Mam talent
Reklama

"Mam talent": Dlaczego oni?

Wokaliści i wokalistki grają pierwsze skrzypce w "Mam talent" nie tylko w Polsce. Tak dzieje się w większości krajów, które emitują ten program.

Paul Potts, śpiewający arie sprzedawca telefonów komórkowych, wygrał pierwszą edycję "Britain's Got Talent", w USA listę laureatów programu otwiera nastoletnia wokalistka Bianca Ryan, w Szwecji wygrała w tym roku 10-letnia Zara Larsson, a w Hiszpanii najlepszy okazał się śpiewający flamenco Salva Rodriguez. To tylko kilka przykładów.

Ci, którzy obrażają się na taki stan rzeczy zapominają, że to przede wszystkim publiczność wybiera finalistów programu. Gdyby Paulina Lenda nie znalazła się w pierwszej trójce sms-owego głosowania, jury w żaden sposób nie byłoby w stanie umieścić jej w finale.

Reklama

Dlatego, mając w perspektywie interesujące występy Klaudii Walencik i Mateusza Ziółko, warto zadać sobie pytanie: Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego w ostatecznym rozrachunku akrobaci, tancerze, magicy, brzuchomówcy, treserzy mają mniejsze szanse od śpiewających uczestników?

Ilość talentu u fantastycznego wokalisty jest przecież taka sama jak u niesamowitego tresera chomików. Zakładając oczywiście, że oboje są tak samo dobrzy w tym, co robią. Dlaczego zatem treser chomików jest skazany na porażkę z wokalistą?

Dochodzimy do momentu, w którym musi pojawić się stwierdzenie graniczące z banałem: bo to właśnie muzyka najsilniej oddziaływuje na nasze emocje! Śpiew okazuje się być talentem, który najbardziej intryguje, czaruje, imponuje, odpręża, pobudza wyobraźnię. "Mam talent" nie jest instytucją faworyzującą śpiewające talenty, tylko potwierdzeniem tezy o ogromnej sile muzycznych doznań, które są znacznie intensywniejsze od emocji związanych z oglądaniem nawet najbardziej zabawnego klauna czy wyjątkowo sprawnego żonglera.

Przecież Kuba Wojewódzki, który rzekomo "przepycha" muzyczne talenty kosztem pozostałych, podczas obrad jury dotyczących wyboru półfinalistów, postulował, by nie robić z programu kolejnego konkursu wokalnego. Tylko jak tu wyrzucić taką Klaudię Walencik, której głęboki i niesamowicie czysty wokal przyprawia wielu o gęsią skórkę? Jak tu powiedzieć "nie" Mateuszowi Ziółko, który utwór "Too Much Love Will Kill You" zaśpiewał wybitnie, jak przyznała Agnieszka Chylińska.

Możemy oczywiście przegonić wokalistów do innych programów, ale po co dawać pozostałym poczucie, że grają w drugiej lidze?

Michał Michalak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: talent | talenty | Mam Talent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy