Reklama

Chcieli, aby był bankierem, dziś zna go cały świat. Jakie tajemnice skrywa życie Eltona Johna?

Kiedy powiedział rodzicom, że chce zostać muzykiem, nie byli zachwyceni. Artysta? Taki niepewny zawód? Ojciec wokalisty przekonywał go, żeby wybrał coś stabilnego i na przykład został bankierem, ale nastolatek tak się uparł, że nie chciał słuchać żadnych rad. Miał rację. Dzisiaj Elton John faktycznie liczy pieniądze, ale swoje, bo jest jedną z największych muzycznych gwiazd na świecie. Fan piłki nożnej, kolekcjoner fortepianów i wyjątkowa konkurencja dla kolegów ze sceny - czego nie wiedzieliście o Eltonie?

Kiedy powiedział rodzicom, że chce zostać muzykiem, nie byli zachwyceni. Artysta? Taki niepewny zawód? Ojciec wokalisty przekonywał go, żeby wybrał coś stabilnego i na przykład został bankierem, ale nastolatek tak się uparł, że nie chciał słuchać żadnych rad. Miał rację. Dzisiaj Elton John faktycznie liczy pieniądze, ale swoje, bo jest jedną z największych muzycznych gwiazd na świecie. Fan piłki nożnej, kolekcjoner fortepianów i wyjątkowa konkurencja dla kolegów ze sceny - czego nie wiedzieliście o Eltonie?
Elton John jest dziś jedną z największych gwiazd na świecie. Rodzice przekonywali go, aby został bankierem /Christopher Polk /Getty Images

Kiedy artysta w wieku zaledwie trzech lat zaczął uczyć się gry na pianinie, jego rodzina nie miała pojęcia, że okaże się to kiedyś dla Eltona przepustką do sławy. 11-latek był już w stanie zagrać z pamięci usłyszany zaledwie raz utwór muzyki klasycznej, co zapewniło mu stypendium prestiżowej szkoły. John nie przepadał jednak za edukacją. Skoro dobre oceny, przynajmniej z muzyki, przychodziły mu z łatwością, wokalista miał sporo wolnego czasu i spędzał na podróżach metrem, a potem na występach w okolicznym pubie. Po latach okazało się, że te koncerty były świetnym treningiem przed prawdziwą karierą.

Reklama

Piosenka o piekarniku? Nie ma problemu!

Muzyk ma na koncie ponad 500 milionów sprzedanych płyt. To liczba, która robi wrażenie nawet na największych gwiazdach. Chcecie poznać przepis na taki sukces? Elton potrafi błyskawicznie pisać piosenki. W latach 70. zdarzyło mu się wydawać nawet kilka płyt w ciągu roku. Nie chodzi jednak o byle jakie utwory, bo artysta ma wyjątkowy talent do przebojów. John potrafi usiąść przy pianinie i od ręki napisać coś świetnego. Nic dziwnego, że wiele jego piosenek ma czas tworzenia podobny do ostatecznej długości na płycie.

Wokalista podjął się nawet nietypowego wyzwania, żeby to udowodnić. W latach 90. muzyk wziął udział w programie telewizyjnym, w którym fan poprosił go o stworzenie podkładu do... instrukcji obsługi piekarnika. Zadanie rozbawiło Eltona, ale bez problemu je wykonał. Jest jednak rzecz, której gwiazdor nawet nie dotyka i są nią teksty. John od ponad 50 lat współpracuje z Berniem Taupinem, który jest tak samo szybki i sprawy w układaniu słów, jak jego kolega w komponowaniu. Panowie poznali się dzięki ogłoszeniu w jednym z magazynów muzycznych.

Co prawda obaj zostali kiedyś odrzuceni przez tę samą wytwórnię płytową, bo "brakowało im potencjału", ale później udowodnili, że jeśli komukolwiek czegoś brakowało, to raczej firmie nosa do talentów. Artyści szybko opracowali sposób pracy, który najlepiej się u nich sprawdzał. Zapomnijcie o długich godzinach spędzonych w studiu i dopasowywaniu tekstu do muzyki albo odwrotnie. Bernie i Elton w ogóle nie pracowali w tym samym pomieszczeniu. Byłoby to nawet trudne, bo Taupin już w latach 70. wyprowadził się do USA, więc umawianie sesji byłoby logistycznym wyzwaniem. Bernie po prostu za każdym razem wysyłał Eltonowi gotowy tekst, a wokalista pisał do niego muzykę. Efekty sami znacie.

Elton John i jego wielkie pasja

Gdybyście mieli opisać pierwszy obrazek, jaki przychodzi wam na myśl na hasło "Elton John", to pewnie byłby to wokalista na scenie, wystrojony w kolorowe ciuchy. Zapewne niewiele osób wyobraziłoby sobie gwiazdora na boisku. Tymczasem Elton jest wielkim fanem piłki nożnej. Muzyk nie tylko sam kiedyś ganiał za piłką, ale też od pół wieku wiernie wspiera jeden z klubów. Artysta zaczął od kibicowania lokalnemu Watford FC, a skończył jako jego dożywotni honorowy prezes. Jak to się stało? 

W latach 70. wokalista zaangażował się w działalność klubu, a nawet został jego prezesem. Muzyk obiecał drużynie rozwój i trzeba przyznać, że dotrzymał słowa. John sprowadził do Watford FC młodego trenera i menedżera Grahama Taylora. Pod rządami obu panów zespół zaczął awansować w tabeli i świetnie sobie radzić. Żeby wszystkiego dopilnować, Elton swego czasu codziennie przychodził do siedziby klubu, zupełnie jak do zwykłej pracy. 

W kolejnych latach nie do końca dało się pogodzić tę działalność z karierą muzyczną, więc artysta oddał rządy w inne ręce, ale jeszcze długo sprawował różne funkcje w Watford FC. Klub do dziś przyznaje, że nikt nie zrobił dla niego tyle ile wokalista. Muzyk twierdzi jednak, że najbardziej na tej współpracy skorzystał on sam. Elton przyznał, że praca w klubie pozwoliła mu przetrwać najgorszy czas w życiu: lata nałogów, nieudanych związków i złych decyzji biznesowych. Artysta wspominał w autobiografii "Me": "Gdybym wtedy nie miał klubu, Bóg wie, co by się ze mną stało. Nie przesadzam, kiedy mówię, że Watford mógł ocalić mi życie". To właśnie tam trenował później syn wokalisty, a w 2023 roku jedną z ulic dojazdowych do siedziby klubu nazwano "Yellow Brick Road", od tytułu piosenki Johna.

Zakład, który zapisał się w historii

Zaprosić znanego kolegę po fachu na scenę podczas własnego koncertu nie zawsze jest łatwo, wiadomo: terminy. Gwiazdor jednak przypadkiem zapewnił sobie udział wyjątkowego gościa podczas jednego z występów. Wydarzenie zapisało się nawet później w historii, chociaż z bardzo smutnego powodu. W 1974 roku Elton pomógł Johnowi Lennonowi w nagraniu singla "Whatever Gets You Thru the Night". Były Beatles chciał, żeby kolega zagrał na pianinie, więc wokalista pojawił się na sesji nagraniowej, przy okazji zaśpiewał też chórki. John lubił tę piosenkę, ale był przekonany, że nie stanie się ona przebojem. Przekonany tak bardzo, że... założył się o to. 

Elton stwierdził, że jeśli utwór trafi na pierwsze miejsca list przebojów, to Lennon będzie musiał pojawić się na jego koncercie z okazji Święta Dziękczynienia. Legendarny Beatles nie docenił piosenki, ale chyba ten zakład miło było przegrać. John pojawił się na scenie w nowojorskim Madison Square Garden i zaśpiewał trzy utwory, między innymi "Lucy in the Sky with Diamonds". Kilka lat później okazało się, że był to ostatni publiczny występ muzyka przed śmiercią. Swoją drogą, przyjaźń artystów nie ograniczała się do gościnnych nagrań. Elton jest bowiem ojcem chrzestnym Seana Lennona, czyli syna Johna i Yoko Ono. Co ciekawe, chrześniakami wokalisty są też między innymi Brooklyn i Romeo Beckhamowie. Za to chrzestną, a właściwie "Gagamother" dzieci wokalisty jest Lady Gaga

Bycie jednym z najsłynniejszych muzyków na świecie, na dodatek z kilkudziesięcioletnią karierą na koncie oznacza, że Elton ma w zanadrzu wiele historyjek związanych ze słynnymi znajomymi. Z niektórymi kolegami po fachu wokalista przyjaźni się do dzisiaj, ale z innymi nie do końca było mu po drodze. John na przykład świetnie dogadywał się z Davidem Bowiem, przynajmniej na początku. Obaj zaczynali karierę mniej więcej w tym samym czasie, więc doskonale rozumieli szaleństwa muzycznego rynku, zresztą razem z innym słynnym artystą, Markiem Bolanem, często imprezowali w klubach. Relacje między muzykami znacznie się jednak ochłodziły, kiedy Bowie w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone" stwierdził, że Elton, w skrócie, "nie szanuje się". 

John poczuł się urażony i co prawda nie strzelał fachów, ale przyjaźń wokalistów się skończyła i relacji nie udało się już naprawić. Elton do dziś jednak przyznaje, że David miał wielki talent. Artysta był też pod wrażeniem tego, że Bowie nie mówił o swoim stanie zdrowia, za to zaplanował pożegnanie ze światem, między innymi nagrywając ostatnią płytę. W rozmowie z "The Evening Standard" muzyk stwierdził: "Nie mógłby wymyślić lepszego odejścia. To była wielka klasa". John do końca przyjaźnił się za to z inną legendą, Freddiem Mercurym. Lider Queen przez wiele lat nazywał kolegę "Sharon". Elton musiał się więc wzruszyć, kiedy przed gwiazdką w 1991 roku, miesiąc po śmierci Freddiego, dostał paczkę. W środku był obraz Henry’ego Scotta Tuke'a, jednego z ulubionych malarzy wokalisty. Do prezentu była dołączona karteczka z wiadomością: "Droga Sharon, pomyślałem, że to ci się spodoba. Uściski, Melina".

Przebity balon i zniszczony billboard

Wielu artystów rywalizuje ze sobą, co nie jest niczym niezwykłym. Można bezwzględnie ścigać się na wyniki sprzedaży płyt, ale można też zrobić z tego niezłą zabawę. Elton i Rod Stewart przyjaźnią się od lat. Ich znajomość na dobre zaczęła się, kiedy Rod nagrał cover piosenki kolegi, a John zachwycił się poczuciem humoru Stewarta. W pewnym momencie panowie postanowili, że będą na żarty rywalizować, w ten sposób zapewnili sobie hobby na lata. Te żarty nie oznaczały jednak, że nie potraktowali sprawy poważnie, wprost przeciwnie.

 Czasem muzycy przez wiele dni planowali pranki, które przebiłyby wiele wyczynów dzisiejszych gwiazd internetu. Kiedy na początku lat 80. Rod grał koncert w Londynie, promował go przy pomocy wielkiego balonu z własną twarzą, zawieszonego nad miejscem występu. Elton był akurat w mieście, zobaczył balon z okna hotelu i zamówił osobę, która zestrzeliła reklamę. Balon spadł na londyński autobus i odjechał w siną dal. Godzinę później załamany Stewart zadzwonił do kolegi, żeby się pożalić. Zemsta nadeszła kilkanaście miesięcy później. Billboard reklamujący występ Johna został wycięty tuż po zawieszeniu. Wokalista dowiedział się o tym dzięki telefonowi od dobrego kolegi, który znał podejrzanie dużo szczegółów sprawy. To nie koniec walki na reklamy. Kiedy Rod reklamował swoją trasę "Blondyni lepiej się bawią", John wykupił billboard dokładnie naprzeciwko i umieścił na nim napis "Ale bruneci więcej zarabiają".

Trudne relacje z ojcem Eltona Johna

Kolorowe stroje muzyka to nie tylko jego sposób na zwrócenie na siebie uwagi. Rodzice artysty rozwiedli się, kiedy chłopak był nastolatkiem, ale już z dzieciństwa wokalista zapamiętał awantury. Przyszły gwiazdor miał złe relacje z ojcem. Stanley służył w armii i często zachowywał się w domu jak w pracy. John zapamiętał go jako człowieka oschłego, surowego, chłodnego, a przy tym wyjątkowo szybko tracącego cierpliwość.

"Nigdy mnie nie przytulił, nigdy nie przyszedł na mój koncert. Nauczono go, że miłość ma swoje granice i nie należy okazywać jej publicznie. Prywatnie też nie. A jeśli syn bardzo różni się od ojca, miłość przestaje istnieć" - mówił podczas jednej z rozmów ze studentami. 

Co prawda po premierze filmu "Rocketman" brak muzyka przekonywał, że ich ojciec wcale nie był okropnym człowiekiem i był dumny z kariery syna, ale trudno dyskutować z czyimiś odczuciami. W każdym razie Elton postanowił odreagować surowe traktowanie po latach, na scenie, na której nareszcie czuł całkowitą wolność. Stąd wymyślne kostiumy, kolorowe marynarki, a przede wszystkim charakterystyczne okulary. Artysta jest jednym z najsłynniejszych kolekcjonerów oprawek na świecie, a jego zbiory liczą już tysiące egzemplarzy. 

W pewnym momencie krążyły nawet plotki, że wokalista musi wynajmować dodatkowy pokój hotelowy dla okularów, które ze sobą wozi, ale Elton tylko wyśmiał te doniesienia. Muzyk pewnie dałby się namówić na sfotografowanie swojej kolekcji, gdyby nie to, że artysta nie korzysta ze smartfona. Oczywiście John ma media społecznościowe, jednak dba o nie głównie David Furnish, czyli mąż wokalisty. Muzyk korzystał przez jakiś czas z tabletu, ale tylko po to, żeby podczas tras łączyć się na wideo z bliskimi. Elton docenia nowoczesną technologię, jednak uważa, że nic nie przebije prawdziwej rozmowy z innymi ludźmi, dlatego - jak stwierdził - nawet nie chce mieć smartfona.

Charytatywnie do kotleta

Jest coś, poza okularami oczywiście, na czym artysta nigdy nie oszczędzał: fortepiany. W 2011 roku wokalista grał na przykład na instrumencie, który powstał na specjalne zamówienie. Budowa tego cacka trwała cztery lata i kosztowała 1,3 miliona dolarów. Na bokach instrumentu były zamontowane specjalne LEDowe ścianki, które wyświetlały różne obrazy, zależnie od piosenek. 

Każdy fortepian Eltona ma swoje imię, zainspirowane jakąś znaną artystką, dlatego podczas koncertów muzyka na scenie regularnie pojawiały się między innymi: Diana Krall, Aretha Franklin, i Nina Simone. Niektóre z nich były świadkami nietypowych występów. Jeśli zaskoczyło was, że Rihanna zaśpiewała niedawno na imprezie syna indyjskiego milionera, to wiedzcie, że takie prywatne koncerty są popularnym zjawiskiem, nawet wśród największych gwiazd. Niektórzy się tym po prostu nie chwalą. Elton też ma na koncie takie występy, zdarzyło mu się nawet grać na weselach. Wokalista jednak przekazywał zyski z tych koncertów swojej fundacji, która pomaga chorym na AIDS i finansuje badania nad lekami.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elton John | David Furnish
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama