Reklama

Jej partner się zastrzelił. Teraz straci jeszcze dzieci?

Złe wieści nadeszły z obozu wokalistki country Mindy McCready. Niespełna miesiąc po śmierci jej partnera, producenta Davida Wilsona, opieka społeczna zajęła się jej dziećmi.

Pod koniec stycznia Mindy McCready stanowczo ogłosiła, że nie miała nic wspólnego ze śmiercią Davida Wilsona, który był ojcem jej 9-miesięcznego syna, Zayne'a. Śledztwo w tej sprawie wciąż trwa, choć pierwsze doniesienia mówiły o samobójstwie.

Urzędnicy opieki społecznej w środę (6 lutego) pojawili się w domu Mindy w Heber Springs i zabrali ze sobą Zayne'a i Zandera, 6-letniego syna 37-letniej wokalistki z jej burzliwego związku z Billym McKnightem (wówczas dwukrotnie próbowała popełnić samobójstwo).

"Mindy potrzebuje pomocy. Teraz jest w złym stanie, w depresji i nieszczęściu. Wszyscy chcemy, żeby sobie z tym poradziła" - mówi informator E! News.

Reklama

Na razie jeszcze nie wiadomo, kto zaopiekuje się dziećmi, choć chęć zgłosił wspomniany Billy McKnight.

"Jestem absolutnie przekonany, że mój syn jest w niebezpieczeństwie... Stan Mindy nie jest na tyle stabilny, by mogła opiekować się naszym synem" - przekonuje były partner Mindy McCready.

"Będę do końca walczył o to, żeby być pewnym, że bezpieczeństwo mojego syna jest zagwarantowane i że do mnie wróci" - podkreśla Billy McKnight.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: partnerzy | Mindy McCready | dzieci | country
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy