Magda Steczkowska: Lubię, jak dużo się dzieje (wywiad)

Magda Steczkowska śpiewa o różnych obliczach miłości /fot. Łukasz Urbański /.

Na początku lutego nową płytę "...nie na zawsze" zaprezentowała Magda Steczkowska. "Jestem szczęśliwym człowiekiem, żoną, matką - co nie przeszkadza mi pisać o miłości trudnej i bolesnej" - mówi nam wokalistka.

Magda Steczkowska napisała większość tekstów. Autorami słów są także Jacek Cygan, Janusz Onufrowicz i Marek Kościkiewicz. Ten ostatni, wraz z Filipem Siejką i Adamem Niedzielinem odpowiedzialny jest za warstwę muzyczną płyty.

Michał Boroń, Interia: Ostatni rok był dla ciebie intensywny ze względu na zawodowe przygody związane z telewizyjnymi programami ("Twoja twarz brzmi znajomo", "Aplauz, aplauz"). Kiedy znalazłaś czas na nagrania?

Magda Steczkowska: - Pomiędzy jednym a drugim programem miałam prawie rok przerwy, więc nie było aż tak źle. Poza tym lubię, jak dużo się dzieje. Mogę wtedy choć na chwilę oderwać myśli od całego zamieszania związanego z powstawaniem albumu, nabrać dystansu i przypomnieć sobie jak wygląda życie poza studiem nagraniowym.

Reklama

Sama piszesz, że od wydania ostatniej płyty minęło pięć lat. Czułaś jakąś presję z tym związaną, że może właśnie teraz warto o sobie przypomnieć?

- Jedyną presją była moja chęć podzielenia się ze słuchaczami tym co mi w duszy gra. Nie jestem już obarczona terminami i naciskami ze strony firmy fonograficznej, co dało mi wolność i komfort pracy. Założyliśmy wraz z mężem [perkusista Piotr Królik, wspierający ją także w nagraniach] firmę i teraz jestem również panią prezes (śmiech). Oczywiście za niezależność trzeba płacić, więc w nagranie płyty zainwestowaliśmy własne pieniądze, co nie było łatwą decyzją. Mamy też świadomość, że obecnie bardzo spadła sprzedaż płyt. To nas jednak nie zniechęciło. Zawsze najważniejsze dla mnie były spotkania z publicznością i już nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła zaprezentować jej utwory z nowej płyty.

Płytę "...nie na zawsze" firmujesz własnym nazwiskiem, a nie grupą Indigo. Dlaczego i czy to ma jakieś znaczenie?

- Tak naprawdę tylko pierwsza płyta "Ultrakolor" firmowana była nazwą Indigo, gdyż wszyscy jej członkowie pracowali nad materiałem. Kolejne płyty" Cuda" i "Pełnia" były już coraz bardziej moje, choć wciąż towarzyszyli mi koledzy z zespołu. Zaprosiłam wtedy do współpracy Piotra Siejkę, który był producentem obu płyt. Obecnie jedyną osobą z dawnego składu zespołu jest mój mąż, a dawni członkowie zespołu, zwani honorowymi członkami, wciąż piszą dla mnie piosenki.

Napisałaś połowę tekstów, ale podkreślasz, że wszystkie są dla ciebie ważne, osobiste, opowiadające o emocjach, które znasz. Wśród tych różnych oblicz miłości chyba jednak dominują opowieści o miłości szczęśliwej?

- Poczekaj, policzę (śmiech). Wychodzi na to, że chyba jednak nie. Choć rzeczywiście nie mogę narzekać. Jestem szczęśliwym człowiekiem, żoną, matką - co nie przeszkadza mi pisać o miłości trudnej i bolesnej a tym bardziej śpiewać o niej. Kto choć raz miał złamane serce, ten już zawsze będzie wiedział jakie to uczucie. "Jedna" do której tekst napisał Jacek Cygan, "Do szaleństwa" Janusza Onufrowicza, czy "Jesteś tu" z moim tekstem mówiącym o tęsknocie za najbliższą osobą, moim tatą, zawsze sprawiają, że walczę na scenie z emocjami, a że wszystkie te teksty traktują o znanych mi obliczach miłości łatwo się z nimi identyfikuję, co pozwala mi wiarygodnie przekazać emocje słuchaczom.

Dużą część materiału stworzyli dla ciebie Marek Kościkiewicz i Filip Siejka, którzy mają na koncie współpracę chyba z wszystkimi ze sceny pop-rockowej. Nie masz przez to poczucia, że dla wielu zwykłych słuchaczy radiowych te piosenki mogą być nie do odróżnienia od nagrań innych ich współpracowników, że to wszystko jest spod jednej sztancy? To takie pytanie, czy nie lepiej byłoby zaryzykować, spróbować czegoś odmiennego, tak jak to zrobili np. niegdyś Monika Brodka (z pomocą Bogdana Kondrackiego) czy Krzysztof Krawczyk z Andrzejem Smolikiem?

- Nie, nie mam takiego poczucia. Oczywiście utwory Marka Kościkiewicza mają tę charakterystyczną nutę, ale w mojej ocenie to właśnie jest jego siłą. Miałam pieczę nad każdym dźwiękiem, który został nagrany na tej płycie. Sama dobierałam muzyków, realizatorów, producentów. Z tego co wiem przykłady Moniki czy Krzysztofa z produkcji o której mówisz, to raczej pomysł, który mieli na nich producenci o których wspomniałeś, a oni im się poddali. Mam inny pomysł na siebie. Oczywiście zawsze jestem i byłam otwarta na sugestię i propozycję, ale ostateczna decyzja co do brzmienia i realizacji należała do mnie. Na szczęście Wiktor Tatarek i Filip Siejka są wyrozumiali. (śmiech)

Czy gdybyś miała wybrać jedną jedyną piosenkę z tej płyty, to byłaby to "Jedna"? Co sprawiło, że postanowiłaś po latach sięgnąć po ten utwór ponownie?

- Ciężko byłoby mi wybrać jedną piosenkę. Każda to inne emocje, wspomnienia, ale ostatecznie wybrałabym chyba "Jesteś tu". To utwór Marka Kościkiewicza w aranżacji Wiktora Tatarka i z moim tekstem. Ogrom emocji w nim zawarty udziela się publiczności i za każdym razem, kiedy go śpiewam muszę się pilnować, żeby w mojej głowie zbyt wyraźnie nie ukazywały się obrazy mojego taty, bo to się kończy zbyt dużym wzruszeniem. Od kiedy ukazała się płyta a ja śpiewam ten utwór w programach telewizyjnych i na koncertach, ludzie zaczepiają mnie na ulicy, piszą maile, przychodzą za kulisy mówiąc, jak ważny ten utwór jest dla nich. To dla mnie szalenie ważne i wzruszające.

- "Jedna" to utwór, który powstał 15 lat temu i miał swoją premierę na płycie "Ultrakolor" zespołu Indigo. Autorem muzyki jest Adam Niedzielin a o napisanie tekstu poprosiłam Jacka Cygana. Sięgnęłam po niego ponownie, bo wciąż gramy go na koncertach i wzbudza ogromne emocje. Rozmawiałam dużo o nim z Wiktorem Tatarkiem jak chciałabym, żeby brzmiał w nowej aranżacji i on zrobił to po mistrzowsku. Nie tylko zaaranżował, napisał smyczki, ale też nagrał fantastyczne gitary. Prawdziwy człowiek orkiestra. Niezwykle utalentowany.

W singlowym "Gdzieś bez nas" razem z tobą zaśpiewał Kuba Molęda, którego sama nazywasz "braciszkiem". Przyjaźń od pierwszego wejrzenia?

- Tak! Kuba jest świetnym wokalistą, ale przede wszystkim fajnym człowiekiem. Świetnie nam się pracowało zarówno w studiu nagraniowym jak i na planie teledysku. Cieszę się ogromnie, że pojawił się w moim życiu.

Poznaliście się dopiero na planie "Twojej twarzy"? Czy może pamiętasz go może jeszcze z L.O.27 i przeboju "Mogę wszystko"?

- Oczywiście, że pamiętam go z L.O.27. Cała Polska nuciła wtedy jego przebój, ale poznaliśmy się dopiero na planie "TTBZ" i bardzo szybko Kuba zapytał czy może do mnie mówić "siostra" (śmiech). Teraz Kuba pracuje nad swoją solową płytą a ja bardzo mu kibicuję.

Wracając jeszcze do telewizyjnych programów - na razie sobie dajesz z tym spokój, czy raczej wkrótce pojawisz się tam ponownie w roli np. jurora jakiegoś talent show? Chciałabyś w ogóle, byłabyś zainteresowana? Mówi się np. o zmianach w "The Voice of Poland", gdzie jedną z trenerek była twoja siostra Justyna, a w medialnych spekulacjach co jakiś czas przewija się twoje nazwisko.

- Nie ukrywam, że w ostatnim czasie dostałam kilka bardzo ciekawych propozycji. Każdą z nich rozważam wraz z mężem - który jest również moim menedżerem - bardzo dokładnie. Niestety nic więcej nie mogę powiedzieć, a póki co skupiam się głównie na promocji mojej nowej płyty i koncertach.

Czy zdarzyło ci się ostatnio, żebyś nie została zapytana o podobieństwo do pani prezydentowej? Czy są w ogóle takie pytanie, na które nie masz ochoty odpowiadać, których masz po dziurki w nosie, bo mówiłaś o tym setki razy?

- Zdarzyło się (śmiech) i owszem, jest kilka takich sztandarowych pytań, które dziennikarze lubią powielać, ale ja lubię ludzi, mam w sobie dużo pokory i cierpliwości więc nie marudzę, nie narzekam i grzecznie odpowiadam.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Magda Steczkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy