Reklama

Reznor i Manson: zawieszenie broni

Pierwszym sygnałem świadczącym o tym, że wojna na słowa, którą toczyli ze sobą Trent Reznor i Marilyn Manson dobiegła konca, był występ tego drugiego w teledysku Nine Inch Nails do utworu "Starfuckers Inc.". We wtorek, 9 maja, Reznor gościł Mansona na koncercie NIN w nowojorskim Madison Square Garden.

Wykonanie "Starfuckers Inc." Reznor zapowiedział słowami: "To jest utwór o moim przyjacielu", po czym na scenę wkroczył Marilyn Manson, wywołując histerię wśród publiczności. Następnym punktem programu była kompozycja "Beautiful People", którą Manson wykonał przy akompaniamencie Nine Inch Nails. Nie wszystkim zgromadzonym, występ dyżurnego antychrysty kultury pop, przypadł do gustu - część publiczności wykrzykiwała obelgi pod adresem Mansona, po czym ostentacyjnie odwróciła się tyłem do sceny.

Kiedy po koncercie jeden z fanów zapytał Mansona, czy wszystkie nieporozumienia pomiędzy nim i Trentem Reznorem zostały już wyjaśnione, usłyszał w odpowiedzi: "Tak, bardzo się z tego cieszę". Nie wiadomo, co dokładnie było przyczyną konfliktu, który trwał kilka lat, chociaż obserwatorzy twierdzą, że Reznor obraził się za to, jak został sportretowany w autobiografii Mansona.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marilyn Manson | Nine Inch Nails | 9 maja | Madison Square Garden | manson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy