Joker Out: "Naszą ambicją jest pozostać razem jako zespół i przyjaciele" [WYWIAD]

Joker Out na scenie w Krakowie /Robert Wilk /INTERIA.PL

Po występie na ubiegłorocznej Eurowizji Joker Out szturmem podbili Europę, wyprzedając liczne kluby, w tym krakowski Kwadrat. Przy tej okazji porozmawialiśmy o zbliżającej się premierze nowej płyty, współpracy z Käärijä oraz Blance i jej "Solo".

Wiktor Fejkiel: Moment, w którym teraz jesteście, jest poniekąd rezultatem waszego występu na Eurowizji w 2023 roku. Zanim zostaliście ogłoszeni, że to wy będziecie reprezentować Słowenię, spodziewaliście się, że to wszystko może się tak potoczyć?

Bojan Cvjetićanin: - Powiem tak: to wszystko, co osiągnęliśmy, było zdecydowaniem naszym największym marzeniem, natomiast jesteśmy mega szczęśliwi, że udało nam się to osiągnąć, że mamy możliwość grać koncerty w całej Europie. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wiele artystów po Eurowizji nie ma takich możliwości. Doceniamy to wszystko, co mamy i jesteśmy z siebie naprawdę bardzo dumni.

Reklama

Piosenkę "Carpe Diem", z którą reprezentowaliście Słowenię, napisaliście specjalnie pod Eurowizję?

Bojan: - I tak, i nie. Z jednej strony była to piosenka, którą zaczęliśmy pisać niezależnie od Eurowizji. Natomiast to za sprawą tego konkursu weszliśmy w intensywny tryb pracy, który umożliwił nam jej dokończenie.

21. miejsce w finałowym koncercie było dla was satysfakcjonujące?

Kris Guštin: - Nie, powinniśmy wygrać (śmiech). To oczywiste, że spodziewaliśmy się, że będziemy wyżej. Ale już sam fakt, że znaleźliśmy się w finale, był dla nas dużym osiągnięciem. Pierwszy raz od czterech lat Słowenia nie odpadła już w półfinale. No ale tak, mieliśmy nadzieję na lepszy rezultat. Natomiast sam widzisz, jak małe ma to znaczenie. Zajęliśmy 21. miejsce, a mamy możliwość koncertowania po całej Europie znacznie częściej niż pozostali. To, które miejsce zajmujesz, niekoniecznie przekłada się przyszłe sukcesy.

Co uważacie o polskiej ubiegłorocznej propozycji, czyli Blance z jej "Solo"? Paradoksalnie zajęła wyższe od was miejsce.

Kris: - Co ciekawe, wiele razy słyszeliśmy jak "Solo" leci w słoweńskim radiu.

Bojan: - Najśmieszniejsze jest to, że na próbach do Eurowizji była artystką, która występowała przed nami. My już wtedy musieliśmy być gotowi do grania, więc na słuchawkach za każdym razem słuchaliśmy całego jej występu. Dzięki temu cały tekst i choreografię Blanki znamy niemal na pamięć.

Kris: - Wiktor, a ty jesteś fanem "Gladiatora" Janna?

Tak, naprawdę podobała mi się to propozycja.

Kris: - No to widzisz, on jest natomiast najlepszym przykładem na to, że na Eurowizję nie udało mu się pojechać, a i tak swoją jakość zaprezentował i koncertuje po Europie, chociażby teraz jako support przed Madison Beer. Nie udało mu się spełnić marzenia i pojechać do Liverpoolu, ale dla jego rozwoju nie miało to najmniejszego znaczenia.

W ubiegłorocznej Eurowizji zwyciężyła Loreen, pokonując w zaciętym pojedynku Käärijä. Byliście zawiedzeni drugim miejscem dla Fina?

Bojan: - Tak, wszyscy byliśmy. Gdyby ostatecznie głosy z televotingu przechyliły tę szalę zwycięstwa, bylibyśmy zdecydowanie szczęśliwsi. Ale w tym wszystkim ostatecznie chodzi o tworzenie przyjaźni, wspomnień, robienia wszystkiego, by z dumą i jak najlepiej reprezentować swój kraj. "Cha Cha Cha" na pewno na zawsze zostanie uznany za jedną z najlepszych piosenek w historii Eurowizji, więc myślę, że Käärijä osiągnął już wszystko, czego chciał.

Zostawmy na moment Eurowizję. Jesteście w trakcie drugiej trasy koncertowej w ciągu niecałego roku. Z zaskoczeniem odbieracie odbiór was przez publiczność w całej Europie? Przecież prawie wszystkie wasze piosenki są napisane w języku słoweńskim, a jednak publiczność zawsze je śpiewa razem z wami.

Kris: - To jest naprawdę dla nas szalone. Może w Polsce nie jest to dla nas dużym zaskoczeniem - jednak te języki należą do słowiańskich, przez co łatwiej pewne rzeczy zrozumieć. Ale kiedy przyjeżdżasz do takich miejsc jak Finlandia czy Wielka Brytania, to jest to naprawdę szalone, że ci ludzie nauczyli się tych tekstów i śpiewają je razem z nami. My też widzimy to po koncertach, że oni naprawdę rozumieją i czują ten tekst. To naprawdę niesamowite.

16 lutego wydaliście nowy singel "Everybody's Waiting". Czy to zapowiedź nowego albumu?

Bojan: - Absolutnie wszyscy na to czekają. Jesteśmy jeszcze w trakcie jego pisania. Myślę, że on pokaże nas od trochę innej strony. Jako zespół, będziemy mieli luźniejsze podejście do muzyki. Aranżacje będą wymagały natomiast nieco więcej czasu. Chcemy stworzyć w naszych utworach przestrzeń, gdzie każdy z zespołu będzie mógł sobie poeksperymentować na swoim instrumencie. Na tej trasie gramy trzy nowe utwory, które znajdą się na albumie, a które jeszcze nie zostały wydane. Dotychczasowe reakcje publiczności były niezwykle entuzjastyczne, więc nie możemy się doczekać, kiedy zostaną one opublikowane.

Możemy się spodziewać jakichś kolaboracji na tym albumie? Może wspomniany już Käärijä?

Bojan: - Nic konkretnego na razie nie mamy w planach. Natomiast ostatnio jak robiliśmy soundcheck przed koncertem w Tallinie, właśnie z Käärijä, pojawił się naprawdę fajny pomysł na piosenkę, więc może coś z tego będzie? Musisz wiedzieć, że naprawdę wszyscy na to czekają (śmiech).

Jakie jest wasze podejście do języka, w jakim tworzycie? Czy najnowszy singel, który jest w języku angielskim, to pokłosie waszej europejskiej rozpoznawalności?

Bojan: - Różne języki tworzą różny krajobraz dla danej piosenki. Gdy piszesz teksty w języku, który nie jest twoim ojczystym, doświadczasz inne części siebie, z którymi nie jesteś dobrze zaznajomiony. Jeśli chodzi o utwór "Everybody's Waiting", słowa przyszły mi do głowy po angielsku, więc tak ją zostawiliśmy. Cały album jednak będziemy starać się utrzymać po słoweńsku.

Zdarza wam się słuchać polskiej muzyki?

Bojan: - Nie za wielu polskich artystów właściwie znamy. Na pewno Jann, o którym już wspominaliśmy. Bardzo go lubię za to show, jakie robi na scenie. Był natomiast jeszcze jeden artysta taki mega popularny u was, który grał ostatnio na stadionie w Warszawie...

Masz na myśli Dawida Podsiadło?

Bojan: - Tak, jego też zdarza nam się słuchać. Z takich ciekawostek, to bardzo dobry słoweński reżyser - Mitja Okorn - jest w Polsce dość dobrze znany. To on odpowiada za reżyserię pierwszej części "Listów do M".

Jan Peteh: - A czy przypadkiem Behemoth nie są z Polski?

Tak, są.

Jan: - To ich dość dobrze znamy, ale to już muzyka mocno metalowa - nieco inne klimaty.

Do jakich krajów najchętniej wracacie koncertować?

Bojan: - Definitywnie Polska, kochamy tu grać i nie możemy się doczekać, jak wrócimy grać do Warszawy, gdzie ostatnio mieliśmy koncert w listopadzie ubiegłego roku. Było naprawdę niesamowicie.

Kris: - Polska to wiadomo, ale ja chętnie wróciłbym też do Holandii, bardzo odpowiada mi granie tam.

Jak spoglądacie na tegoroczną propozycję eurowizyjną Słowenii, czyli Raiven "Veronika"?

Bojan: - Pracowałem nad tą piosenką, więc ciężko mi będzie obiektywnie na nią spojrzeć. Nie ukrywam jednak radości, że to właśnie Raiven będzie nas reprezentować. Jestem niemal pewien, że zostanie zauważona przez szersze grono odbiorców.

Na sam koniec, jakie są plany na przyszłość Joker Out'ów?

Kris: - Dominacja na świecie (śmiech).

Bojan: - Myślę, że naszą największą ambicją jest to, abyśmy pozostali razem jako zespół i przyjaciele. Byśmy stworzyli wiele super albumów i przy tym dobrze się bawili. No i tak, dominacja na świecie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama