest nasza ulubiona polska gwiazda muzyczna (śmiech).

Na gali pojawicie się razem z waszymi rodakami z Killerpilze. Podobno nie przepadacie za sobą, jak również za chłopakami z TH. Zdradzicie dlaczego?

To nieprawda! Nasze stosunki są normalne, spotykamy się czasami na różnych imprezach, mówimy sobie "cześć" itp. Na rynku jest miejsce dla nas i dla nich, więc nie ma żadnego problemu między nami. I tak powinno być.

Który utwór, waszym zdaniem, ma szansę przebić popularnością "Marię"?

"Maria" znalazła się właśnie na naszym albumie. Ale poza tym utworem podoba nam się "The Day You Cry Remix", "Seniorita", "Jesus"...

Ale tak na serio, to na tym albumie jest sporo różnych kawałków, jest coś nastrojowego, romantycznego, jest coś na imprezę jak "Maria", nawet trochę rockowych brzmień. Każdy znajdzie coś dla siebie, na pewno.

Na razie jesteście popularni głównie w Niemczech. Czy myślicie o podboju trudnego rynku angielskiego i amerykańskiego?

Pracujemy nad tym. Graliśmy już w Anglii. "Maria" odniosła tam spory sukces, powtarzają się głosy, że powinniśmy mocniej zaakcentować naszą obecność na tamtych rynkach, promować swój album.

W Anglii udało nam się sporo osiągnąć bez jakiegoś wielkiego wsparcia, a to bardzo trudny rynek. Wielka konkurencja i zajmie sporo czasu, zanim uda nam się tam odnieść sukces. Na razie koncentrujemy się, poza Niemcami i Austrią, na Azji, Polsce oczywiście i wielu innych krajach.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: uroda | spice
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy