Reklama

Madonna: Wytwórnia jest wściekła

Najnowszy teledysk Madonny, nakręcony do utworu "American Life", spowodował sporo zamieszania i wywołał ogromne napięcia pomiędzy artystką a jej wytwórnią. Trudno się jednak dziwić, skoro gwiazda najpierw uparła się, by nakręcić wysoce kontrowersyjne wideo, a potem zrezygnowała z jego emisji.

Wytwórnia Warner Brothers, wydawca płyt Madonny, jest podobno "wściekła" w związku z teledyskiem do "American Life".

"Zanim jeszcze rozpoczęły się zdjęcia, firma tygodniami próbowała przekonać Madonnę, by - w związku z faktem, że Stany Zjednoczone szykują się do wojny - zmieniła swoją koncepcję teledysku" - tłumaczy anonimowy informator.

44-letnia Madonny jasno postawiła sprawę twierdząc, że wideoklip do pierwszego singla nie powstanie, "dopóki nie będzie on tylko i wyłącznie jej wersją".

"Wytwórnia zawsze daje jej pełną kontrolę nad teledyskami i muzyką, jaką wydaje" - potwierdziła tę wersję wydarzeń Liz Rosenberg, rzeczniczka piosenkarki.

Reklama

Problem pojawił się jednak w momencie, gdy Madonna postanowiła zrezygnować z emisji filmiku. Teledysk zawierał między innymi sceny, w których Madonna rzuca granatem w sobowtóra Busha, ten łapie go i... granat okazuje się zapalniczką. W związku z wybuchem wojny w Iraku piosenkarka bała się złej interpretacji dzieła i spróbowała nieco je przeredagować, w końcu jednak postanowiono zupełnie wycofać teledysk z ekranów.

"Zdecydowałam się nie wypuszczać najnowszego teledysku" - wyjaśniała Madonna. "Wydaje mi się, że nie jest to najlepszy czas na jego premierę".

Nie byłoby w tym nic druzgocącego, gdyby nie fakt, że produkcja wideoklipu kosztowała ponad 600 tys. dolarów. Teledysk powędrował ostatecznie na półkę, wytwórnia odmówiła więc podobno zapłaty tego rachunku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Madonna | wytwórnia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy