Reklama

"Nakręceni"

Po ponad trzech latach od wydania trzeciego albumu "Distractive Killusions" (koniec 2007 roku), powstała w Legionowie Vesania ostro wzięła się za nadrabianie zaległości. W najbliższych planach zespołu, w którego składzie odnajdujemy m.in. muzyków Behemotha i Dimmu Borgir, nie zabraknie trasy po Polsce (w towarzystwie Azarath i Nomad), ale nie tylko.

- Po powrocie z koncertów zaczniemy przymierzać się do nowych rzeczy. Pomysłów jest sporo, każdy z nas nazbierał ich trochę - mówi Tomasz "Orion" Wróblewski, grający na gitarze wokalista Vesanii, który znalazł nieco czasu, by odpowiedzieć na kilka (niesłusznie podejrzanych) pytań Bartosza Donarskiego.

W dziele koncertów na oficjalnej stronie Vesanii przy ostatnich trasach nadal figuruje rok 2006. Bez urazy, przyznasz chyba jednak, że wygląda to trochę słabo...

- Tak uszczypliwie na powitanie? A niech to... Gdyby wszyscy tak reagowali na to, że wracamy, chyba byśmy sobie musieli podarować... Na szczęście w dużej większości spotyka się to z entuzjazmem, więc i nasz entuzjazm nie słabnie. Tak czy inaczej, mam tę przewagę, że od momentu kiedy dostałem ten wywiad do chwili odpowiadania na niego minęło kilka dni. Przez ten czas zdążyło się pojawić w tym dziale 11 nowych dat, a niedługo kolejnych kilka. A że mieliśmy przerwę w koncertach od 2007 roku do teraz to prawda. Mieliśmy też przerwę w istnieniu zespołu i obie te przerwy dziwnym zbiegiem okoliczności nałożyły się na siebie.

Reklama

W połowie kwietnia wyruszacie wreszcie na koncerty pod szyldem "Unholy Carnival". Wszyscy stawią się na posterunku? Co prawda Dimmu Borgir ma ostatnio koncertowy przestój, stąd pewnie i Daray znalazł czas; z kolei Heinrich zdaje się być zaangażowany w nagrania nowego Decapitated. Jak zatem będzie?

- Będzie tak, jak ma być. Czyli gramy w niezmienionym składzie. Naszych pierwszych koncertów po przerwie nie wyobrażam sobie inaczej. Zobaczymy, co się wydarzy dalej. Heinrich jest faktycznie mocno zaangażowany w Decapitated, który nie robi sobie wakacji. Chłopaki zamierzają mocno przycisnąć po wydaniu płyty. Nie nakładamy na siebie takiego rygoru na przyszłość i jeśli zajdzie taka potrzeba, żeby kogoś zastąpić na kilka koncertów, to nie będzie to większym problemem. Skład zespołu pozostaje taki sam tak czy inaczej.

Ilość koncertów na zbliżającej się trasie po Polsce raczej nie oszałamia, i jak można przypuszczać, nie spełni oczekiwań wszystkich. Słyszałem jednak, że to tylko pierwsza odsłona "Bezbożnego Karnawału". Wyjaśnisz?

- Zdaje sobie sprawę z tego, że w celu oszołomienia wypadałoby zagrać miesięczną trasę po Polsce, jednak z naszego punktu widzenia to wygląda trochę inaczej i cele też są trochę inne. Przede wszystkim cieszę się z faktu, że znowu gramy razem, że Vesania dostała nowe życie. Nie było to najłatwiejsze zadanie, przez tych kilka lat sporo się wydarzyło w życiu każdego z nas. Najważniejszym celem, który postawiliśmy sobie na samym początku było tak zwyczajnie to, żebyśmy poczuli się znowu bliskimi kolegami, zespołem, który może wspólnie działać. I to się udało. Niedługo później padło kilka decyzji o kolejnych krokach i zdecydowaliśmy się na koncerty, a praca nad nowym materiałem ma przyjść w następnej kolejności.

- Nie jesteśmy nie wiadomo kim i niestety przygotowanie trasy nie należy do bezproblemowych zadań. Jest mnóstwo okoliczności, które na jedne rozwiązania pozwalają a inne wykluczają i nie ma sensu opowiadać o milionie szczegółów. Nigdy nie będzie tak, że spełnimy oczekiwania wszystkich, tak jak mówisz. Ani nigdy żaden zespół na świecie nie spełni ich wszystkich jednocześnie. Chcemy grać i robimy w kwestii koncertów tyle, na ile możemy sobie pozwolić. Trasa "Unholy Carnival" została podzielona na dwie części. Pięć koncertów w kwietniu, a kolejna odsłona w pierwszej połowie maja. W planie części drugiej są te rejony, w których nie gramy na pierwszej części: Wrocław, Poznań, Toruń, Gdynia.

Wracając do pierwszego pytania, płyty "Distractive Killusions" z 2007 roku nie udało się wam chyba solidnie ograć na koncertach. Mimo wszystko, skupienie się głównie na niej - w warunkach grania na żywo - byłoby raczej błędem. Planujecie coś specjalnego, może bardziej przekrojowego, że nie wspomnę o dobrej okazji do zapoznania fanów z czymś nowym, choćby w wersji roboczej... Jak zatem będzie wyglądać wasz koncert?

- Po wydaniu "Distractive Killusions" nie zagraliśmy żadnego koncertu. Próbowaliśmy wtedy na wszystkie sposoby pogodzić różne terminy, ale nijak nie wychodziło. Pochłonęły nas w końcu inne rzeczy, a potem minęło kilka lat... Powrót Vesania na scenę dzisiaj nie będzie promocją ostatniej płyty. Minęło zbyt wiele czasu, żeby miało to sens. Zdecydowaliśmy się na koncerty i przygotowujemy się do nich bardzo poważnie. Po raz pierwszy w naszej historii będziemy grać ponadgodzinny set, z utworami głównie z dwóch ostatnich płyt w mniej więcej równym stosunku, ale nie zabraknie też czegoś z "Firefrost...".

- Postanowiliśmy przyjrzeć się bliżej kilku aranżacjom i zrobić parę drobnych zmian pod kątem grania na żywo. Poza tym będziemy też grać w trochę innej konfiguracji sprzętowej, komputer zawiadujący kilkoma sytuacjami został szóstym członkiem zespołu. Wszystko po to, żeby nasze koncerty były czymś więcej niż odtworzeniem utworów z płyt.

- I jeszcze odpowiadając na formę twojego pytania... Rozumiem, że nie każdy dziennikarz muzyczny musi lubić te zespoły, z którymi rozmawia. Rozumiem też, że dla jednych odbiorców autorytetem będzie muzyk, a dla innych dziennikarz i nie kłócę się z tym. Z całym szacunkiem, fragment o tym, co byłoby błędem w setliście jest delikatnie niestosowny. Naprawdę nie każdy grożący mi palec powoduje u mnie drżenie kolan.

(Skąd wniosek, że - w domyśle - nie lubię Vesanii, pozostaje dla mnie zagadką; jak sam przyznałeś, po tak długim zastoju, opieranie setlisty tylko na ostatniej płycie "nie miałoby sensu", a zatem byłoby sugerowanym przez mnie błędem, ale zostawmy to nieporozumienie, bo gdzie w tym "delikatna niestosowność" nie potrafię rozkminić). W trasę jedziecie m.in. z Azarath, którzy - o ile mi wiadomo - zakończyli już nagrania nowego albumu. Miałeś okazję coś z tego nowego materiału usłyszeć?

- Miałem okazję słyszeć próbki ich materiału na różnych etapach jego powstawania i muszę przyznać, że to poważna sprawa. Inferno i spółka nie mają litości, płyta będzie przesiąknięta siarką, oldschoolem i piekłem. Azarath wprowadził kilka nowych (czytaj bardzo starych) metod pracy do studia i wycisnęli z "Hertza" to wszystko, co leżało zakurzone i nieużywane od lat. Kwestia graficzna nie odstaje od koncepcji muzycznej. Podziemie pełną gębą, moc. Czekam na efekt końcowy.

Mając na uwadze rekonwalescencję Nergala, rozumiem, że na trasie w składzie Azarath znów zobaczymy Inferno, którego do tej pory często zastępował Adam Sierżęga. Zgadza się?

- Zgadza się. Azarath to zespół Inferna i w tym momencie to on pojawi się za bębnami. Adam zastępował go przez dłuższy czas i niewykluczone, że będzie tak w przyszłości. Póki co, Inferno jest gotowy do ataku.

Trzecim zespołem na trasie będzie opoczyński Nomad, który właśnie przypomniał o sobie nowym albumem. Jak podoba ci się nowe dokonanie Setha i kolegów?

- Bardzo. Nowy Nomad to solidna płyta, zwłaszcza w kwestii aranżacji i realizacji gitar. Poza tym, bardzo podoba mi się opracowanie graficzne i sposób w jaki Xaay wykonał frontowy obrazek i jego symbolika. To zdecydowanie najdojrzalszy materiał w dorobku tego zespołu.

Wspominając o uczestnikach tej trasy, można dojść do unikalnej konstatacji, tudzież olśnienia, iż pojawi się na niej trzy czwarte składu Behemoth w trzech różnych zespołach, za to dzielących tę samą scenę. Przyznasz, że sytuacja bez precedensu...

- Unikalnej konstatacji tudzież olśnienia mówisz... Postuluję o symplifikację werbalizacji. Szczerze mówiąc, nie widzę w tej sytuacji nic dziwnego, wręcz przeciwnie, cieszę się, że razem z przyjaciółmi możemy znaleźć się na jednej trasie nawet podczas nieobecności Behemoth. Każdy z tych trzech zespołów jest ważną częścią życia i historii każdego z nas. Wpadliśmy na taki wspólny pomysł i genialnie, że możemy go teraz zrealizować.

Korzystając z okazji, jak miewa się Nergal?

- Całkiem nieźle. Od kilku miesięcy jest już w domu, czuje się zupełnie dobrze, zaczyna wracać do regularnego, aktywnego życia i do muzyki. Knuje wojnę i planuje kolejne posunięcia Behemoth.

Choć wasz ostatni album ukazał się pod koniec 2007 roku, za nieco ponad pół roku, rocznikowo będzie to pięć lat. Tak długo to jeszcze nigdy nie trwało. Zrobicie coś z tym w najbliższym czasie?

- No jasne! Po powrocie z koncertów zaczniemy przymierzać się do nowych rzeczy. Pomysłów jest sporo, każdy z nas nazbierał ich trochę. Jednak zupełnie nigdzie nam się nie spieszy i nie będziemy się nastawiać na konkretny termin wydawniczy. Chcielibyśmy żeby kolejna płyta Vesania była materiałem zaaranżowanym na próbach, a nie w studiu. Chcemy żeby ten materiał miał ducha i energię całego zespołu. Każdy z nas ma coś do powiedzenia i każdy jest w dużym stopniu muzycznie ukształtowany, chcielibyśmy żeby w tej płycie czuć było wpływ nas wszystkich. Nie wisi nad nami żaden termin, nie ma presji płynącej z konieczności realizowania określonej konwencji. Nie jest to powodem do rozprężenia, wręcz przeciwnie, nakręca nas wszystkich do pracy.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Vesania | trasa koncertowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama