Reklama

"Pomówienia są jak haczyk"

J-rock, czyli japoński rock, to zjawisko jeszcze niezbyt znane w Polsce. Jednym z przedstawicieli tego nurtu jest grupa Dir En Grey, która brawurowo podbiła rodzimy rynek muzyczny. Zespół zdobył ogromną rzeszę fanów koncertując w USA z Deftones oraz Kornem.

12 sierpnia 2007 roku Dir En Grey był jedną z gwiazd Metal Hamer Festival w katowickim Spodku, występując przed samym Toolem. Wcześniej muzycy znaleźli kilka chwil by odpowiedzieć Annie Grzegożek na kilka pytań.

Właśnie graliście koncerty z Deftones w Stanach Zjednoczonych, obecnie jesteście na europejskiej trasie koncertowej. Jaka jest według was różnica między publicznością w Europie, w USA i w Japonii?

W zasadzie nie ma jakiejś wielkiej różnicy miedzy fanami z całego świata, niezależnie od tego skąd pochodzą. Jeśli już można by o jakiejś wspomnieć, to warto powiedzieć, że japońscy fani nie są aż tak ekstrawertyczni, nie wychodzą tak często jak ludzie z Europy czy Ameryki. Japońska kultura to azjatycka kultura. Nie robią aż tyle hałasu, jak to by się mogło wydawać. Japońscy fani są spokojniejsi, lecz i tak świetnie bawią się na koncertach.

Reklama

Czy zanim tu przyjechaliście wiedzieliście coś o Polsce, np. naszej scenie muzycznej?

Niestety nie słyszeliśmy żadnego polskiego zespołu, lecz jesteśmy nimi bardzo zainteresowani.

Lecz może przynajmniej znacie polski zespół Vader, który grał kilka razy w waszym kraju?

Słyszeliśmy o nim.

Czy wiedzieliście o tym , że macie w Polsce wielu fanów?

Oczywiście, dzięki mediom i ludziom współpracującym z Dir En Grey.

Jakbyście opisali muzykę Dir En Grey komuś, kto nigdy nie miał z nią kontaktu?

To pytanie, z którym spotykamy się bardzo często, jednakże w sumie nie potrafimy na nie odpowiedzieć. Ludzie mówią , ze nasza muzyka jest ciemna, ciężka, niektórzy mówią na to metal, a inni rock.

Lecz my nie chcemy umieszczać się w żadnej szufladce. Decyzja, jaki to gatunek należy do fanów, to oni powinni sami to jakoś przyporządkować. Najlepszą metodą, aby przekonać się, jaka to jest muzyka, jest po prostu posłuchanie jej. Wtedy się dowiecie.

Jakbyście opisali japońską scenę muzyczną? Jaki gatunek jest tam najbardziej popularny?

Pop.

Czy rockowemu zespołowi, grającemu ciężką muzykę trudno jest zaistnieć na japońskiej scenie? Czy w tym przemyśle można mówić o dużej rywalizacji?

Scena rockowa w Japonii, nie jest aż tak szalona, jak to jest postrzegane, zupełnie odmienna od tej w Europie czy w Ameryce. Oczywiście jest dużo rockowych kapel w Japonii, lecz one nie działają w głównym nurcie muzycznej sceny. Wiele rockowych zespołów przyjeżdża do Japonii, ludzie kochają chodzić na koncerty, kupować płyty. Jednakże porównując japońską scenę rockową do tej zagranicznej, w Japonii nie jest jeszcze ona aż tak rozwinięta.

Czy japońskie media takie jak radio, telewizja promują u was taką muzykę czy musicie to robić niezależnie, w podziemiu, na własną rękę?

Oczywiście te bardziej znane zespoły są promowane w telewizji, radiu, lecz te najfajniejsze zwykle działają w undergroundzie.

Jak wspominacie swój udział w trasie The Family Values Tour? Jak dołączyliście do składu na tą trasę? Czy w jej trakcie zawarliście dużo znaczących kontaktów?

W poprzednim roku mieliśmy trasę po Ameryce, wówczas na jednym z koncertów, z tego co pamiętamy, było to w Nowym Jorku, wypatrzył nas menedżer Korn, zainteresował się zespołem, to wszystko zaczęło się jakoś kręcić i w końcu zaprosił nas na The Family Values Tour.

Trasa, o której mowa, odbyła się rok temu i była ona bardzo długa , trwała dwa miesiące, występowaliśmy z dziesięcioma różnymi zespołami. Takie życie w drodze z tymi wszystkimi ludźmi było dla nas zupełnie nowym doświadczeniem, które podsunęło nam wiele nowych pomysłów, idei do wykorzystania w naszej dalszej pracy. Miejmy nadzieję, że w przyszłości również zagramy na tego typu trasie. Bardzo cieszymy się z udziału w tym wydarzeniu, gdyż mogliśmy zobaczyć tam wiele zespołów, które cenimy.

Czy nie myśleliście o tym, aby przetłumaczyć teksty Dir En Grey na język angielski, dzięki czemu wasza twórczość byłaby bardziej zrozumiała dla międzynarodowej publiczności?

Oczywiście w wielu krajach można dostać tłumaczenia naszych tekstów. Wszystko zależy od tego, gdzie jesteśmy wydawani. Jednakże jeśli chodzi o pisanie anglojęzycznych tekstów, nie będziemy takich tworzyć ze względu na przykład na naszych obcojęzycznych fanów. Jeśli będzie potrzeba użycia języka angielskiego w tekstach, to wtedy to zrobimy, lecz to musi przyjść nam naturalnie.

Jesteście bardzo popularni w Japonii - wiele dziewczyn szaleje nie tylko za waszą muzyką, lecz także za wami. Czy moglibyście powiedzieć coś więcej o waszych doświadczeniach z groupies?

Niech to pozostanie tajemnicą.

Który moment w waszej karierze uznajecie za przełomowy?

Zespół ma juz dziesięć lat i to, że udało nam się przetrwać aż tak długo, jest dla nas największym osiągnięciem.

Co robicie w wolnym czasie, poza tworzeniem w Dir En Grey?

Żyjemy tak, jak wszyscy inni, normalni ludzie.

Jakie były najgłupsze pomówienia, z jakimi spotkaliście się, dotyczące Dir En Grey?

Było ich bardzo wiele, czasem za dużo. Lecz oczywiście zdarza się, że one mogą pomóc, gdyż są jak haczyk, który zachęca ludzi do zapoznania się z kapelą, z jej twórczością.

Jakie są teraz główne zamierzenia Dir En Grey?

Nie mamy jakichś konkretnych celów, robimy wszystko na bieżąco. Chcemy grać tak wiele koncertów, jak to jest możliwe, kontynuować pisanie świetnych piosenek. Po prostu, aby wszystko szło tak dobrze, jak idzie.

Czy jest coś, co chcielibyście powiedzieć polskim fanom?

Zdecydowanie chcielibyśmy wrócić do Polski w przyszłości, więc bądźcie cierpliwi i wspierajcie nasz zespół.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | grey | rynek muzyczny | metal | rock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy