Reklama

Jest wielką gwiazdą muzyki i ikoną stylu. Zawsze śpi w pełnym makijażu

Królowa country jest tylko jedna. Dolly Parton zdołała przez lata zostać nawet kimś więcej - ikoną popkultury, którą, tak samo jak jej piosenki, zna cały świat, nawet osoby, które w ogóle nie słuchają tego gatunku. Myślicie, że ta królowa pławi się w luksusach i zaczyna swój dzień w południe? Możecie się nieźle zdziwić. Artystka do dziś ciężko pracuje, nadzoruje swoje biznesy, a i tak czasem okazuje się, że… ktoś jest lepszą Dolly niż ona. Oto rzeczy, których mogliście nie wiedzieć o wokalistce.

Królowa country jest tylko jedna. Dolly Parton zdołała przez lata zostać nawet kimś więcej - ikoną popkultury, którą, tak samo jak jej piosenki, zna cały świat, nawet osoby, które w ogóle nie słuchają tego gatunku. Myślicie, że ta królowa pławi się w luksusach i zaczyna swój dzień w południe? Możecie się nieźle zdziwić. Artystka do dziś ciężko pracuje, nadzoruje swoje biznesy, a i tak czasem okazuje się, że… ktoś jest lepszą Dolly niż ona. Oto rzeczy, których mogliście nie wiedzieć o wokalistce.
Dolly Parton jest legendą muzyki country i ikoną stylu /Brandon Sloter /Getty Images

Są artyści, których rodzice pracowali w show-biznesie i znacznie ułatwili swoim dzieciom start w branży muzycznej. Tak jednak nie zaczęła się historia Dolly. Wokalistka miała 11 rodzeństwa, do tego jej rodzina, delikatnie mówiąc, nie należała do bogatych. Kiedy gwiazda się urodziła, Parton senior nie miał nawet pieniędzy, żeby zapłacić lekarzowi odbierającemu poród, więc podarował medykowi worek owsa.

Szkolne życie artystki też nie należało do najłatwiejszych. Inne dzieci jej dokuczały, a powodem było to, co przyniosło piosenkarce sławę, czyli muzyka. Po tym jak Dolly w dzieciństwie wystąpiła w lokalnej telewizji, musiała mierzyć się z zazdrosnymi rówieśnikami, którzy na przykład zamykali ją w szatni. Ciekawe, co w takim razie zrobili, kiedy wokalistka zdobyła już sławę?

Reklama

"Za dużo czasu spędzasz w tym banku"

Piosenki Parton zna cały świat, nawet osoby, które nie słuchają na co dzień country. Dwa wielkie przeboje artystki, które zdecydowanie wykroczyły poza ten gatunek to "I Will Always Love You" i "Jolene". Oba utwory powstały na tym samym etapie kariery wokalistki, nawet zostały nagrane w zaledwie kilkutygodniowym odstępie. "I Will Always Love You" to nie do końca piosenka miłosna, przynajmniej w zamyśle. Parton napisała ją dla swojego kolegi i mentora, Portera Wagonera. Duet występował razem w programie telewizyjnym, ale kiedy Dolly stwierdziła, że stawia na muzyczną karierę i odchodzi, Porter nie był zachwycony. Po pewnej dość ostrej rozmowie piosenkarka wróciła do domu i napisała tę piosenkę, a następnego dnia zaśpiewała ją koledze. 

Wagoner popłakał się, kiedy usłyszał utwór i zażartował, że Parton może odejść z programu, ale musi zatrudnić go do produkcji piosenki, bo "I Will Always Love You" to najlepsza rzecz, jaką artystka kiedykolwiek stworzyła. Przebój "Jolene" powstał z kolei dzięki... wizycie w banku. Wokalistka zauważyła, że jedna z kasjerek wyjątkowo często zerka w stronę jej męża i zalotnie się do niego uśmiecha. Carl zawsze lubił skupiać na sobie uwagę, ale to tyle, historia nie miała żadnego drugiego dna. 

Małżonkowie jednak zrobili z niej swój rodzinny żart. Dolly rzucała czasem do męża: "Coś za dużo czasu spędzasz w tym banku. Chyba nie mamy aż tylu pieniędzy". Sam tytuł "Jolene" to imię fanki wokalistki. Artystka spotkała kiedyś po koncercie rudowłosą dziewczynę i zapytała, jak ma na imię. W wywiadzie dla NPR wspominała: "Odpowiedziała: 'Jolene'. Powiedziałam: 'Piękne. Jak z piosenki. Kiedyś napiszę o tym utwór'". Dotrzymała słowa.

Najsłynniejsza matka chrzestna w show-biznesie

Mąż Dolly, który zafascynował swego czasu pracownicę banku to Carl Dean. Para pobrała się w 1966 roku, kiedy artystka miała zaledwie 18 lat - i do dziś jest razem, co jest ewenementem w show-biznesie. Długie małżeństwo gwiazdy może być dla wielu osób zaskoczeniem również dlatego, że para rzadko pojawiała się razem na przykład na ściankach. Carl nie znosi imprez i zdjęć, więc w trakcie kariery artystki tylko raz towarzyszył jej na czerwonym dywanie.

Parton wspomniała w programie "What Would Dolly Do?", że było to na początku ich małżeństwa. Dean dzielnie zniósł zamieszanie i tłum fotoreporterów, jednak od razu po wyjściu zaczął zdejmować krawat. "Powiedział: 'Nigdy więcej nie proś mnie o pójście na kolejną z tych cholernych imprez, bo nie wybieram się'. Nigdy nie prosiłam i nigdy nie poszedł" - przyznała Dolly.

Znacznie głośniej jest za to o "przybranej" rodzinie wokalistki, chociaż gwiazda country traktuje ją jak własną. Parton jest matką chrzestną Miley Cyrus. W latach 90. Billy Ray Cyrus supportował wokalistkę na trasie koncertowej. Muzycy bardzo się zaprzyjaźnili, więc dla Billy'ego było oczywiste, kogo poprosi o bycie chrzestną córki. "Nigdy nie zrobiliśmy wielkiej ceremonii, ale jestem z niej taka dumna, kocham ją jak swoje dziecko" - powiedziała Parton o Miley w programie "Good Morning America". Dolly zagrała nawet chrzestną głównej bohaterki w serialu "Hannah Montana", poza tym paniom wiele razy zdarzyło się występować razem na scenie, a nawet wspólnie nagrywać.

Piosenkami Dolly zachwycał się nawet Elvis Presley, zwłaszcza jedną. Król rock and rolla bardzo chciał nagrać cover "I Will Always Love You". Pewnego dnia do wokalistki zgłosił się pułkownik Tom Parker, menedżer artysty, który złożył jej propozycję. Parton była zachwycona, ale... odmówiła. Okazało się, że umowa wymagała od piosenkarki zrzeczenia się co najmniej połowy praw do przeboju. 

"Przepłakałam całą noc, to była najgorsza rzecz na świecie. Myślałam: 'Mój boże... Elvis Presley'" - przyznała wokalistka w rozmowie z CMT. Gwiazda nie ukrywała, że jej znajomi byli w szoku. W końcu kto odrzuca ofertę króla? Artystka czuła jednak, że nie tak powinno to wyglądać i odmówiła Elvisowi, a konkretnie Parkerowi, który postawił taki warunek. Presley mógł tylko żałować, bo kochał ten utwór. To właśnie tę piosenkę zaśpiewał Priscilli tuż po tym, jaka para dostała rozwód. 

Na początku lat 90. Parton odebrała kolejny telefon w sprawie "I Will Always Love You", tym razem od Kevina Costnera. Aktor opowiedział wokalistce o filmie "Bodyguard" i poprosił o zgodę na to, żeby jego koleżanka z planu, Whitney Houston, nagrała piosenkę. Tym razem to Dolly mogła stawiać warunki, ale odpowiedziała tylko, że nie ma problemu. Gwiazda wspominała, że wersję Whitney usłyszała po raz pierwszy w radiu, gdy jechała samochodem. Artystka musiała zjechać na pobocze, żeby nie spowodować wypadku - i wcale nie dlatego, że jej się nie spodobało. Wprost przeciwnie, Parton była wręcz zachwycona wersją Houston.

Śpi w pełnym makijażu - na wszelki wypadek

Niektórzy artyści zmieniają swój wizerunek przy okazji każdego albumu, ale nie Dolly. Wokalistka od lat słynie z błyszczących strojów, blond czupryny i mocno pomalowanych szminką ust. Sekretem fryzur gwiazdy są peruki. Artystka nigdy ich nie liczyła, ale w rozmowie w "Entertainment Tonight" zażartowała: "Muszę mieć ich co najmniej 365, bo prawie każdego dnia jakąś noszę". 

Tego się pewnie nie spodziewaliście, ale piosenkarka ma też tatuaże. Parton nie jest wielką fanką tatuowania się, jednak zrobiła wyjątek dla kilku tatuaży, które przykrywają blizny po zabiegach medycznych. Oczywiście malunki są ukryte, gwiazda zdradziła tylko, że znalazły się wśród nich motyle i wstążki. Jeśli chodzi o wygląd, Dolly jest przygotowana na każdą sytuację, dlatego śpi w makijażu. Wokalistka przyznała w rozmowie z "The New York Times": "Zmywam go rano. Nigdy nie wiadomo, czy akurat autobus nie zepsuje się w trasie albo w hotelu, w którym jestem, nie wybuchnie pożar. Dlatego zostawiam makijaż na noc i myję twarz rano". Oczywiście tylko po to, żeby wkrótce znów nałożyć kosmetyki, ale cokolwiek się dzieje, artystka zawsze jest idealnie przygotowana na nagrania lub zdjęcia. No, prawie. 

Wokalistka przegrała kiedyś konkurs na... najlepszego sobowtóra Dolly Parton. Artystka trafiła na imprezę z okazji Halloween w Los Angeles i postanowiła zgłosić się do zawodów, ale - jak potem przyznała - chyba przesadziła z byciem sobą, bo nawet nie zbliżyła się do podium. W konkursie pokonali ją przebrani za nią mężczyźni. Ciekawe, czy wiedzieli, z kim rywalizują?

Ile nagród ma na koncie Dolly Parton? Żeby to policzyć i być na bieżąco z kolejnymi wyróżnieniami, gwiazda musiałaby pewnie zatrudnić kogoś, co najmniej na pół etatu. Artystka nie tylko jednak gromadzi złote, platynowe płyty i statuetki, ale też zdobywa symboliczne wyróżnienia. Piosenkarka trafiła nawet - i to wielokrotnie - do Księgi Rekordów Guinnessa. 

Dolly miała na przykład najwięcej piosenek w pierwszej dziesiątce listy przebojów country Billboardu wśród kobiet, do tego jej utwory najdłużej utrzymywały się na szczycie zestawienia. Te sukcesy robią wrażenie, ale nie da się ukryć, że kosztowały wokalistkę sporo wysiłku. Parton do dzisiaj sama nadzoruje wiele aspektów swojej działalności i ma dość oryginalny, chociaż rygorystyczny system pracy. Gwiazda zdradziła w rozmowie z "Today", że wstaje o trzeciej nad ranem, żeby odpowiedzieć na wiadomości, załatwić zaległe sprawy, czasem nawet do kogoś zadzwonić, a potem medytować. "Jestem w stanie zrobić między trzecią a siódmą rano więcej, niż większość ludzi robi przez cały dzień. Jest wtedy cicho i spokojnie, za to ja mam mnóstwo energii" - przyznała artystka.

"Wyślij mi faks!"

Parton idzie z duchem czasu, zresztą bez tego nie miałaby na koncie takiej kariery, ale w pewnych kwestiach artystka trzyma się starych rozwiązań. Wokalistka nie jest na przykład fanką smartfonów i najchętniej kontaktuje się przy pomocy... faksu. Tak, to urządzenie, które pewnie zniknęło już nawet z większości biur, ale nie z biura Dolly. Gwiazda uważa, że noszenie smartfona i ciągłe odpowiadanie na wiadomości oraz komentarze zajmowałoby zbyt dużo jej cennego czasu. 

Jeśli więc chcecie skontaktować się z piosenkarką, posłuchajcie jej rady z wywiadu z "The View": "Wyślijcie mi faks! Albo zadzwońcie, a ja później oddzwonię". Co zabawne, artystka kontaktuje się przy pomocy faksu nawet ze swoją córką chrzestną. Miley Cyrus opowiedziała o tym między innymi w programie "Late Night with Seth Meyers". Cyrus nie ma w domu faksu, ale to wcale nie przeszkadza jej słynnej ciotce. Miley mówi, że Parton rzadko jest na bieżąco dostępna pod telefonem, więc kiedy mają coś do omówienia, komunikacja wygląda dość oryginalnie. Dolly przygotowuje wydruk, podpisuje go, skanuje i dopiero to wysyła Cyrus MMS-em. Młodą gwiazdę tak to zauroczyło, że teraz sama przygotowuje notatki zamiast krótkich wiadomości. To jednak nie koniec oldskulowych zwyczajów Parton. Artystka chciała kiedyś opowiedzieć młodej gwieździe o nowoczesnych technologiach, więc nagrała jej wiadomość: na kasetę, z której jej asystent przegrał później dźwięk i skopiował go do smartfona.

Wiadomo, że ktoś jest wielką gwiazdą, jeśli ta osoba ma swój tematyczny park rozrywki. Dollywood znajduje się w Pigeon Forge w stanie Tennessee. Wiele rodzajów kolejek górskich, stare lokomotywy, kowbojski saloon, koncerty i regularne wizyty Parton z rodziną - takie atrakcje czekają na gości parku. Brakuje chyba tylko gwiazdy na rollercoasterze, ale na to nie liczcie: piosenkarka ma chorobę lokomocyjną. Dolly wykorzystuje jednak swoją sławę nie tylko dla rozrywki. 

Artystka słynie z działalności charytatywnej. W połowie lat 90. Parton stworzyła Imagination Library. To program, w ramach którego dzieci dostają darmowe książki. Gwiazda chciała początkowo poprawić wyniki czytelnictwa w swoim rodzinnym stanie, czyli Tennessee, ale projekt rozrósł się nie tylko na pozostałe rejony USA, lecz również na inne kraje. Liczba rozdanych książek już dawno przekroczyła sto milionów. Wokalistka wspiera też od lat placówki, które leczą chorych na cukrzycę, a nawet dołożyła swoją cegiełkę finansową do badań nad szczepionką na COVID-19.

Jednym z najbardziej oryginalnych projektów charytatywnych Dolly okazała się akcja "Buddy Up", która wystartowała pod koniec lat 80. w Tennessee. Stan miał problem, ponieważ wielu uczniów nie kończyło szkół. Program przekonywał więc do tworzenia szkolnych duetów w ostatnich klasach. Jeśli obie osoby z takiego duetu odebrały świadectwo ukończenia, każda z nich dostawała 500 dolarów. Być może to czar Parton, być może zachęta finansowa zrobiła swoje, w każdym razie plan się powiódł. Liczba uczniów, którzy przedwcześnie opuszczali szkolne mury, spadła z ponad 30 do sześciu procent.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Dolly Parton
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama