Spring Break 2017
Reklama

New People: Ekstremalna i chaotyczna jazda z trzymanką

Jest ich siedmioro, a każdy z nich reprezentuje inny muzyczny świat. New People, bo o nich mowa, wkrótce mogą zawojować polską alternatywę. O formowaniu się składu grupy, tworzeniu debiutanckiej płyty, a także pojawieniu się na ścieżce filmu "Fanatyk" rozmawialiśmy z członkami zespołu.

Jest ich siedmioro, a każdy z nich reprezentuje inny muzyczny świat. New People, bo o nich mowa, wkrótce mogą zawojować polską alternatywę. O formowaniu się składu grupy, tworzeniu debiutanckiej płyty, a także pojawieniu się na ścieżce filmu "Fanatyk" rozmawialiśmy z członkami zespołu.
New People w składzie (od lewej): Piotr Piechota, Aleksander Orłowski, Jakub Sikora, Jakub Czubak, Natalia Pikuła, Hubert Woźniakowski, Ala Boratyn /materiały prasowe

"New People to siedem kolorowych muzycznych osobowości, połączonych miłością do pisania piosenek i śpiewania na wiele głosów. Razem tworzą harmonijną mieszankę popu, soft rocka lat 70-tych, disco i motownowego bujania" - taki opis grupy sformowanej w 2016 roku możemy przeczytać na stronie festiwalu Spring Break, gdzie zespół wystąpi już 20 kwietnia.

Zespół tworzą: Alicja Boratyn (Wicked Giant, eks-Blog27), Jakub Czubak i Piotr Piechota (The Car Is On Fire), Aleksander Orłowski (Magnificent Muttley), Natalia Pikuła (Drekoty) i Jakub Sikora (Crab Invasion, ZaStary), Hubert Woźniakowski (Eric Shoves Them In His Pockets).

Reklama

Daniel Kiełbasa, Interia: Nazwaliście się New People, ale w waszym przypadku dużo lepiej sprawdziłaby się chyba dłuższa wersja Old People but New Music. Ta formacja jest dla was pewnego rodzaju nowym punktem w karierach, czy bardziej odskocznią od innych rzeczy?

Kuba Czubak:  Myślę, że w ciągu ostatniego roku zespół New People stał się niespodziewanie bardzo ważnym punktem w życiu każdego z nas. Jako praojciec przedsięwzięcia podchodziłem do tego od początku bardzo serio i emocjonalnie, tym bardziej, że nasze wspólne imprezy w Planie B zaczęły się dokładnie w momencie, kiedy bardzo potrzebowałem poznawać nowych ludzi (i mam nadzieję nigdy nie stracić tej potrzeby). Niespodzianką było chyba dla mnie, jak szybko poczułem energię zwrotną i świadomość, że zależy mi nie tyle na idei zespołu, co na tych konkretnych osobach.

Jakub Sikora: - Ucieczką, nowym początkiem, zmianą i serią niespodzianek.

Natalia Pikuła: - New People dostarcza mi wielopłaszczyznowej rozkoszy. Podkręca decybele, to ekstremalna i chaotyczna jazda z trzymanką. Pełna pourywanych dialogów i cudownych dźwięków.

Alicja Boratyn: - Jest zmianą i wyzwaniem. Wiążę ogromne nadzieje na przyszłość z tym zespołem i ludźmi.

Hubert Woźniakowski: - Uważam, że jest to zupełnie coś nowego, wręcz użyłbym słowa "innowacyjnego" i "rozwojowego". Muzyka, którą tworzymy, jest bardzo różnorodna dzięki innym światom, z których każdy z nas pochodzi.

W sieci nazwano was już supergrupą, a mnie bardziej ciekawi, czy już od początku całemu projektowi przyświecał pomysł stworzenia tak szerokiego składu, czy powstał on bardziej przypadkiem?

KC: - Supergrupa jest wtedy jak Jordan, Iverson, Karl Malone, Ronaldo i Krzynówek grają naraz w jednej drużynie. New People to po prostu duży zespół. Punktem wyjścia było pozwolić dziać się rzeczom. Ostateczny skład powstawał bardzo płynnie i naturalnie, podczas wspólnych tańców, kolacji, nagrań demówek i prób.

JS: - Masz rację - nie gramy w kosza, choć ja w podstawówce trochę biegałem. Trener zawsze wystawiał mnie w pierwszej piątce, choć słabo rzucałem. Oprócz tego, w określeniu "supergrupa" pobrzmiewa narcyzm i megalomania, albo rozdmuchane poczucie własnej wartości.

NP: - Prędzej czy później wszyscy musieliśmy spotkać się w jednym składzie.

HW: - Myślę, że niektórzy z nas mieli jakiś pomysł na zestaw ludzi na samym początku, ale wydaje mi się, że skład jaki jest w tym momencie powstał drogą przypadku, a może nawet przeznaczenia (śmiech).

Sprawdź tekst utworu "Lucky One" w serwisie Teksciory.pl!

Jak formowanie składu wyglądało chronologicznie? Od kogo się zaczęło i kto dochodził w dalszej kolejności? A może były też osoby, które początkowo miały w grupie się znaleźć, ale ostatecznie do niego nie trafiły?

KC: - Po rozpadzie The Car Is On Fire cały czas spotykaliśmy się z Piotrkiem Piechotą, żeby robić piosenki i zobaczyć, gdzie nas poniosą. Później, przez szalony projekt Manhattan, poznałem Kubę Sikorę i bardzo zaiskrzyło. Mniej więcej w tym samym czasie pojawił się Olek, który odkrył nas przez Beatles for Sale, a ja jego przez Magnificent Muttley. Postanowiliśmy nagrać demówkę, do której zaprosiliśmy Natalię i Alę, a później już się potoczyło. Na drugą gitarę dołączył Hubert, który gra na basie w Queer Resource Center, a także w moich ulubionych Eric Shoves them In His Pockets.

JS: - Po wydaniu debiutu "Trespass" Crab Invasion, byłem zmęczony prowadzeniem kilku projektów na raz, więc postanowiłem nie rozdrabniać się na pełnoetatową pracę, solowy projekt ZaStary, dwa zespoły, Manhattan, prowadzenie sprzedaży wysyłkowej Postaranie, stanie na głowie i szachy pod wodą. W zespole miało grać kilka czołowych i mniej czołowych "postaci polskiej alternatywy", ale nie wszyscy są tak fajni jak my! (śmiech) Ja oprócz tego wierzę w ideę "otwartego zespołu", więc jeśli ktoś jest fajny i to czyta, to może razem kiedyś coś nagramy!

JC: - Są jeszcze wolne miejsca na saksofon, trąbkę i flet poprzeczny.

HW: - Dołączyłem do zespołu jako ostatni. Miałem początkowo dograć coś na trąbce na jednej próbie (może w przyszłości to miał być nawet koncert), ale że gram też na gitarze, to tak jakoś ten zespół mnie wchłonął, z czego nie mogę być bardziej szczęśliwy.

Sprawdź tekst utworu "Better Ways" w serwisie Teksciory.pl!

Jesteście zespołem, który łączy mnóstwo różnych elementów muzyki rozrywkowej. Znajdą się u was zawzięci rockmani, członkowie kultowych składów dla alternatywy, czyli Drekoty i The Car is On Fire, ale w drużynie jest też Ala Boratyn, która poznała mainstream od środka. Jak udaje wam się wyważyć akcenty w zespole, aby wyszła z tego spójna całość?

KC: - Każde z nas, na swój sposób, zna mainstream od środka. To nie jest tak, że tworząc niezal-muzykę, obracasz się wyłącznie w tej niszy. W moim przypadku pop stał się właśnie alternatywą dla skomplikowanej gitarowej neurozy w stylu Radiohead czy Sonic Youth, na której wychowywałem się w liceum. W poszukiwaniu złotego środka między awangardą a przystępnością muzyka rozrywkowa, szczególnie z lat 70. i 80., jest niewyczerpanym źródłem inspiracji.

NP: - Ufam muzycznie Kubie Czubakowi. To nie jest tak, że wszyscy nagle słuchamy tej samej muzyki i sami napisalibyśmy piosenkę, jak "Banana Split". Zespół cię pochłania albo nie, albo to czujesz, albo nie.

HW: - Mamy na szczęście wszyscy otwarte głowy bez względu na to, do jakiej sceny jesteśmy najbardziej przywiązani lub z której pochodzimy. Jesteśmy po prostu osobami, które kochają muzykę i w związku z tym nie ma takich rozkmin. Po prostu czujemy to i współpracujemy w taki sposób, by wszystko, co powstaje, było szczere i dodawało muzyce oraz nam czegoś wartościowego, co będzie dla słuchaczy również ważne i wyjątkowe.

Im więcej głów w zespole, tym większe tarcia i napięcia. Pojawiały się między wami jakieś problemy w trakcie nagrań debiutanckiego albumu czy wszystko poszła jednak gładko?

KC: - Wspominam sesję nagrań debiutu jako mega satysfakcjonującą przygodę, mimo wielu iskier i "ludzkich" błędów jakie pojawiały się w trakcie. Zdaje się, że osiągnęliśmy taki etap, w którym dobro zespołu jest w stanie zmobilizować nas do tego, żeby siebie nawzajem nie pozabijać.

NP: - Problem był taki, że w trakcie nagrań zaczął wysychać staw, w którym żyły karpie. Przerwaliśmy nagrywki, aby ratować owe zwierzęta.

HW: - Kochamy się. Zdarzają się napięcia, to oczywiste przy takiej liczbie osób.

Jak sami przyznajecie, materiał na płytę już nagraliście i teraz jesteście na końcowym etapie wydania albumu. Kiedy można się go spodziewać?

KC: - Obecnie trwają miksy, z których jesteśmy bardzo zadowoleni. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, płyta powinna ukazać się wczesną jesienią.

Pod koniec kwietnia wystąpicie na Spring Breaku. To będzie wasz trzeci - jeśli się mylę, to mnie poprawicie - koncert w ogóle. Jesteście gotowi, aby zaprezentować się nieco większej i bardziej wymagającej publice? Co szykujecie na wasz występ?

KC: - Bardzo cieszymy się z zaproszenia na Spring Break. Będzie wesoło, kolorowo i głośno. Na przeszkadzajkach wystąpi Człowiek-Niespodzianka-Christoph, więc zagramy w ósemkę (wreszcie udało mi się użyć tego słowa!).

NP:  - My wręcz nie możemy się doczekać. Do tego zagramy w moim ukochanym Dragonie.

Piotr Piechota: - Gwoli ścisłości czwarty koncert, bo był jeszcze secret show w Toruniu, w grudniu. Szykujemy skróconą, festiwalową wersję naszego obecnego seta oraz kolorowe koszule z naszego pierwszego klipu, chociaż strasznie ciężko je uprasować.

HW: - Tak się składa, że wszyscy mamy za sobą dość konkretny dorobek, jeśli chodzi o granie koncertów dla wymagającej (lub mniej) publiki, poza tym, to nie jest takie ważne. Liczy się dobra zabawa i spełnienie. Jeśli komuś się to nie podoba to "fuck off", a jeśli ktoś się jara, to bawmy się razem i przeżywajmy te wyjątkowe chwile wspólnie. Szykujemy na nasz występ naszą muzykę, to powinno wystarczyć.

Wasz pierwszy koncert odbył się we wrześniu? Jak wyglądał debiut New People na scenie?

KC: - Okazało się, że po roku grania prób i pracowania nad piosenkami jesteśmy dużo bardziej gotowi do grania, niż nam się wydaje. Było super. Co prawda Ala wypaliła mi papierosem dziurę w ulubionej kurtce, ale co tam. W sumie teraz jeszcze bardziej ją lubię (i Alę i kurtkę).

AB: - Oprócz kurtki, była też ręka dwa razy, ale wygląda na to, że kurtka jest bardziej ulubiona. A taśma izolacyjna dodaje jej oryginalności!

HW: - Grałem głównie na przeszkadzajkach.

Czy granie w tak szerokim składzie, w jakim działacie teraz, różni się dla was czymś od koncertów w zespołach 3-4 osobowych?

KC: - Oprócz oczywistej finansowej różnicy jest też sporo roboty z dogadywaniem kalendarzy. Jak mówiła Kima Greggs z The Wire: Some things just gotta play hard.

JS: - Aranżacje są bardziej zróżnicowane, uwaga publiczności bardziej podzielona, scena ciaśniejsza, pięciogłosowe harmonie ŚPIEWANE.

NP: - Różni się wszystkim.

HW: - Podpisuję się pod wypowiedzią Natalii.

Spring Break jest formą promocji dla młodych zespołów, ale o was zrobiło się nieco głośniej jeszcze przed premierą, za sprawą rekomendacji serwisu Beehype.

KC: - Być może. Do mnie ta świadomość hype'u dociera chyba zawsze z opóźnieniem.

Wasza piosenka "Banana Split" trafiła na ścieżkę dźwiękową do jednego z najbardziej wyczekiwanych filmów w polskiej sieci, czyli "Fanatyka". Zdradźcie, jak do tego doszło?

KC: - Twórcą i reżyserem "Fanatyka" jest nasz kolega Michał Tylka, z którym mamy dużo wspólnych, muzycznych znajomości. We wrześniu, w trakcie nagrań wypuściliśmy "Banany" jako drugą zajawkę zespołu i tak mu się spodobała piosenka, że postanowił użyć jej w filmie. Jaramy się troszkę.

Sprawdź tekst utworu "Banana Split" w serwisie Teksciory.pl!

W filmie usłyszymy więcej waszych piosenek czy skończy się tylko na jednej?

KC: - Trzeba pójść i się przekonać.

A mieliście okazję czytać copy-pastę, która zapoczątkowała cały projekt?

KC: - Dopiero po tym, jak o filmie zrobiło się głośno. Bardzo zabawny tekst. Śmieszny i straszny jednocześnie.

New People stał się dla was nadrzędnym projektem, co oczywiście nie blokuje wam możliwości spełnienia się też w pobocznych przedsięwzięciach. Jakie plany muzyczne mają poszczególni członkowie grupy?

KC: - Razem z Hubertem krzyczę i hałasuję w Queer Resource Center, które jest odskocznią i terapią jednocześnie, a poza tym grywam covery "Bitli" w Beatles for Sale, razem Piotrkiem i dwoma kolegami z Karsów. A propos TCIOF, to gadałem ostatnio z Jackiem, że w sumie fajnie by było wypuścić tę czwartą płytę.

JS: - Moje są tajne. Czasem o nich zapominam.

NP: - Po dwóch latach przerwy wracamy z Drekotami. Poza tym zaśpiewam kilka koncertow z Rychem Tymańskim.

HW: - Ja właśnie wydałem z Christophem Thunem i Szymonem Najderem (czyli Eric Shoves Them In His Pockets) płytę "With Love" i cóż mogę rzec - ciśniemy! Będzie dużo koncertów w Polsce, jak i za granicą. W planach są także różne festiwale oraz showcase’y (w tym Enea Spring Break Festiwal). Po godzinach dłubię i produkuję, jak na razie tylko dla siebie, bity hip hopowe, ale mam nadzieje, że w niedalekiej przyszłości będziecie mogli posłuchać jakiś bangerów.

KC: - Ja w ogóle widzę Pipuli za 5 lat jako hiphopowy skład. Na luzie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: New People
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy