Reklama

"Soundtrack do ciągnięcia zwłok przez las"

Empty Playground to zespół, o którym na poznańskiej scenie głośno już od pewnego czasu. W ciągu zaledwie pięciu lat stali się jedną z najważniejszych i najchętniej oglądanych formacji w stolicy Wielkopolski.

Duża w tym zasługa nie tylko umiejętności samych muzyków, piekielnych dźwięków zespalających to co stare z nowoczesnością, ale i profesjonalnego podejścia, które w przypadku tak młodych grup jest raczej rzadkością. Trudno się zatem dziwić, że radar wytwórni Witching Hour w końcu wytropił siejących grozę poznaniaków, którzy w pocie czoła szykują właśnie debiutancki album. O szczegółach w rozmowie z Bartoszem Donarskim opowiedział gitarzysta Thom.

Widzę, że w końcu coś zaczyna się dziać! Humory chyba dopisują?

Reklama

Dzieje się i to wiele! Niestety z tego powodu nie mamy czasu na żadne humory, tylko trzeba się spiąć i postarać, żeby wszytko wyszło jak najlepiej!

Zdradź jak doszło do nawiązania współpracy z Witching Hour? Wiem, że do tej pory z powodzeniem sami dbaliście o własne sprawy, choć poszukiwania odpowiedniego wydawcy chyba cały czas trwały?

Słowem kluczowym w tym pytaniu jest "odpowiedniego", bo takim właśnie jest Witching Hour. Nawiązując z nimi współpracę wiemy, że nasze wspólne wysiłki będą wzajemnie szanowane i cały nasz trud, jaki włożyliśmy w dotychczasową promocję i wydanie zeszłorocznej EP-ki, nie pójdzie na marne.

Po kilku opcjach, które nie gwarantowały nam tego, że wydanie miałoby być na przynajmniej tym samym poziomie co nasza własna produkcja, bardzo ucieszyliśmy się, że Witching Hour się nami zainteresowało. Poza tym znaleźć się w gronie takich kapel jak Lost Soul, Hermh czy Masachist to czysty zaszczyt. Do tego fakt, że sami się nami zainteresowali bardzo motywuje.

Gracie już razem dobre pięć lat. Czy młodym grupom, takim jak wasza, ciężko jest dziś znaleźć wydawcę, patrząc z twojej perspektywy? Wydaje się, że wszystko idzie do przodu, ale kolorowo chyba nie jest.

Jasne, że ciężko. Każdy z nas ma za sobą inne zespoły, Jary ciągle gra z Mindtwister, swoim progresywnym projektem, więc każdy z nas nie raz już "próbował zrobić następny krok" ze swoją muzyką. Jak widać wszystko jest możliwe. Wielu zespołom jednak wydaje się, że skoro grają muzykę, która ich zdaniem jest fajna, to trzeba czekać aż się komuś spodoba. Niestety nie ma tak prosto.

Dużo się musieliśmy napracować, żeby zostać zauważonym i żeby przyciągnąć ludzi na nasze koncerty. Teraz, kiedy czujemy, że warto było tyle nad tym pracować, wiemy, że prawdziwy wysiłek dopiero się zacznie, więc trzeba być silnym i wytrwałym!

Choć gracie w polskich miastach i wsiach, a nawet poza granicami naszego kraju, dla wielu fanów muzyka Empty Playground nadal pozostaje zagadką. Powiedz z czym to się je?

Tego raczej się nie je, grozi rozstrojem żołądka. No, chyba, że będziesz suto zakrapiał! Prawda jest taka, że nie da się nas sklasyfikować i jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Nasza muzyka jest bardzo zróżnicowana w kontekście gatunkowym, ale ze wspólnym, agresywnym mianownikiem. Nie będę się silił na opisanie naszej muzyki. Najlepiej powiedzieć, że gramy agresywny metal z dużą ilością sampli i loopów, zapakowany w cytaty z klasycznych horrorów, które grają z muzyką jak kolejny instrument.

W 2008 roku nagraliście EP-kę. Czy tamten materiał może być drogowskazem ku temu, czego możemy się spodziewać na waszym pierwszym, dużym albumie?

Dużym, eh, ciekawe określenie. Zobaczymy czy będzie duży. Empty Playground ma bardzo określony, własny styl. Nasza muzyka łączy czasem skrajnie różne elementy, ale nigdy z żadnym nie żeni się na dłużej. W ten sposób staramy się, aby wszystko było zrównoważone. Materiał na nadchodzący album będzie zróżnicowany, momentami bardzo szybki, momentami będzie brzmiał jak soundtrack do ciągnięcia zwłok przez las. Na pewno będziemy trzymali się naszych założeń i instynktów.

W surowej wersji spora część materiału na debiut już istnieje. Jaki właściwie będzie los tych nagrań?

Tak się składa, że jak odezwało się do nas Witching Hour, mieliśmy skończone nagrania sześciu kawałków na kolejne, własne wydawnictwo. Nagrania te najprawdopodobniej pójdą do lamusa, zdecydowaliśmy się wszystko nagrać od nowa, żeby płyta była spójna. Oprócz tych sześciu kawałków nagramy trzy numery z EP-ki i jedną świeżynkę.

Słyszałem, że ten album ma być bardziej szatański. Co to właściwie znaczy?

(Śmiech) Kto ci to powiedział? Po koncercie na ProRock Festival na Ukrainie jeden z portali zapytał nas czemu w Polsce, tak katolickim kraju, jest tyle kapel satanistycznych. Nie podpisujemy się pod taką etykietką, nie jesteśmy satanistami, ale powiem ci to, co powiedziałem temu portalowi: na pewno bliżej nam do filozofii LaVeyowskiej niż katolickiej.

Ale jak nie ma boga, to nie ma diabła, więc satanizm zostawimy na półce z mitologią grecką, rzymską i katolicką. Nasza muzyka jest agresywna, zgodna z samą sobą, gramy to co chcemy grać, a nie to co jest dyktowane przez modę czy telewizję, w tym sensie byłoby to zgodne z twoją tezą.

Empty Playground zdaje się łączyć stare klimaty z nowoczesnością. Nie sądzisz, że właśnie to sprawia, że brzmicie wyjątkowo? Drugiego takiego zespołu jak wasz w kraju nad Wisłą z pewnością nie ma.

Nie wiem czy nie ma, na pewno nie słyszałem takiego. Pierwsze założenie było takie, żeby nasza muzyka była prosta i kopała w dupę. To było i póki co jest jedyne założenie. Nie tyle ma ono wyznaczać dla nas kierunek co ustrzec nas przed panującą od dłuższego czasu modą na to, żeby grać jak najszybciej i jak najbardziej zakręcenie.

Nie jesteśmy "instrumentalistami", tylko zespołem metalowym, więc trzeba napie****ać. Kropka. Styl wychodzi z palców, nie z planowania. Cieszy nas to, że ludzie nas dobrze odbierają, to jest bardzo ważne na koncertach. No i przy piwku.

Z tego co wiem cały czas przygotowujecie tę płytę. Jak to wygląda od kuchni? Gdzie odbywają się nagrania?

Nagrywamy w poznańskim studiu sklepu Music Store. Rewelacyjnie wyposażone studio, lokalizacja w samym centrum Poznania, bardzo wygodne rozwiązanie. Niestety musimy łączyć obowiązki codzienne z nagraniami, więc rozłazi się to w czasie.

Miksem i masterem materiału zajmie się studio "Hertz", co nas strasznie kręci, bo nie dość, że do tej pory sami byliśmy w stu procentach odpowiedzialni za efekt końcowy, a tym razem zrobią to ludzie, których póki co na oczy nie widzieliśmy, to jeszcze zrobią to ludzie z najlepszego studia w kraju patrząc w kategoriach metalu.

Tytuł płyty jest już znany?

Jest znany. Póki co tylko nam.

Poznańska "scena" na tle całego kraju wygląda raczej blado. Zauważyłem jednak, że w Poznaniu pojawia się coraz więcej młodych zespołów. Coś się ruszyło czy bredzę?

Poznańska scena ma się całkiem dobrze. Jest kilka kapel, przy których nie sposób nie wlecieć w kocioł na koncercie (Anthem, Bloodthirst czy Faust Again - ci ostatni z Grudziądza, ale rezydujący w Poznaniu). Nasza scena zawsze była bardziej oldskulowa, a teraz po dużych komercyjnych sukcesach rodzimych (i nie tylko) metalowych kapel faktycznie coraz więcej dzieciaków łapie za wiosło czy bębny, wiem to akurat z autopsji, bo trudnię się handlem instrumentami. Oby tak dalej, im więcej metalowych kapel tym lepiej, trzeba stłumić emo-chłam i pop-metal.

Kilka razy widziałem was na żywo i przyznam, że wypadacie rewelacyjnie. Na scenie wasza muzyka atakuje ze zdwojoną mocą. Koncerty to zdaje się wasz żywioł. Racja?

Niewątpliwie jesteśmy zespołem koncertowym! Wiesz, w życiu codziennym nikogo z nas nie wali na tyle, żeby przekłuwać sobie przedramiona ponad setką igieł czy latać w sutannie, ale jak mamy perspektywę koncertu to w każdym zaczyna krążyć tak stężona adrenalina, że robimy różne rzeczy. Granie koncertów uwielbiam najbardziej i zawsze daję z siebie wszystko, tak samo jak każdy z nas.

W październiku gramy małą trasę (Poznań, Wrocław, Kraków) z dwoma zespołami ze Wschodu, niedługo będą znane szczegóły na naszym MySpace, zapraszam wszystkich, którzy mają ochotę poszaleć pod sceną!

Niebawem finalizujecie umowę. Kiedy można się spodziewać premiery?

Mamy nadzieję, że w pierwszym kwartale przyszłego roku. Nie będziemy się spieszyć. Musi być zajebiście, a nie "jak najwcześniej"! Ponieważ Witching Hour daje nam duże możliwości, chcemy wykorzystać je do cna. Wszyscy, którzy kupili naszą EP-kę chwalili sposób wydania i poziom nagrania (jak na własną produkcję oczywiście), więc teraz musimy podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej!

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: scena | nagrania | muzyka | L.A.S.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy