Reklama

Lipali "Mosty, rzeki, ludzie": Obalimy mur [RECENZJA]

Muzyka grupy Lipali nigdy nie była tak lekka i przystępna, ale to nie znaczy, że straciła coś ze swojej mocy.

Muzyka grupy Lipali nigdy nie była tak lekka i przystępna, ale to nie znaczy, że straciła coś ze swojej mocy.
Okładka płyty "Mosty, rzeki, ludzie" grupy Lipali /

Tomek Lipnicki na dojrzałe lata musi zmagać się z niesamowicie skrajnymi emocjami. Bo jak to jest, że po ostrej, agresywnej "Anhedonii" - ostatnim, świetnym acz mocno niedocenionym albumie Illusion - wraz ze swoją drugą grupą, Lipali, nagrał prawdopodobnie najspokojniejszy album w całej swojej dyskografii? I to wtedy, kiedy wydawało się, że tak bardziej niż na czteroletnich już "Fasadach" być już nie może.

Nie myślcie jednak, że to spokój pozbawiony jakiejkolwiek refleksji. Jasne, bywa tu dużo lżej niż kiedykolwiek, co doskonale słychać już po rozpoczynających album "Będzie dobrze" (tak, ten tytuł to nie żart i nie jest nawet potraktowany ironicznie!). Tu nie ma przesterów, agresywnych riffów: są za to płynące gitary i głęboki śpiew Tomka, który swój pierwiastek poetycki nie zawdzięcza wyłącznie tekstom. Pod kątem formy przypomina to nieco piosenkowe oblicze Riverside, szczególnie w momencie, gdy w połowie utworu nadchodzi czas na solówkę gitarową.

Reklama

W podobne klimaty muzycy uderzają w "PA": tutaj Lipa w refrenie prezentuje swój charakterystyczny silny, chropowaty i pełen emocji wokal. A jeżeli już chcemy czegoś ostrzejszego, to dostajemy "Zapasy w błocie" (w drugiej połowie robi się naprawdę ostro) oraz miarowo stąpające, emocjonalne "Od brudu".

Zupełnie inaczej grupa gra w "Kim jestem?": niemal pop-rockowym utworze z wkręcającym się refrenem, o który trudno byłoby wcześniej posądzić Lipnickiego. I o ile pierwsza połowa kompozycji jest raczej poniżej oczekiwań, tak już w drugiej części ambientowe tło nadaje całości bardziej refleksyjnego, cięższego wydźwięku, który działa aż miło. Niby szczegół, smaczek, a decyduje o odbiorze.

Podobne tony dominują w traktujących o rodzicielstwie "Trzech sercach", które posiadają co prawda gwałtowny, wykrzyczany refren, ale stanowi on zaledwie kontrast dla zwrotek utrzymanych w bardzo ciepłych barwach.

Otóż to: jeżeli miałbym napisać, jakie są "Mosty, rzeki, ludzie" to zaskakująco ciepłe i optymistyczne. Nawet jeżeli w pewnym momencie płyty Lipnicki przypomina, że "świat upada - te słowa w głowie cierniem tkwią", to potem w ramach motywacji mówi, że "trzeba iść przed siebie którąkolwiek z dróg/i dawać od siebie, choć to czasem trud/(...) wyrzucać za siebie niepowodzeń smak".

Owszem, idealistyczne "Ocalimy nas" może wydawać się nieco naiwne, ale jakże - mam nadzieję, że zespół się nie obrazi za to sformułowanie - urocza jest ta naiwność, wiara w to, że "obalimy mur, z belek nowy most zbudujemy na drugie strony rzek". Szczególnie że Lipa jest w tym podejściu bardzo przekonujący. Nie czujemy sztuczności, a w przypadku tego typu tekstów, na których wyłożyło się wielu, to naprawdę już połowa sukcesu.

Do najciekawszych momentów należy zaliczyć na pewno też niesamowicie klimatyczne, wręcz transowe "Stoimy na ramionach skał" z subtelnym, ale skutecznie podkreślającym atmosferę użyciem elektroniki oraz doskonałą grą bębnów.

Fani ostrzejszego wydania Lipy mogą poczuć się co prawda rozczarowani, bo jest tego tu stosunkowo niewiele. Istnieje jednak możliwość, że dzięki przystępności, jaka cechuje "Mosty, rzeki, ludzie" na twórczość Tomka Lipnickiego trafi więcej słuchaczy.

Lipali, "Mosty, rzeki, ludzie", Presscom

7/10


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lipali | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy