Reklama

Orlen dopłacił krocie na film o Zenku. "Czemu nie powinienem?"

Cała Polska pamięta, jak na moment przed wybuchem pandemii COVID-19 w polskich kinach zadebiutował obraz "Zenek". Opowiadał historię życia Zenka Martyniuka, nazywanego królem disco polo. Wśród sponsorów produkcji znalazł się m.in. państwowy Orlen, a jego były już prezes musiał tłumaczyć się z zaangażowania w projekt.

Cała Polska pamięta, jak na moment przed wybuchem pandemii COVID-19 w polskich kinach zadebiutował obraz "Zenek". Opowiadał historię życia Zenka Martyniuka, nazywanego królem disco polo. Wśród sponsorów produkcji znalazł się m.in. państwowy Orlen, a jego były już prezes musiał tłumaczyć się z zaangażowania w projekt.
Zenek Martyniuk jest głównym bohaterem filmu "Zenek", na który Orlen dopłacił niemal pół miliona złotych /Kurnikowski, Wojciech Olkusnik/EAST NEWS /AKPA

Zenek Martyniuk jest fenomenem na polskiej scenie muzycznej. Artysta z Białegostoku w latach 90. podbił serca Polaków swoimi hitami disco polo. 30 lat później pozostaje jednym z najpopularniejszych artystów gatunku, grając tysiące koncertów rocznie.

Nic dziwnego, że Martyniuk doczekał się filmu fabularnego. "Zenek" trafił do kin w lutym 2020 roku, na niecały miesiąc przed ogólnopolskim lockdownem. Produkcję obejrzało ponad 500 tys. widzów czyniąc go drugim, najlepszym kinowym wynikiem całego roku w naszym kraju. Media donosiły niedawno, że państwowa spółka Orlen "dołożyła" niemal pół miliona złotych do powstania obrazu. 

Reklama

Przypomnijmy, że w "Zenku" w główną rolę wcielili się Krzysztof Czeczot oraz Jakub Zając. Poza nimi na ekranie pojawiają się m.in. Jan Frycz czy Klara Bielawka, a także gwiazdy muzyki - Limahl i Bad Boys Blue, a także sam Zenon Martyniuk.

Orlen dopłacił krocie na film o Zenku. "Czemu nie powinienem?"

Dziennikarz "Faktu" porozmawiał z Danielem Obajtkiem, ówczesnym prezesem firmy. Zarządca tłumaczy, że wsparcie projektu dotyczącego artysty disco polo nie jest niczym zaskakującym, bo Orlen wspiera wiele ciekawych projektów z różnych dziedzin kultury - muzea, filmu czy teatru.

"Działaniem biznesowym jest marketing, proszę pana. I my co roku finansowaliśmy paręnaście filmów. Ale jest coś takiego jak ekwiwalent reklamowy. Buduje pan rozpoznawalność. W Chinach była masa ludzi na tym filmie i ten ekwiwalent się nam zwrócił. To jest biznes. (...) Na stacji tankują ludzie, którzy słuchają poważną muzykę, ale też disco polo. Dlaczego mamy ich dyskredytować? Finansowałem Operę Narodową, to czemu 'Zenka' nie powinienem? (...) Inwestowaliśmy w muzea, w odnowę zabytków, Frombork chociażby. Nie znajdzie pan większego wydarzenia w Polsce, gdzie nie byłoby brandu Orlen. Mamy klientów, którzy zamiast teatru wolą inną muzykę. Mamy ich dyskwalifikować? Wydaliśmy na kulturę tradycyjną miliard złotych" - stwierdził Obajtek. 

Ówczesny prezes Orlenu wyjaśnił, że inwestycja w film "Zenek" była podyktowana wyłącznie koncepcją marketingową. "To nie jest jak w PGR-ze, że przychodzi się do prezesa i ten finansuje. Jest przeprowadzone badanie, jak może być ekwiwalentność. Z tego badania wyszło, że można dać 400 tys. To jest marketing, my budujemy przez to rozpoznawalność" - stwierdził w rozmowie z "Faktem". Dziennikarze portalu przypominają, że do grona wydarzeń kulturalnych wspieranych przez Orlen należą m.in. Konkurs Chopinowski czy festiwal filmowy w Gdyni.

INTERIA.PL/Fakt
Dowiedz się więcej na temat: Zenon Martyniuk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama