Reklama

The Smile "A Light for Attracting Attention": Niewymuszony uśmiech [RECENZJA]

The Smile na szczęście okazuje się czymś znacznie większym niż tylko wypełniaczem dla oczekujących na nową płytę Radiohead.

The Smile na szczęście okazuje się czymś znacznie większym niż tylko wypełniaczem dla oczekujących na nową płytę Radiohead.
Okładka płyty "A Light for Attracting Attention" The Smile /

Pewnie niektórych z was zastanawia, po co w ogóle powstało trio The Smile. Nie od dziś wiadomo, że obecny tutaj Thom Yorke stanowi główną siłę kreatywną Radiohead, a towarzyszący mu Jonny Greenwood stanowi najczęstsze wsparcie lidera "radiogłowych" tuż obok Eda O'Briena. I owszem, "A Light for Attracting Attention" okazuje się płytą, która o ile odwołuje się stylistycznie do twórczości Radiohead - szczególnie z czasów "Kid A", "Amnesiac" i "Hail to the Thef" - to paradoksalnie nie mogłaby się zostać nagrana przez legendarną grupę.

Reklama

To kwestia tego, co Tom Skinner - trzeci członek The Smile - wyprowadza ze swojego rodzimego Sons of Kemet i ofiaruje swoim "radiogłowym" kolegom. Jasne, możecie się łudzić, że perkusista "zaledwie" wrzuca bardziej synkopowane, połamane rytmy i bardziej "czarny" groove aniżeli Phil Selway. Ale nie mogę się oprzeć, że jego wpływ na proces kreatywny wykraczał daleko ponad uderzanie w gary.

Ot chociażby fakt, że "The Opposite" czy "The Smoke" idą w krautrockową repetytywność oraz afrobeatowy groove, co tworzy błyskawicznie skojarzenia z Can. Szczególnie uwzględnić tu należy właśnie perkusję żywcem wyjętą z sesji Jakiego Leibezeita oraz wyciągnięte w przód gęste, okrągłe w brzmieniu partie gitary basowej. W podobne klimaty idzie "Thin Thing" - oscyluje wokół krótkiego tematu, który jest powoli nadbudowywany przez kolejne elementy muzyki, przy czym nigdy nie ucieka od wrażenia bycia żywą materią, którą artyści uplastyczniali dopiero w toku nagrania.

Nie sugerujcie się tym jednak w pełni. Kiedy bowiem chce się wsadzić The Smile w szufladki, ci zawsze pokażą, jak bardzo się mylimy. Noise rockowe "You Will Never Work In Television Again" w połączeniu z wokalami tkwiącymi gdzieś na granicy śpiewu i krzyczanej melodeklamacji to przecież Sonic Youth pełną gębą. "Open The Floodgates" jest już niemal post-rockowe, a "Waving A White Flag" bliskie niedawno zmarłym Vangelisowi i Klausowi Schulze'owi.

Oczywiście jeżeli mielibyśmy już wejść w obszary ściśle radioheadowe, to musielibyśmy wspomnieć koniecznie o onirycznym "Speech Bubbles" czy fortepianowym "Pana-vision" - wręcz zbyt konserwatywnym w kontekście twórczości Thoma Yorke'a, bo momentalnie wywołującym skojarzenia z "Pyramid Song".

Zaskakuje wokal Thoma Yorke'a, który na większości płyty śpiewa dużo bardziej gardłowo i wyraziście niż w przypadku piosenek Radiohead. Trzyma się bliżej fundamentów melodii piosenek, nie eksponuje aż tak bardzo ponad to, co dzieje się w warstwie instrumentalnej, a przez to zdaje się konkretniejszy.

To, co zdecydowanie przyciąga do The Smile to fakt, że ich dzieło sprawia wrażenie zupełnie niewymuszonego. Yorke i Greenwood nie musieli tu zmagać się z ciężarem wiecznego przeskakiwania ogromnych oczekiwań poprzez innowacyjne rozwiązania, co niewątpliwie wpływało negatywnie na proces twórczy Radiohead.

The Smile "A Light for Attracting Attention", Sonic

9/10

PS The Smile będą jedną z gwiazd tegorocznego Open'er Festival w Gdyni. Grupa zagra 29 czerwca na Tent Stage.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Smile | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy