Reklama

Dzieci Beatlesów założą wspólny zespół? Ostra odpowiedź podbija sieć

Od wielu lat fani The Beatles marzą o tym, by kiedyś na jednej scenie spotkały się latorośle oryginalnych członków zespołu. Po zamieszczeniu przez Zaka Starkeya, syna Ringo Starra, zdjęcia z Seanem Lennonem, niektórzy zaczęli prosić o to w komentarzach. Szczera odpowiedź perkusisty przysporzyła mu sporą popularność.

Od wielu lat fani The Beatles marzą o tym, by kiedyś na jednej scenie spotkały się latorośle oryginalnych członków zespołu. Po zamieszczeniu przez Zaka Starkeya, syna Ringo Starra, zdjęcia z Seanem Lennonem, niektórzy zaczęli prosić o to w komentarzach. Szczera odpowiedź perkusisty przysporzyła mu sporą popularność.
James McCartney i Zak Starkey /David M. Benett/Dave Benett/Getty Images /Getty Images

Zespół The Beatles rozpadł się w 1970 roku. Każdy z czterech członków zespołu na przestrzeni lat - i w trakcie działalności zespołu i później - doczekał się pociechy. Niektórzy nawet kilku! Nie dziwią więc marzenia fanów o połączeniu sił przez dzieci Beatlesów, którzy mieliby wykonać autorskie piosenki lub też przeboje ojców.

Apetyty wzrosły po niedawnym poście Zaka Starkeya, byłego perkusisty Oasis i aktualnego muzyka The Who. Muzyk zaproszony do apartamentu Johna Lennona w nowojorskiej Dakocie odwiedził tam wraz z partnerką Seana Ono Lennona. Zdjęciem podzielił się w sieci.  

Reklama

Dzieci Beatlesów wystąpią razem? "Może by się pojawiła jakaś chemia"

"Co za facet (chociaż tutaj wygląda na zupełnie szalonego, tak jak i my). To wspaniałe, że Sean zaprosił nas do Dakoty i mogliśmy nieco się poznać. Mieliśmy niezły ubaw i muszę przyznać, że będąc u niego doświadczyłem tak przemożnego uczucia MIŁOŚCI, że nie chcieliśmy wyjeżdżać" - cytuje artystę portal o Czwórce z Liverpoolu, beatles.kielce.com.pl.

Wtedy fani zaczęli sugerować, że brakuje jeszcze, by dołączył do nich Dhani Harrison - syn George'a. Nie wiadomo, dlaczego pominięto pociechę McCartneya, ale wiadomo, że nie ma planów, by powstało "nowe pokolenie The Beatles". Dlaczego? To bardzo szybko wytłumaczył Zak.

Zak Starkey odniósł się do początków The Beatles, gdy jeszcze jako nieznany na całym świecie zespół koncertowali w Hamburgu (1960-1962). Wówczas zespół nie dysponował wielkimi funduszami, a artyści byli zmuszeni do życia w spartańskich warunkach.

"Gdybyśmy spędzili trzy lata śpiąc na zapchlonych materacach na zapleczu hamburskiego klubu, to może by się pojawiła jakaś chemia. Ale nas owinięto w jedwabne szaty w domach tak dużych, że jest zbyt daleko, aby pójść zrobić sobie grzankę - rozumiesz?" - czytamy na portalu. 

Niedługo po tym, jak odpowiedź 58-letniego muzyka zaczęła cieszyć się w sieci coraz większą popularnością, ten zdecydował się usunąć post wraz z własnym komentarzem.

Czytaj też:

Harrison był jednym z najwybitniejszych muzyków. Syna uczył grać... nauczyciel muzyki!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: beatles | Ringo Starr | john lennon | George Harrison | Dhani Harrison
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy