OFF Festival 2013
Reklama

OFF Festival 2013 z offu

Momenty, incydenty, ploteczki, anegdotki - sprawdźcie redakcyjne podsumowanie OFF Festival 2013!

Zewsząd słyszało się, że to może być "czarny koń" OFF Festival 2013. Że duet AlunaGeorge już wkrótce będzie gwiazdą pierwszej wielkości. Że to ostatni moment, by zobaczyć ich, nie wydając fortuny na bilet i każdy przezorny się wybiera. Urywamy się więc ze The Smashing Pumpkins. Biegniemy, kombinując, jak się przepchnąć, by coś zobaczyć... Wbiegamy do namiotu, a ten... w połowie pusty.

Patrick Wolf, próbując wykonać utwór "House", kilka razy zacina się, w końcu opada bezwiednie na pianino. Po chwili podnosi się, przeprasza, mówi, że przeżył załamanie emocjonalne i nie będzie już tego wieczoru wykonywał pogodnych piosenek... Kilka minut później tańczy z zaproszonym na scenę fanem, śpiewając "The Magic Position".

Reklama

Reakcje fanów na pytanie: Jak wam się podobał The Smashing Pumpkins?
- Rozczarował, to już nie to...
- Zachwycił! Bardzo! Znakomicie zgrany zespół, a Billy Corgan śpiewał tak dobrze jak nigdy!
- No proszę cię, zagrał tak na odwal się, że się tego odechciewało słuchać.
- Może szału nie było, ale mi się podobał. Pierwszy raz widziałam.
- A dej pan spokój...

A tu komentarz na temat koncertu The Smashing Pumpkins znaleziony też na fanpage'u OFF-a: "To był najsmutniejszy koncert w moim życiu, bardzo, bardzo smutny...".

(OM)

"Mykki Blanco to piąty element, Mykki Blanco to kosmiczny anioł!". Tak krzyczał ze sceny nowojorski raper i trudno mu nie wierzyć, skoro do dziś zastanawiamy się, czy ten gość na scenie to facet? Czy ta tancerka to kobieta? Czy połknęła latarkę? Ile par majtek zdejmie jeszcze z siebie Mykki i skąd jego DJ wytrzasnął te futurystyczne bity?

Metz wygrał z upałem - niewielu się to udało. Ustawieni centralnie w stronę słońca podczas wielkiej spiekoty o godzinie 17 Kanadyjczycy zachowywali się tak, jakby właśnie przyjechali do nas z Afryki Środkowej i grali w najbardziej dla siebie optymalnych warunkach. Zdarte gardło, zdarte palce od walenia w gitary, kurz nad sceną od pogo, którego uczestników w tych warunkach podziwiam na równi z zespołem.

Thee Oh Sees. W pamięci pozostanie pogo i crowdsurfing pod sceną, rock'n'rollowa dusza lidera duszkiem wychylającego piwo podczas grania solówki na gitarze, wywalony jęzor i plucie dookoła po scenie. Wreszcie zapamiętamy negocjacje z organizatorami w sprawie kolejnego bisu (w sumie zagrali ich aż cztery!). No i zawsze miło jest przewidzieć przyszłość, pisząc przed festiwalem: "Mam tylko nadzieję, że malutka Scena Eksperymentalna wytrzyma to wydarzenie, bo na innych festiwalach Thee Oh Sees zapełniają główne estrady". Oczywiście scena nie wytrzymała (zdjęcie powyżej).

Wizualizacje pokazujące pracę DJ-ów na koncercie Skalpela pokazały, że są ludzie, którzy lubią, jak im się podczas pracy patrzy na ręce. Doskonały zabieg, bo kto z was nie zastanawiał się na imprezie lub secie DJ-skim, czy ten facet cokolwiek tam robi czy tylko udaje?

Zespół Gówno nie tylko chciał wpuścić na scenę "smoleński dym", ale i zabawnie potraktował gwiazdę festiwalu (zdjęcie z Facebooka zespołu powyżej).

Miarą "fajności" festiwalu jest też to, czy jest on interesujący dla występujących muzyków. Na OFF-ie co chwile spotyka się w tłumie gwiazdę, która przed chwilą stała na scenie, jak John Dwyer z Thee oh Sees, panowie z Metz czy nawet sam Zbigniew Wodecki, który przyglądał się koncertowi Uncle Acid & The Deadbeats.

Symboliczny moment festiwalu? Artur Rojek filmujący telefonem rozbawiony tłum podczas koncertu The Paradise Bangkok Molam International Band. Był tak samo uśmiechnięty jak te kilka tysięcy osób pod sceną (FL).

O tym, że Zbigniew Wodecki był niezwykle przejęty i głęboko zachwycony przyjęciem na OFF Festival, a występ był dla niego wielkim przeżyciem, świadczy również anegdotka zasłyszana na festiwalowym backstage'u. A działo się tak. Słynny piosenkarz po koncercie wsiadł do limuzyny i odjechał w nieznane. Chwilę później Macio Moretti z zespołu Mitch & Mitch odebrał telefon, w którym usłyszał rozentuzjazmowany głos artysty i mniej więcej takie słowa: "Macio, ten koncert... No... (i tu padło najpopularniejsze polskie niecenzuralne słowo mające tym razem wyrażać euforię)".

Pisaliśmy już o tym, że atmosfera przed minikonferencją prasową z Billym Corganem przypominała klimat z poczekalni przychodni stomatologicznej. Na szczęście lider The Smashing Pumpkins szybko ją rozładował i choć późniejszy briefing zamienił się w zgorzkniały monolog na temat rzekomo tragicznego poziomu współczesnej sceny alternatywnej, to nie zabrakło też kilku komicznych przerywników. Jak na przykład dzwonki niewyłączonych telefonów komórkowych dwóch dziennikarzy, które zakłóciły śmiertelnie poważne przemówienie artysty. Ktoś musiał czuć się mocno niezręcznie...

Chcecie wiedzieć, co się stało z różowym stanikiem, który poszybował na scenę podczas koncertu Molesty? Informujemy, że bielizna była ostatni raz widziana na stoliku w garderobie zespołu, a jeden z członków warszawskiego składu ocenił ją jako "jeszcze pachnącą".

Zastanawiacie się, co Kevin Shields z legendarnych My Bloody Valentine porabiał przed koncertem? Słynny gitarzysta uciął sobie długą pogawędkę z wokalistą Damianem Abrahamem z kanadyjskiej grupy Fucked Up. O czym rozmawiali? Nie podsłuchiwaliśmy... (AW).

OFF Festival 2013 wspominali: Filip Lenart, Olek Mika i Artur Wróblewski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: OFF Festival | podsumowanie | Smashing Pumpkins | Artur Rojek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy