Reklama

"Muzyka światowa często jest przesamplowana"

Pamiętam, że gdy na rynku ukazał się mixtape Górala realizowany wspólnie z Kostkiem - "Jointy, konserwy, muzyka bez przerwy", Kamelito napisał w recenzji, iż takich płyt powinno być więcej... Po roku oczekiwań Studio 5 Element znowu daje o sobie znać. "Manewry" to kolejna produkcja Donguralesko spod szyldu "mixtape", tym razem jednak realizowana z Matheo. Sprawdźcie, co mówi o niej sam autor w rozmowie z Megi z "Magazynu Hip Hop".

Zacznijmy banalnie - skąd wziął się pomysł na mixtape, skąd pomysł na kolejną tego typu produkcję w Twoim dorobku artystycznym?

Wiesz co... po pierwsze robienie mixtape'ów jest bardzo hip hopowe. Polski rynek mixtape'ów bardzo kuleje i naprawdę warto byłoby się za to zabrać. Po drugie - mixtape'y można robić przeróżne. "Jointy, konserwy, muzyka bez przerwy", realizowany z Kostkiem zrobiony był na amerykańskich bitach, tutaj z kolei wszystkie bity wyprodukował Matheo. Jest to w zasadzie normalna płyta, a nie mixtape, z tym, że treści są tu troszkę inne niż na legalnych produkcjach. Na tych janczarskich kawałkach wygłupiamy się, z dystansem gadamy o różnych rzeczach i niekoniecznie nadaje się to na legalny krążek.

Reklama

Nie boisz się, że przez to zostaniesz kiedyś sklasyfikowany, jako twórca stricte mixtape'owy?

Nie. Wiesz... ja wiem co robię, mam ułożony pewien plan działania, którego się trzymam. Ten mixtape poprzedza płytę Killaz Group, jego treść ma również na celu podniesienie ciśnienia na krążek - tak to jest skonstruowane. Prawdopodobnie nagram jeszcze jeden mixtape i wypuszczę go przed solową produkcją jesienią.

W odniesieniu do Twoich poprzednich produkcji, ta płyta jest cięższa. Częściej spotykamy tu klimat brudnego południa, aniżeli jakieś bardziej imprezowe, lajtowe, czy trueschoolowe kawałki. Czym jest to spowodowane?

Nie mam bladego pojęcia moja droga. Po prostu tak jest, wiesz o co chodzi... (śmiech). Duży wpływ wywarł tutaj Matheo jarający się w tym a nie innym momencie danym bitem. Robiliśmy to wszystko od podstaw - siadaliśmy, Matheo robił bit, potem pisaliśmy tekst, nagrywaliśmy itd. Praca, konteksty dwóch różnych osób... Zapewne dlatego ta płyta utrzymana jest w takim a nie innym klimacie.

Płyta jest bardzo zróżnicowana. Oprócz typowo hip hopowych brzmień, pojawiają się tu bardziej funkowe, czy nawet rockowe - jest dużo instrumentali. Wiem, że to Matheo był odpowiedzialny za produkcję, ale z pewnością miałeś coś do powiedzenia w tej kwestii. Skąd, więc takie zróżnicowanie?

Muzyka łączy ludzi, muzyka łączy pokolenia, muzyka łączy różne brzmienia. Nie należy się szufladkować, czy ograniczać tylko do hip hopu. Słuchamy różnej muzyki i różne rzeczy do mnie trafiają - jazzowe, rockowe, etniczne, no przeróżne... Chcę i będę sięgał po rozmaite wersje starych kawałków - po starą, dobrą polską muzykę, bo jest to wielka kopalnia, mocno jeszcze niewykorzystana. Muzyka światowa często jest przesamplowana, wszystkie oczywiste rzeczy zostały już wykorzystane na różnych produkcjach, zaś polska muzyka kryje w sobie wiele ciekawych sampli, brzmień, klimatów. Wracając do pytania - zawsze będzie mnie ciągnęło w stronę tego, by zrobić coś innego.

Na mixtape'ie jest dużo klasycznych sampli. To efekt Waszych wspólnych zajawek? Osobiście wolisz sięgać do bardziej korzennych rzeczy, czy jednak do nowości?

To są rzeczy, którymi zawsze się jarałem i jaram - klasyki hip hopowe z Nowego Jorku, czy w ogóle ze Stanów. Jestem na nich wychowany, z tymi, którymi najbardziej się jarałem postanowiliśmy zrobić follow up-y. Dla słuchaczy, którzy siedzą jakoś bardziej w klimacie są to rzeczy dość oczywiste. Fajnie jest usłyszeć, że ktoś robi coś świadomie w jakiś sposób, że ma na to patent.

W końcu doczekaliśmy się kawałka z Peją. Jak wyglądał motyw pisania i samego powstania tego utworu? Jesteś zadowolony z tej współpracy?

Najzwyczajniej na świecie Matheo zrobił bit. Nazwaliśmy kawałek "Na żywo z Poznania", nawiązuje on do sampla "Life In New York". Rafi, jako pierwszy od razu zap*******ł do tego zwrotkę, od razu się odnalazł w klimacie. Dwa, czy trzy dni później, podczas tej sesji w studio pojawił się Kaczor, był Peja. Wiesz... usiedliśmy, napisaliśmy, nagraliśmy. To była spontaniczna rzecz. Powstało to, jakby na miejscu, od zaraz, na pstryk. Jestem bardzo zadowolony z tej współpracy, wyszedł zaj*****y kawałek - jeden z tych cięższych, bardziej hardcorowych na płycie, jeden z tych bardziej klasycznych.

Charakterystyczne dla Twojej twórczości jest specyficzne poczucie humoru. Nawet na mixtape'ie nawijasz: "Zrobię ci kuku, jak dzieci kukurydzy". Żart to dla Ciebie jakiś sposób na robienie rapu?

"To PDG zawodnicy, wersy złe jak ksiądz Rydzyk. Zrobię ci kuku... jak dzieci kukurydzy". To nawiązanie do polskiej rzeczywistości i kinematografii jednocześnie. Żart oczywiście może być sposobem na robienie rapu. Wiesz... ja mam dystans do tego, co robię, szczególnie jeśli jadę na janku, tak jak na tym mixtape'ie. Nie możesz brać dosłownie niektórych rzeczy, bo zbyt często coś może cię wtedy urazić.

Jak już wspomnieliśmy, realizowałeś ten mixtape z Matheo, który przez jednych uważany jest za objawienie - polskie wcielenie Timbalanda, przez drugich z kolei złośliwie nazywany jest skrzyżowaniem G-Unit, Scott'a Storch'a i kserokopiarki. Nie boisz się odrzucenia, porównywania produkcji Mathea z Twoim udziałem do kolejnych amerykańskich kawałków?

Nie boję się tego w ogóle. Ludzie świadomi rozumieją o co chodzi. Świadomi słuchacze hip hopu łapią follow up. Jeśli ludzie mówią o tym, to bardzo dobrze, nawet jeśli mówią źle. Zainteresowanie jest ogromne, każdy chce wyrazić swoje zdanie. Tak naprawdę ci ludzie, którzy są tak bardzo przeciwko, napędzają nam tylko jazdę, bo sami wyrażają się w taki sposób, że powszechnie są przez innych odbierani, jako niesympatyczni. A jeżeli kogoś nie lubimy i ten, kogo nie lubimy, nie lubi kogoś innego, to tego, kogo on nie lubi, automatycznie lubimy trochę bardziej, czyli zarabiam (śmiech).

Na płycie za gramofonami stanął przede wszystkim DJ Hen. Story i Decks pojawili się w sumie na dwóch kawałkach. Zabrakło jednak Kostka, z którym realizowałeś poprzedni mixtape. Dlaczego? Brak czasu, kwestia nie dogadania się, czy po prostu chęć zrobienia czegoś zupełnie innego?

Wiesz co... Kostek był po prostu zajęty. Zrobił cały poprzedni mixtape, będzie na Killaz Group, także niebawem będzie można go usłyszeć. Terminy gonią każdego niestety, cały czas jesteśmy jednak w kontakcie i działamy razem.

Słuchając kawałka z Jamalem zastanawiałam się, czy nie pomyliłam płyt. Ciągnie Cię w stronę innych nurtów muzycznych?

Tak naprawdę ciągnie mnie do różnych korzennych brzmień. Z Miodem na pewno mnie jeszcze usłyszycie, mamy w planie w ogóle nagrać jakiś wspólny projekt, ale to w przyszłości. Ciągnie mnie w stronę bardziej bębniarskich, etnicznych rzeczy i pewnie w końcu zrobię projekt na żywych instrumentach - na bębnach, tablach, różnych takich rzeczach, bardziej korzenne i trochę ragamufinowe - na pewno tak.

O ile na pierwszym mixtape'ie, elementem łączącym poszczególne kawałki, co jakiś czas się powtarzającym, była tak charakterystyczna trąbka, tutaj pojawiają się skity WSZ. Skąd pomysł na tego typu łącznik?

Trąbka tak naprawdę była najgorsza (śmiech), bo w każdym kawałku wsadziliśmy ją tak samo, nie ważne czy wchodziło to w takt, czy nie i tak naprawdę o to chodziło. Mi to się akurat podobało, nie wiadomo dlaczego. Wiele osób to drażniło, no ale trudno... Uważam, że trąbka była świetna (śmiech). Natomiast Wujek akurat był w Poznaniu, jedliśmy razem obiad, poszliśmy do studia i nagraliśmy skity. Wybraliśmy najgorsze momenty i umieściliśmy je na mixtape'ie. Wujek jest w ogóle fajnym konferansjerem, lubię go prywatnie, także wiesz... Fajnie, że zagościł na płycie "zapowiadawszy nas".

O ile na pierwszym mixtape'ie w rolach gości pojawili się jedynie chłopaki z Twojego najbliższego otoczenia - PDG, Wall-e, tak tutaj poszerzasz to grono o Trzeci Wymiar, Jamala, Peję... Dlaczego akurat oni?

Wiesz z Trzecim Wymiarem również jak najbardziej się trzymam i to nie od dziś. Pojawiałem się z nimi w jakiś konfiguracjach, graliśmy razem imprezy, znamy się już dosyć dawno. Tak naprawdę jesteśmy w jednym kręgu i w jednym klanie. Z Ryśkiem, pogodzeni - nagrywamy. Nadal na featuringach pojawiają się jednak przede wszystkim przyjaciele z PDG. Jakby cały czas nagrywam z tymi samymi ludźmi - z moimi kolegami, bujamy się na co dzień razem, wiesz... to jest moja ekipa.

Jak długo powstawał ten mixtape i czy rzeczywiście powstawał na totalnym spontanie, jak rymujesz: "Wchodzimy do studia, nagrywamy, wychodzimy"?

Dokładnie tak. Matheo przyjechał, usiedliśmy, zamawialiśmy pizzę do nory, piliśmy wódkę, robiliśmy różne rzeczy (śmiech). Spędzaliśmy dużo czasu ze sobą, mnóstwo osób przewijało się wtedy przez studio, ciągle ktoś przychodził - Kaczor, Qlop, dj'e... Czasami szliśmy gdzieś na imprezę, bo nie mogliśmy już wytrzymać, różnie to bywało... Niekiedy byliśmy trzeźwi, choć w przypadku mixtape'u było to rzadkością (śmiech). Zazwyczaj był to jakiś kosmiczny przelot "imprezowo - nagrywkowy". Całość materiału tak naprawdę nagraliśmy w paru sesjach kilku dobowych.

Wracając jeszcze do współpracy z Matheo. Wcześniej nie mieliście okazji współpracować razem nad "konkretnym" materiałem. Podjęcie współpracy przy realizacji tego mixtape'u było więc pewnego typu ryzykiem...

Wiesz... gdy się poznaliśmy, to od razu się zrozumieliśmy muzycznie. On wie o co chodzi w robieniu bitów, ja wiem o co chodzi w mojej działce. Zawsze chciałem pracować z najlepszymi producentami, z jakimi się da a Matheo z pewnością jest jednym z nich. Tworzy wyluzowane, grzmiące brzmienie. Może się kojarzyć ze stylem amerykańskim, ale równie dobrze z jakimś dziwnym, światowym undergroundem. Robi przeróżne bity, co słychać zresztą na płycie. Czasem to ja miałem jakąś koncepcję, mówiłem: "Ej, yo! Zrób coś takiego" - i on to po prostu robił.

Dużo miejsca w swoich tekstach, również na najnowszym mixtap'ie, poświęcasz paleniu. Czy potrzebujesz pewnych używek, by lepiej tworzyć?

Nie, skądże. To nie jest tak, że potrzebuję używek, po prostu bywają różne sposoby wyluzowywania się - jeden pije wódkę, drugi pali jointy, trzeci robi jeszcze coś innego. Ja od wielu lat popalam marihuanę, to prawda... Lubię to robić i nie ukrywam się z tym specjalnie.

Od początku Twojej przygody z rapem, dużo miejsca w Twoich tekstach zajmuje miasto Poznań. Nawet na mixtape'ie, który jest kooperacją poznańsko - warszawską znajduje się wiele odniesień do Poznania. Myślisz, że to miasto w jakiś sposób Cię kształtuje?

Oczywiście, że tak. Poznań ma specyficzny klimat, którym jestem przesiąknięty, czy tego chcę, czy nie i zawsze tak będzie. Na paru dzielniach się obracam, mieszkałem chyba na większości dzielnic w mieście - na Grunwaldzie, Piątkowie, Naramowicach, Strzeszynie, na Dębcu bokiem u Qlopa, na Wildzie... tak naprawdę nie wiem gdzie będę mieszkał jutro. Bywa różnie. Czasem jak Ice-T spałem w samochodzie. Przesiąkam tymi klimatami, tymi ludźmi i zwyczajnie o tym mówię.

Swoją "inność" mixtape zawdzięcza również niecodziennej tematyce. Nadal jest o paleniu, starej ekipie PDG, o Poznaniu, ale z drugiej strony nawijasz o muzyce, hajsie, swoim miejscu - jak w "Otoczony Oceanem"'. Zmiana mentalności?

Mentalność tak naprawdę trudno zmienić, bo jest to coś, co trwa. Kawałek "Otoczony Oceanem" jest bardziej poważnym kawałkiem, to jakiś message, który mam do przekazania. Ludzie nie słuchają często tego, co mówi raper, nie potrafią słuchać. Za oceanem uczyli się tego słuchając oldschoolowych nagrań, bardzo zabawowych i bardzo zdystansowanych, dzięki czemu są w stanie znieść to, że każdy jest gangsta i hustla w tej chwili. Pewnie w innej części planety byłoby to niemożliwe.

Wiem, że mam dużo słuchaczy, którzy mnie rozumieją - którzy wiedzą, co ja mówię. Do każdego dociera to oczywiście w inny sposób, bo ma takie a nie inne ucho, taki a nie inny mózg i taka a nie inna struna mu gra, gdy ja sobie gadam. Czasami w ogóle się nie spodziewam, co dotrze do ludzi, robię to po prostu tak, jak umiem, tak jak potrafię. Na mixtape'ie często się bawię i wygłupiam, ale akurat "Otoczony Oceanem" jest kontynuacją poważnych kawałków, które zazwyczaj wypuszczam na single.

Do tego kawałka powstał już bardzo spontaniczny klip, opcja karaoke (śmiech). Mógłbyś powiedzieć o nim coś więcej?

Był zrobiony w 9 minut, są to trzy przeloty na kamerze, podczas kończenia planu teledysku do "Manewrów". Tak samo zrobiliśmy na poprzednim mixtape'ie, kiedy Darek kręcił u Kostka na chacie i u mnie w studiu dwa krótkie teledyski do "Jointy, konserwy, muzyka bez przerwy", gdy DJ Kostek skreczuje na bosaka u siebie na dywanie (śmiech). Także wiesz... zjedliśmy jajecznicę i nagraliśmy jakiś tam k***a przelot. To są takie spontaniczne akcje, które nie kosztują dużo czasu, czy przygotowań. Wystarczy to nagrać i puścić do ludzi.

Jestem bardzo zadowolony z tego klipu, fajnie to wszystko wyszło, nałożony został efekt monochromu, poza tym cały czas wyświetla się tekst, co być może wielu nieuświadomionym słuchaczom pozwoli coś zrozumieć. Każda linijka wbrew pozorom coś znaczy a czasem przerwy między nimi znaczą o wiele więcej niż same te linijki. Ja, wbrew pozorom mam bardzo dużo ukrytego message'u w swoich tekstach. I właśnie dlatego, że ludzie nie słuchają wydaje im się, że ja jestem tym, który mówi najmniej.

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: hip hop | studio | przerwy | światowa | śmiech | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama