Reklama

Wilko Johnson zagrał ostatni koncert w życiu

Występ, który odbył się 22 marca w Londynie, był ostatnim w życiu umierającego Wilko Johnsona, byłej gwiazdy zespołu Dr. Feelgood.

U Wilko Johnsona zdiagnozowano nowotwór trzustki. Lekarze poinformowali 65-letniego artystę, że operacja jest niemożliwa. Muzyk odmówił dalszego leczenia, czyli uciążliwej chemioterapii.

Zamiast tego wokalista i gitarzysta ruszył w trasę koncertową, by pożegnać się ze swoimi fanami.

W piątek, 22 marca, występując z grupą Madness miał jedynie siły na zaśpiewanie jednej piosenki. Na dodatek dały mu się we znaki trudne warunki atmosferyczne (koncert odbywał się w plenerze).

Wilko Johnson miał zaplanowane jeszcze dwa koncerty: 24 i 25 marca w rodzinnym Canvey Island. Jednak zły stan zdrowia sprawił, że artysta odwołał te występy. Początkowo miały one zostać przełożone na inny termin, jednak Johnson definitywnie zdecydował, że tak się nie stanie.

Reklama

"Jest mi bardzo smutno, że nie wystąpię dla ludzi z Canvey na sam koniec. Naprawdę tego chciałem. Gdyby choć maleńka część mnie myślała, że jest to możliwe, nie zawahałbym się" - powiedział Wilko Johnson.

Muzyk jednak żegna się z uśmiechem.

"Nigdy nie planowałem muzycznej kariery, to wszystko wydarzyło się samo. Trafiłem na fantastyczne lata 70. i miałem wspaniałe życie" - oznajmił Johnson.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dr. Feelgood | życia | koncert | Wilko Johnson | nowotwór | raki | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy