Reklama

Miłosna ballada naznaczona smutkiem i śmiercią. Trzydzieści lat od sukcesu "Without You" Mariah Carey

Wśród ponad stu osiemdziesięciu artystów, którzy odważyli się zmierzyć ze słynnym przebojem "Without You", tylko trzem z nich udało się zdobyć sławę dzięki tej piosence. Te trzy pamiętne wykonania doprowadzały słuchaczy przez lata do łez: liryczna wersja Harry'ego Nillsona z 1972 roku i pełna mocy, wydana trzydzieści lat temu wersja Mariah Carey, generowały je w wyniku wzruszenia i nostalgii. Niespodziewany występ Valentiny Hasan w 2008 roku w bułgarskiej wersji programu "Idol" wywoływał je natomiast z powodu śmiechu. Jednak historia ponadczasowego przeboju okryta jest raczej smutną aurą, naznaczona nieszczęściem i śmiercią oraz niespodziewanymi splotami okoliczności.

Wśród ponad stu osiemdziesięciu artystów, którzy odważyli się zmierzyć ze słynnym przebojem "Without You", tylko trzem z nich udało się zdobyć sławę dzięki tej piosence. Te trzy pamiętne wykonania doprowadzały słuchaczy przez lata do łez: liryczna wersja Harry'ego Nillsona z 1972 roku i pełna mocy, wydana trzydzieści lat temu wersja Mariah Carey, generowały je w wyniku wzruszenia i nostalgii. Niespodziewany występ Valentiny Hasan w 2008 roku w bułgarskiej wersji programu "Idol" wywoływał je natomiast z powodu śmiechu. Jednak historia ponadczasowego przeboju okryta jest raczej smutną aurą, naznaczona nieszczęściem i śmiercią oraz niespodziewanymi splotami okoliczności.
"Without You" stało się największym przebojem Mariah Carey. Piosenka ma smutną historię /Ke.Mazur/WireImage /Getty Images

Mariah Carey kochała piosenkę Harry'ego Nillsona od najmłodszych lat. Nagranie towarzyszyło jej bardzo często - nic dziwnego w końcu wielki przebój wyśpiewany przez amerykańskiego artystę nierzadko gościł w stacjach radiowych na całym świecie. Młoda gwiazda, przygotowując się do nagrania płyty "Music Box", przypomniała sobie o balladzie, słysząc ją sączącą się z głośników w kawiarni i postanowiła włączyć ją do swojego repertuaru. Od początku lat 90. Carey odnosiła sukcesy, głównie na rynku amerykańskim, podbijając wielokrotnie zestawienie Billboardu. Europa, a szczególnie Wielka Brytania, nie była tak entuzjastyczna dla twórczości piosenkarki, która liczyła, że zmieni się to z wydaniem nowej płyty. 

Reklama

"Przejęła" hit z lat 70. "Without You" zasłynęło na nowo dzięki diwie

Początkowo "Without You" nie było planowane jako singel promujący wydawnictwo. Mariah Carey miała wystarczająco własnych piosenek, którymi chciała podbić rynek muzyczny. Na pierwszy ogień poszedł "Dreamlover" napisany wspólnie z Dave'em Hallem (numer jeden w U.S.A. i tylko dziewiąte miejsce na wyspach brytyjskich), kolejny, balladowy "Hero" okraszony talentem kompozytorskim Waltera Afanasieffa również nie przyniósł upragnionego sukcesu. Dopiero wydany pod koniec stycznia "Without You" okazał się strzałem w dziesiątkę. Miesiąc po premierze, 19 lutego 1994 roku,  przebój zameldował się na szczycie UK Chart, gdzie pozostał przez cztery kolejne tygodnie. Dwadzieścia dwa lata wcześniej, tego samego dnia wersja zaśpiewana przez Nilssona, który zmarł dokładnie tydzień przed premierą wersji Mariah Carey, podbiła amerykańskie zestawienie Billboard Hot 100. 

Urodzony w Nowym Jorku Harry Edward Nilsson III był niezwykle utalentowanym piosenkarzem, tekściarzem i autorem muzyki. Często lubił eksperymentować, czego efektem był album "Aerial Pandemonium Ballet", uznany za pierwszą płytę z remiksami, zanim stało się to modne pod koniec lat 70. Muzyk nie chciał wznawiać swoich poprzednich płyt, doszedł do wniosku, że są fatalnie nagrane. Wrócił więc do studia i zremiksował je poprawiając brzmienie. Lubicie mashupy? Jednym z pierwszych historii był przearanżowany utwór The Beatles "You Can't Do That", w którym Nillson zaszył 18 cytatów z innych piosenek słynnej czwórki z Liverpoolu. John, Paul, George i Ringo byli pod wielkim wrażeniem tej wersji, co skutkowało rozpoczęciem wieloletniej przyjaźni między muzykami. Chociaż płyty Nillsona pod koniec lat 60. nie podbijały jeszcze list przebojów, jego piosenki nagrywali z sukcesem inni artyści z The Monkees na czele. 

Sporym problemem utalentowanego muzyka był fakt, że największy komercyjny sukces odniósł dzięki kompozycjom, które nie były jego. Najpierw w 1969 roku za sprawą utworu Freda Neila "Everybody's Talkin", który pojawił się w kultowym filmie "Midnight Cowboy" Johna Schlesingera, z doskonałymi kreacjami aktorskimi Dustina Hoffmana i Jona Voighta, a dwa lata później za sprawą "Without You". Jak na ironię wszyscy myśleli, że to jego dzieła, a nie covery piosenek innych artystów, co pomimo uznania, jakim się cieszył, frustrowało go jeszcze bardziej.

Przed nagraniem "Without You" przeszli prawdziwą batalię. Przebój miał brzmieć inaczej

Tak jak Mariah Carey przypomniała sobie o starym przeboju w kawiarni, tak Nillson usłyszał ją przez przypadek podczas jednej z imprez. Spokojna gitarowa ballada przypominała jedną z kompozycji The Beatles, dlatego przygotowując się do nagrania nowej płyty z producentem Richardem Perrym, muzyk zwrócił się do swoich kumpli z The Beatles z prośbą o pozwolenie na wykorzystanie ich piosenki.

Badfinger, oryginalni autorzy przeboju, nie byli jednak słynnymi muzykami z Liverpoolu, chociaż często w latach 70. nazywano ich w prasie młodymi Beatlesami. Brzmienie zespołu czasem przypominało nagrania liverpoolczyków, ponieważ byli prowadzeni i produkowani przez Mala Evansa i Petera Ashera z Apple Records, a poszczególni członkowie słynnej grupy często wielokrotnie wspierali produkcyjnie walijski zespół. Paul McCartney podarował im nawet i wyprodukował nagranie "Come and Get It", które stało się ich pierwszym sporym przebojem. Ta nieco dziś zapomniana grupa miała na początku lat 70. na swoim koncie kilka zgrabnych piosenek, które zrobiły sporo zamieszania na listach przebojów. Nie był nim jednak utwór "Without You", którego nie traktowali zbyt poważnie i chociaż pojawił się na ich popularnej płycie "No Dice", nie został wydany jako singel.

Słynna kompozycja powstała zupełnie przypadkowo. Pete Ham, wokalista i gitarzysta Badfinger, napisał piosenkę zatytułowaną "If It's Love", ale nie mógł znaleźć mocnego refrenu. Tom Evans, basista i wokalista, miał chwytliwy refren ze słowami: "Can't live if living is without you" nie potrafił rozwinąć pomysłu. Obaj muzycy połączyli swoje koncepcje w jedną piosenkę i tak narodziło się "Without You". Obaj autorzy nie byli jedna przekonani co do finalnego efektu, a goniące terminy wydawnicze nie pozwoliły odpowiednio wykończyć nagrania w studio. W efekcie przebój Badfinger brzmiał trochę szorstko, bardziej niczym nieoszlifowane, dobre demo i zamykał jedynie pierwszą stronę ich albumu.

Jak może doskonale zabrzmieć ich kompozycja, muzycy grupy przekonali się kilkanaście miesięcy później, kiedy w studiach Apple Records pojawił się Harry Nillson i zaczął nagrywać swoją wersję. Początkowo muzyk, który w swoje twórczości stronił od tematów miłosnych, chciał, żeby piosenka była mrocznym, ciężkim utworem z towarzyszeniem jedynie fortepianu. Po wielu kłótniach w studio Richard Perry postawił na swoim, wzbogacając nagranie o partie instrumentów smyczkowych. To one nadały całej kompozycji lekkości, a jednocześnie wzmocniły przejmujące, zaszyte w tekście przesłanie smutku po stracie. 

Po sesji Nillson zaprosił, przebywających w sąsiednim studiu muzyków Badfinger, aby posłuchali efektów pracy. Pate Ham i Tom Evans stwierdzili, że teraz rozumieją, czego brakowało ich piosence. "Without You" wydany na płycie "Nilsson Schmilsson", wystrzelił w przebojowy kosmos zaledwie w kilka tygodni po premierze w 1971 roku. Nagranie przyniosło drugą w karierze Nillsona nagrodę Grammy, było numerem jeden w Ameryce, Wielkiej Brytanii i większości krajów w Europie. Piosenka stała się ponadczasowym przebojem i dopiero wersja Mariah Carey sprawiła, że późniejsze pokolenia bardziej kojarzyły ją z popularną piosenkarką niż Nillsonem. Twórcy przeboju Ham i Evans też doczekali się uznania. Otrzymali w 1972 roku nagrodę Ivor Novello Akademii Brytyjskiej za najlepszą piosenkę muzyczną i tekstową. Jednak na tym skończyły się dobre chwile dla członków Badfinger i Nillsona.

Harry Nilsson: Przebój przyniósł mu zgubę

Ten drugi po sukcesie przeboju zaczął tracić kontrolę nad swoimi nałogami, czego efektem było nieprzerwane pasmo imprez, wypełnionych alkoholem, nielegalnymi substancjami, przelotnym seksem i całą masą skandali, którym oddawał się w towarzystwie swojego kumpla Johna Lennona. Ten okres życia słynnego Beatlesa znany jest w historii jako "The Lost Weekend". Z biegiem lat twórczość Nillsona nie cieszyła się już taką popularnością, jego głos przestał być doskonałym instrumentem, pomysły stawały się odległe od popowej stylistyki, a sam muzyk coraz bardziej podupadał na zdrowiu. Wrodzona wada serca dała znać o sobie w lutym 1993 roku, kiedy artysta przeszedł zawał. Do ostatniej chwili próbował pracować nad ostatnią płytą, której niestety nie dokończył. Zmarł w wieku 52 lat.

"Without You" stało się symbolem jeszcze jednej tragedii. Badfinger nie mieli szczęścia, jeśli chodzi o decyzje, jakie podejmowali w związku ze swoją karierą. Pomimo wielkiego sukcesu ich kompozycji Ham i Evans nie doczekali się należnych tantiem za przebój w związku z bankructwem Apple Records. Ich menadżer okazał się oszustem, który zdefraudował większość dochodów, a jednocześnie zniewolił ich precyzyjnymi kontraktami, które uniemożliwiały muzykom koncertowanie. Zrozpaczony Pete Ham popełnił samobójstwo w 1975, Tom Evans powtórzył tragiczny wyczyn kolegi w 1983 roku. W tle obu tragedii stały problemy finansowe i kłótnie, dotyczące podziału należnych pieniędzy. Historię grupy opisał po latach ich przyjaciel i wieloletni inżynier dźwięku Dan Matovina. Słynny przebój powrócił w tytule książki: "Without You: The Tragic Story of Badfinger".

Zapadająca w pamięć, przejmująca ballada do dziś jest jednym z największych przebojów Mariah Carey i znakiem rozpoznawczym jej talentu, a także wizytówką wokalnych umiejętności. Chociaż Valentina Hasan po swoim występie stała się rozpoznawalna na całym świecie w niezbyt pozytywny sposób, stając się internetowym memem, nie dała za wygraną. Twórcy bułgarskiego programu "Idol" zaprosili dziewczynę na warsztaty wokalne i kilka tygodni później pojawiła się ponownie w programie, wykonując słynne nagranie. Potrafiła też doskonale znaleźć dystans do całej sytuacji, kończąc swój występ, zaśpiewała w końcowym refrenie słynne słowa "Ken lee tolibu dibudouchoo", co oczywiście wzbudziło aplauz zgromadzonej w studio publiczności.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mariah Carey
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy