Reklama

"Własne podejście"

Choć grają niemal 15 lat, wciąż uważani są za zespół stosunkowo młody. Ich podejście do black metalu zmieniało się z czasem. Zaczynali od fascynacji Dissection i agresywnych melodii, dziś są zespołem niezwykle mrocznym, ciężkim i znacznie bardziej oryginalnym. Wraz z takimi grupami jak choćby Secrets Of The Moon czy Sonic Reign, Dark Fortress skutecznie stara się zmienić powszechną opinię o raczej marnym niemieckim black metalu. Wydanym pod koniec lutego 2008 roku albumem "Eidolon" jeszcze mocniej osadzili się w czołówce zespołów metalowych po zachodniej stronie Odry. - Muszę przyznać, że dziwnie się czuję, gdy określa się nas mianem "nadziei z Niemiec" - mówi w rozmowie z Bartoszem Donarskim lider i gitarzysta V. Santura.

Mimo poważniej zmiany składu, jaką bez wątpienia jest wymiana frontmana, nie daliście za wygraną i dość szybko uwinęliście się z nową płytą. Podejrzewam, że jesteście bardzo zdeterminowani, aby to wszystko wciąż działało.

To prawda. Kiedy Azathoth powiedział nam, że odchodzi, byliśmy w dużym szoku, ale z drugiej strony poczuliśmy też pewną ulgę, bo nie wszystko się układało. Było to tym bardziej uciążliwe, że znajdowaliśmy się wówczas w trackie produkcji nowego albumu. Cieszę się jednak, że udało nam się znaleźć nowego wokalistę, który naprawdę potrafił godnie zastąpić Azathotha.

Reklama

Na poprzedniej płycie Azathoth pokazał się z jak najlepszej strony, to trzeba przyznać. Morean nie jest jednak dla was nikim obcym, jako że współpracowaliście już z nim wcześniej, choćby przy tekstach.

Tak, znam go już chyba 18-19 lat. Morean to bardzo utalentowany kompozytor, tworzy doskonałe aranżacje, dlatego miał też swój wkład w "Seance". Poza tym wraz z naszym perkusistą Seraphem gra w innym zespole Noneuclid. To niezwykle twórcza dusza. Można powiedzieć, że nam się udało.

No tak, w końcu nie musieliście daleko szukać.

Racja, choć początkowo w ogóle nie braliśmy go pod uwagę. Może dlatego, że zawsze uważaliśmy go za dobrego kompozytora, a nie wokalistę.

Jak dla mnie "Eidolon" jest udoskonaleniem stylu znanego z "Seance". Bardzo lubię wasz poprzedni album, ale ten jest chyba jeszcze lepszy...

Dzięki. Chyba się zgodzę (śmiech). Na "Seance" znaleźliśmy swój styl i teraz go tylko rozwijamy. Chcieliśmy zachować tę mroczną, ponurą atmosferę. Nowa płyta jest jednak nieco bardziej bezpośrednia.

"Eidolon" jest też wyjątkowo ciężki.

Myślę, że to głownie kwestia produkcji, studia, ale i sposobu grania. Moim zdaniem to zarówno najbardziej agresywny, jak i najcięższy album jaki do tej pory nagraliśmy. Mamy na nim sporo blastów, ale są także wolniejsze partie, które podkreślają ten ciężar.

Jak pracowało się z Tomem G Warriorem, który zaśpiewał w utworze "Baphomet"? Dla takiego zespołu, jak Dark Fortress to chyba spełnienie marzeń?

No tak, Celtic Frost to nieskończone źródło inspiracji dla wszystkich. Grałem z nimi jako gitarzysta, wiec dobrze ich znam. Już w 2006 roku zapytaliśmy się go, czy nie zaśpiewałby gościnie na naszej płycie. Bardzo spodobał mu się ten pomysł, zresztą tak samo jak poprzedni album "Seance".

"Eidolon" cechuje również ta nawiedzona atmosfera, o którą wcale nie jest tak łatwo.

To było naszym celem także na "Seance". To nasza wizytówka; ponura, nawiedzona, tajemnicza atmosfera.

Dokładnie. Można się przestraszyć. Pieluchomajtki wskazane.

(Śmiech) Dzięki!

Gracie już 14 lat, macie na koncie 5 albumów, ale przez część fanów wciąż uważani jesteście za zespół dość młody, co prawdą przecież nie jest. Może dlatego, że wszystko zmieniło się od momentu podpisania kontraktu z Century Media 2-3 lata temu.

Myślę, że tak właśnie jest. To prawda, że nadal postrzegani jesteśmy jako zespół dość młody, co akurat nie jest niczym złym. Druga sprawa jest taka, że ten zespół mocno się zmienił. Muszę jednak przyznać, że dziwnie się czuję, gdy mówi się o nas jako o "nadziei z Niemiec".

Jak sam powiedziałeś wasza muzyka zmieniała się przez te wszystkie lata. Kiedyś nazywani byliście "niemiecką odpowiedzią na Dissection"...

Tak, ale to już pieśń przeszłości. Nie gramy tak jak na pierwszych płytach, to byli inni ludzie, inny skład. To nie było złe granie, ale zupełnie inna muzyka i atmosfera.

Dlatego kiedyś mówiło się o was "melodyjny black metal". Tyle że to już nie obowiązuje.

Całkowicie się zgadzam. To mnie też czasami wkurza, bo większość ludzi wciąż nas tak opisuje. No ale przecież to nie jest to, co gramy.

Wyobrażasz sobie, że któregoś dnia Dark Fortress przestanie być zespołem blackmetalowym? Że będziecie grać muzykę mroczną, ale niekoniecznie black metal?

Gdyby tak się stało, musielibyśmy chyba zmienić nazwę. Dark Fortress był zawsze związany z black metalem, i uważam, że dopiero niedawno znaleźliśmy własne podejście do tego stylu. Nasza muzyka z pewnością będzie ewoluować na kolejnych albumach, jednak podstawy pozostaną i nie mamy w planach tego zmieniać.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Black | black metal | Niemiec | muzyka | atmosfera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama