Reklama

Ostatni raz zagrali razem. Ten koncert Queen przeszedł do historii

Fani marzyli o koncercie, który zapamiętają na długo. Nie mieli pojęcia, że idą na występ, którego - z nieco innych powodów - nie zapomną do końca swojego życia. Latem 1986 roku grupa Queen po raz ostatni zagrała koncert w legendarnym składzie. Nawet muzycy nie mieli pojęcia, że warto wyjątkowo cieszyć się tym wieczorem, bo kolejnych nie będzie.

Knebworth - to miejscowość w angielskim hrabstwie Hertfordshire. Z Londynu można tam dojechać samochodem w godzinę i kwadrans, podróż komunikacją publiczną wydłuża podróż o jakieś pół godziny. Londyńczycy czasem tak samo długo jadą do pracy w swoim mieście, więc nie robi to na nich żadnego wrażenia. 

Słowo "miejscowość" nie oddaje jednak tego, co Knebworth ma do zaoferowania. Okolica może się pochwalić gigantycznym terenem parkowym, świetnym do spacerów i pikników, z placami zabaw, historycznymi atrakcjami i idealnym miejscem na koncerty. Nic dziwnego, że już od prawie pół wieku są tam organizowane występy. Nie myślcie jednak, że to takie małe koncerty dla kilkuset przypadkowych widzów. 

Reklama

W Knebworth grały wielkie gwiazdy, między innymi Led Zeppelin, Elton John, Pink Floyd czy choćby Robbie Williams, który zresztą wyprzedał aż trzy koncerty z rzędu, w sumie dla 375 tysięcy osób. W gronie gości Knebworth znalazła się też grupa Queen.

14 funtów i 5 pensów za koncert, który przeszedł do historii

W połowie lat 80. Brytyjczycy z Queen byli jednym z największych i najważniejszych zespołów świata i tylko szaleniec by z tym dyskutował. Byli też w doskonałej formie, co udowodnili światu między innymi podczas słynnego Live Aid w 1985 roku. W kolejnym roku grupa promowała już najnowszy album - "A Kind of Magic". Queen chciało zobaczyć na żywo tyle osób, że muzycy bez problemu wyprzedawali ogromne obiekty. Zespół wkrótce po premierze płyty wystąpił na stadionie w Manchesterze, dwukrotnie na Wembley, a także jedyny raz za Żelazną Kurtyną - w Budapeszcie. 

Prawdziwą gratką dla fanów okazał się jednak występ w Knebworth. Dzisiaj wielkie, kilkudniowe festiwale marzą o takiej publiczności, a w 1986 roku Queen zgromadzili - tylko jednego wieczoru - ponad 120 tysięcy osób. Fani musieli zapłacić za bilet dokładnie 14 funtów i pięć pensów, a za tę kwotę mogli obejrzeć w sumie cztery występy, bo przed główną gwiazdą zagrały zespoły Beloius Some, Big Country i Status Quo. Wejściówki wyprzedały się w zaledwie dwie godziny.

9 sierpnia 1986 roku w Knebworth pogoda dopisała. Nawet bardzo, bo był to piękny, upalny dzień, a fani nie musieli się przejmować deszczem, co przecież nie jest takie oczywiste w Wielkiej Brytanii słynącej z kapryśnej aury. Morze ludzi wylało się na parkowy teren, a gdzieś nad tłumem krążył helikopter z zespołem na pokładzie. Można by pomyśleć, że takie gwiazdy doświadczyły już luksusu, nocowały w najdroższych hotelach świata i miały za sobą podróże samolotem w pierwszej klasie, więc nic ich nie zaskoczy. 

Muzycy byli jednak zachwyceni lotem helikopterem. Na tyle, że grupa Queen nie zjawiła się na imprezie po własnym koncercie, bo artyści chcieli jeszcze raz tego dnia wsiąść na pokład maszyny. Nic dziwnego, że byli w dobrych humorach, a przy okazji w świetnej formie. Archiwalne nagrania pokazują Mercury'ego, który pyta na zapleczu: "Ile zostało do występu?". Kiedy słyszy odpowiedź "5-10 minut", zaczyna robić przysiady, chodzić po pokoju i śpiewać. Zresztą po chwili dołącza do niego, również wokalnie, Roger Taylor.

Najsłynniejsza żółta kurtka na świecie

Pamiętacie słynne zdjęcia Freddiego w żółtej kurtce i z mikrofonem w ręku? Właśnie to zobaczyli fani w Knebworth. Koncert Queen rozpoczął się od "One Vision", piosenki napisanej po słynnym już występie na Live Aid. Dalej w setliście znalazły się między innymi: "Under Pressure", "Another One Bites the Dust",  "I Want to Break Free", "Love of My Life" i "Bohemian Rhapsody". Publiczność jednak za nic nie chciała wypuścić zespołu ze sceny, a muzycy chętnie wracali i dorzucili do zestawu choćby "Radio Ga Ga", "We Will Rock You" i "We Are the Champions"

Nie zabrakło też oczywiście tradycyjnych śpiewów Freddiego z publicznością. Artyści zaserwowali fanom nie tylko doskonałe wersje swoich hitów, ale też widowisko godne wielkich rockowych gwiazd. "Ten wieczór był praktycznie idealny" - wspominali muzycy. Koncert Queen w Knebworth trwał w sumie dwie godziny. Dwie świetne godziny, które tamta publiczność zapamięta pewnie do końca życia. Ani artyści, ani fani nie mieli pojęcia, że to ostatni występ zespołu w tym legendarnym składzie, ale właśnie o takim ostatnim koncercie wielu muzyków mogłoby marzyć.

"Dziękuję, Montsy, bardzo chciałem to usłyszeć"

Dlaczego właściwie koncertowa historia Queen skończyła się 9 sierpnia 1986 roku? Freddie od lat powtarzał, że trasy kosztują go wiele wysiłku. Przy okazji tamtego tournée też mówił kolegom, że nie da rady dłużej tak żyć. Brian May wspomniał jednak, że wszyscy uznali to za klasyczne narzekanie Mercury’ego i byli przekonani, że, jak zwykle, szybko zatęskni za sceną. Gitarzysta zdał sobie po latach sprawę, że być może Freddie wtedy coś przeczuwał. Po trasie koncertowej grupa zrobiła sobie wakacje. Muzycy zdecydowali też, że znajdą trochę czasu na solowe projekty. Mercury spełnił właśnie wtedy swoje marzenie i zaśpiewał utwór "Barcelona" ze słynną Montserrat Caballé

Diwa okazała się jedną z pierwszych osób, które dowiedziały się o chorobie wokalisty, ale trzymała te informację w tajemnicy. Freddie odebrał pozytywny wynik testu na HIV w 1987 roku. Już rok później prasa spekulowała, że muzyk jest chory, zdjęcia wychudzonego artysty pojawiały się w tabloidach, ale on tłumaczył to zmęczeniem. Grupa Queen nagrała jeszcze dwa albumy, "The Miracle" i "Innuendo", ale oczywiście nie była już w stanie koncertować. Mercury ujawnił informację o chorobie w listopadzie 1991 roku, tuż przed swoją śmiercią. Muzyk zdążył jeszcze w ostatnich dniach odebrać telefon od przyjaciółki, Montserrat Caballé. Śpiewaczka zadzwoniła, żeby odtworzyć Freddiemu przez telefon "Upiora w operze". Mercury się ucieszył. "Dziękuję, Montsy, bardzo chciałem to usłyszeć" - to była ich ostatnia rozmowa.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy