Reklama

Szastały pieniędzmi na lewo i prawo. Oto jak gwiazdy zostały bankrutami

Potrafią szybko zarobić duże pieniądze i… jeszcze szybciej je stracić. W muzycznym biznesie nie brakuje osób, które inwestują każdą wolną złotówkę i żadne kryzysy nie są im straszne. Więcej jest jednak tych, którzy postanawiają korzystać z życia, a czasem budzą się dopiero wtedy, kiedy konto zaczyna świecić pustkami. Oto muzycy, którzy zbankrutowali. Albo przynajmniej byli bardzo blisko.

Potrafią szybko zarobić duże pieniądze i… jeszcze szybciej je stracić. W muzycznym biznesie nie brakuje osób, które inwestują każdą wolną złotówkę i żadne kryzysy nie są im straszne. Więcej jest jednak tych, którzy postanawiają korzystać z życia, a czasem budzą się dopiero wtedy, kiedy konto zaczyna świecić pustkami. Oto muzycy, którzy zbankrutowali. Albo przynajmniej byli bardzo blisko.
Kto w najbardziej spektakularny sposób przepuszczał swoje majątki? /Steve Granitz / Richard Davis / Evan Agostini /Getty Images

Jak można mieć miliony na koncie i je stracić? To łatwiejsze niż się wydaje. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie kupił w sklepie niczego spoza listy. Tyle tylko, że tu mamy inną skalę. Przeciętny człowiek weźmie z półki dodatkowe orzeszki i napój, a gwiazda kupi odrzutowiec i willę, na które jej nie stać.

50 Cent

Autor płyty pod tytułem "Get Rich or Die Tryin" zrealizował swoje marzenie i sporo zarobił. Raper szybko przekuł popularność w miliony dolarów, a kolejne pieniądze zarabiał dzięki inwestycjom, między innymi w napoje z witaminami. Muzyk lubił też jednak wydawać. Dużo wydawać, a przy tym popełniał wiele błędów. Artysta musiał między innymi zapłacić kilka milionów dolarów odszkodowania Lastonii Leviston, której sekstaśmę ujawnił bez jej zgody. W pewnym momencie raper miał też na koncie kilka nieudanych inwestycji, do tego został pozwany przez swojego wspólnika, któremu ostatecznie musiał zapłacić kilkanaście milionów dolarów. W pewnym momencie 50 Cent był zadłużony nawet u osobistego trenera, stylisty i fryzjera, więc raper nie miał wyboru i ogłosił bankructwo.

Reklama

Toni Braxton

Autorka przeboju "Un-Break My Heart" ogłaszała bankructwo dwa razy. W 1998 roku artystka zorientowała się, że za dużo wydaje. A raczej zorientował się jej bank, który odkrył, że wokalistka ma ogromne długi na kartach kredytowy i nie ma z czego ich spłacić. Toni tłumaczyła się, że uwielbia kupować wyposażenie domu i to ją zgubiło. Nie pomógł też kosztowny proces z własną wytwórnią. Braxton udało się jednak stanąć na nogi, wokalistka znów zarabiała miliony dolarów. Toni podpisała nawet lukratywny kontrakt na występy w Las Vegas, ale kiedy musiała je odwołać z powodu choroby, okazało się, że musi zapłacić odszkodowanie. Artystka w 2010 roku po raz drugi oficjalnie zbankrutowała. To musiało złamać jej serce.

M.C. Hammer

Klasyczny przykład "American dream", tyle że z dodatkiem "American nightmare". MC Hammer był wielką gwiazdą pod koniec lat 80. i na początku lat 90. Popularność przebojów, w tym oczywiście słynnego "U Can't Touch This", przekładała się oczywiście na świetne dochody. W pewnym momencie muzyk zarabiał 30 milionów dolarów rocznie. Problemem była jednak rozrzutność rapera. Muzyk kupił na przykład drogą jak na tamte czasy willę, za którą zapłacił milion dolarów. Dużo? W takim razie wyobraźcie sobie, że ponad 20 milionów M.C. Hammer przeznaczył na "remont" posiadłości. Muzyk położył tam marmurowe posadzki, zainstalował dwa baseny, a nawet zorganizował boisko do koszykówki. Obsługa posiadłości i ekipa rapera liczyły prawie 250 osób i kosztowały niemal pół miliona dolarów miesięcznie. Artysta miał też prywatny odrzutowiec, helikoptery i stadninę koni wyścigowych. Muzyk nie potrafił jednak gospodarować pieniędzmi. Dużym ciosem okazały się też zarzuty o plagiat, które znacznie uszczupliły dochody muzyka choćby z jego największego przeboju. Efekt? M.C. Hammer miał w pewnym momencie kilkanaście milionów dolarów długu. Ostatecznie muzyk sprzedał luksusową posiadłość i został duchownym, który chwali skromne życie.

Mick Fleetwood

Muzyk co prawda niezbyt garnął się do pisania piosenek, więc zarabiał mniej od części kolegów z grupy Fleetwood Mac, ale i tak nie narzekał na biedę. Perkusista przyznał po latach, że zarabiał ogromne sumy, chociaż nie miał pojęcia, jakie dokładnie. I to go chyba zgubiło. Artysta dostał kiedyś od ojca radę, żeby pozostał skromny i trzymał się z dala od narkotyków. Ojciec wiedział, co mówi, bo właśnie wydatki na kokainę mocno obciążyły budżet muzyka. Fleetwood przeliczył, że wydał na używki miliony dolarów. Muzyk kupił też dom w Malibu, który odradziłby mu każdy rozsądny doradca kredytowy, a także posiadłość w Australii. Perkusista chciał zacząć tam nowe życie na początku lat 80., a wiadomo, że najlepiej zrobić to w jednym z ośmiu(!) domów, w pobliżu własnego jeziora. Mick Fleetwood kilka razy w swoim życiu ogłaszał bankructwo, śmiał się nawet, że jest jak Donald Trump, bo nie pamięta, ile razy bankrutował. Ostatecznie artysta wyszedł na finansową prostą, ale przy kolegach z zespołu wypada dzisiaj raczej blado.

Michael Jackson

Technicznie artysta nie ogłosił bankructwa, ale nie jest tajemnicą, że król popu miał ogromne długi. Muzyk swego czasu zainwestował w firmę, która miała prawa do wielu przebojów The Beatles i pewnie to uratowało go od ogromnych kłopotów. Jackson lubił bowiem wydawać duże sumy na dość ekstrawaganckie rzeczy, a brak gotówki nie stanowił tu problemu. Największym "pożeraczem" pieniędzy było dla wokalisty słynne ranczo Neverland, które miało nawet swoje kino i dwie linie kolejowe. Jak mawiał klasyk - "to nie są tanie rzeczy". Podobnie jak luksusowa biżuteria, którą Jacko uwielbiał. Muzyk pożyczał pieniądze od banków i bogatych znajomych, a odsetki w pewnym momencie zaczęły się wręcz piętrzyć. Finanse gwiazdy nadszarpnęły też mocno procesy w sprawie molestowania seksualnego. Nieoficjalnie mówi się, że w momencie śmierci, Jackson był zadłużony na ponad 400 milionów dolarów.

Meat Loaf

Sam album "Bat Out of Hell" z 1977 roku znalazł ponad 40 milionów nabywców. Jak więc jego autor mógł zbankrutować? Meat Loaf, zachęcony sukcesem płyty, postanowił nagrać jej następczynię. Plany były spektakularne, ale muzyka dopadły problemy zdrowotne. Artysta stracił głos, więc nie mógł tworzyć nowej muzyki. Popularność topniała, tak samo jak stan konta, bo Meat Loaf bardzo lubił wydawać pieniądze. Muzyk popadł też w konflikt ze swoim współpracownikiem Jimem Steinmanem, który pozwał artystę i zażądał milionów dolarów z tytułu praw autorskich. Meat Loaf nie miał wyboru i ogłosił bankructwo. Ta historia miała jednak happy end, bo muzyk pogodził się ze Steinmanem kilka lat później, a dzięki wspólnej płycie "Bat Out of Hell II: Back into Hell" znów stał się milionerem.

Marvin Gaye

Marvin Gaye kochał muzykę, kobiety i używki. Dwa ostatnie punkty zrujnowały go finansowo. W 1975 roku muzyk rozwiódł się z żoną, Anną Gordy. Rozstanie było głośne, bo spowodował je romans muzyka. Sąd orzekł, że artysta ma płacić spore alimenty. Wokalista lubił jednak wydawać pieniądze na samochody, nieruchomości, a przede wszystkim narkotyki, więc już wtedy miał za mało środków na zapłacenie byłej żonie. Gaye ogłosił bankructwo w 1976 roku. Była partnerka muzyka wiedziała, że jedynym sposobem na odzyskanie pieniędzy jest umowa, która to jej zapewni zyski z kolejnej płyty Marvina. Plan się nie powiódł, bo album okazał się komercyjną porażką.

Michał Wiśniewski

Lider Ich Troje przyznał, że do 2005 roku zarobił 40 milionów złotych, co jest ogromną kwotą jak na warunki polskiego rynku muzycznego. Niestety popularny Wiśnia jest też fanem wystawnego trybu życia i to go zgubiło. Muzyk kupował mieszkania, samoloty, łodzie, wybudował nawet kościół na biegunie północnym. Artysta żalił się po latach, że pieniądze stracił również przez fałszywych przyjaciół. W 2018 muzyk oficjalnie ogłosił, że jest bankrutem. W ratowaniu sytuacji nie pomogło na pewno to, że banki zaczęły wypowiadać muzykowi umowy kredytowe i - jak sam mówił - nikt nie chciał z nim współpracować. W końcu jednak artyście udało się wyjść na prostą i może się cieszyć, że jego domu nie odwiedzają już komornicy.

Lauryn Hill

Wokalistka odnosiła spore sukcesy nie tylko z grupą The Fugees, ale też solo. Już debiutancki album artystki, "The Miseducation of Lauryn Hill", znalazł miliony nabywców. Kłopoty zaczęły się, kiedy kolektyw muzyczny New Ark oskarżył Lauryn o to, że korzystała z jego pracy, ale nie uwzględniła muzyków jako autorów piosenek. Proces ciągnął się latami i ostatecznie zubożył Hill o pięć milionów dolarów. Artystka ma też na koncie głośne sprawy podatkowe. Wokalistka spędziła nawet trzy miesiące za kratkami w związku z tym, że nie zapłaciła urzędowi skarbowemu zaległych pieniędzy. Hill musiała też oczywiście oddać należne kwoty, które wcale małe nie były. Artystka tłumaczyła później, że nie płaciła podatków, bo "chciała chronić swoją rodzinę". Wokalistka co prawda oficjalnie nie zbankrutowała, ale popadła w duże kłopoty finansowe, do których swoją cegiełkę dołożyła rezygnacja z reaktywacji The Fugees i niezbyt profesjonalne podejście artystki do pracy. Lauryn Hill zasłynęła tym, że notorycznie spóźniała się na własne koncerty. Nietrudno się domyślić, że to nie pomogło w odpracowaniu strat.

Billy Joel

Muzyk został zmuszony do ogłoszenia bankructwa i to wcale nie z powodu własnej rozrzutności. W tej sprawie problemem okazał się menedżer artysty. Frank Weber używał pieniędzy wokalisty do finansowania własnych inwestycji, a warto dodać, że Weber był fatalnym biznesmenem. Tak się składa, że był też szwagrem artysty i ojcem chrzestnym jego córki. To nie powstrzymało Joela przed pozwaniem menedżera. Muzyk przez długi czas nie miał pojęcia o procederze, wszystko wydało się przypadkiem, a Billy Joel nie miał wyjścia i ogłosił bankructwo.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy