Reklama

Iskra z radomskiej ziemi (wywiad z KęKę)

W świecie pełnym nijakich i skrojonych pod medialny szablon rapowych debiutantów mocno wyróżnia się i przykuwa uwagę. "Radomski typ zwyczajny", w tekstach bezkompromisowy i szczery, przeplatający w iście sarmacki sposób patriotyczno-historyczne zacięcie z zabawowym trybem życia. 30-letni KęKę 4 listopada debiutuje płytą "Takie rzeczy".

Z podopiecznym Prosto Label, ubiegłorocznym Młodym Wilkiem rozmawiamy o przywiązaniu do radomskiej ziemi, pamięci historycznej, realiach biznesu muzycznego czy zmaganiach z codziennością.

"Póki beton nie popęka w naszych ścianach, tu będę" - rapujesz na płycie, dodając "nie na darmo nasze miasto ma w nazwie Dom". Jak duże znaczenie w twoim życiu ma Radom?

- To spora część mnie, to miasto mnie wychowało, stamtąd jestem ja, jak i cała moja rodzina, wszyscy najbliżsi... Myślę, że ogólnie to, skąd jesteśmy ma na nas duży wpływ.

Reklama

Co uważasz za główne cechy i specyfikę swojego miasta? Czym wyróżnia się na polskiej mapie i dlaczego raperzy z Radomia tak mocno podkreślają swoje pochodzenie?

- Ciężko powiedzieć, musiałbym poprosić o pomoc jakiegoś etnografa czy antropologa kultury. Podskórnie wyczuwam inność, ale określić jej szerzej nie jestem w stanie, szczerze mówiąc. A dlaczego tak to podkreślamy? Myślę, że podobnie jest też w innych miastach, Poznaniu czy Warszawie. Każdy powinien pamiętać, skąd pochodzi.


Debiutujesz dopiero po 30-tce - dlaczego tak późno?

- Wielkie mi po 30-tce, dwa miesiące ledwo co i to niecałe! (śmiech) Nie wiem, nigdy nie spinałem się jakoś na debiut, znasz moje "antymarketingowe" podejście. Nie starałem się o to i szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że to przyjdzie. Teraz, bo teraz dostałem ofertę - gdyby się odezwali 10 lat temu, to zadebiutowałbym jako 20-latek. Dobrze jest jak jest, widocznie tak musiało być.

Gdy patrzysz na innych debiutantów, często sporo młodszych od ciebie, to co cię irytuje?

- Wiesz co, ja wychodzę z założenia, że jeżeli przesłucham czyjś jeden numer i mi się nie spodoba, to po prostu dalej tego nie słucham. Nie mam w sobie jakiejś napinki. Może nie tyle u debiutantów, co ogólnie, nie rozumiem mocnego dobijania się ze swoją muzyką do każdego, kto może coś pomóc, bo mam zupełnie inny charakter. Ale jeżeli ktoś w tym się spełnia i uważa, że to jego droga, to niech się stara, życzę dużo szczęścia każdemu.


Często mówi się, że artyści nie powinni za głośno mówi o swoich przekonaniach politycznych, żeby nie zrażać części fanów. Ty jesteś w tej kwestii dość bezkompromisowy i głośno mówisz, co myślisz...

- Racja, ale te moje przekonania to głównie wątki historyczne. Jestem raperem, nie politykiem, ale jak każdy obywatel mam prawo mieć swoje poglądy i nie widzę potrzeby czy powodu, żeby ich nie wyrażać. Nie są też tak skrajne, jak niektórzy by chcieli, myślę tylko, że ogólnie środowisko "artystyczne" jest mocno liberalne i jeżeli ktoś w niektórych kwestiach jest tradycjonalistą to się wydaje skrajne. Ja nie jestem skrajny - jestem normalny.

W obecnych czasach sporo jest podejścia kosmopolitycznego, polski rap staje się coraz bardziej "zamerykanizowany". Ty jednak mocno i intensywnie podkreślasz polskość, korzenie i lokalną gwarę. Nagrywasz takie numery jak "Krucjata", które nawiązują do polskiej tradycji...

- ...rąbania wrogów siekierą (śmiech). Tak, tylko ja nie robię tego przeciw czemuś, to nie jest moja odpowiedź na amerykanizację czy coś innego. Nie jestem anty-jakiś, jestem jaki jestem i jeśli stoi to w opozycji do czegoś lub kogoś - no to przykro mi bardzo. Nie jest to moim zamiarem, niech każdy robi swoje - scena jest duża i pomieści wszystkich.

W "Jednym kraju" rapujesz o tym, że Wilno i Lwów powinny wrócić do Polski, że "jeszcze kiedyś się przejdziemy Łyczakowską". Jaki odzew spotkał cię po tym numerze, wywołał kontrowersje? Czy gdy pojechałeś do wspomnianych miast kręcić teledysk, to poznałeś osoby, które znały już twoją muzykę?

- W Wilnie rzeczywiście spotkałem ludzi, którzy znali moją twórczość, jarali się "Iskrą". Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za gościnę w tym pięknym mieście! Co do kontrowersji to pojawiają się myślę tylko wtedy, gdy ktoś nie do końca wie, o co tam chodzi. Wiadomo, że to licentia poetica - nie złapię za szablę i nie będę teraz przecież odbijał czegokolwiek. Nie jestem jakimś rewizjonistą, nie o to mi chodzi. Moim celem jest bardziej przypomnienie, uświadomienie historyczne. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach wszystko musi szokować, ja nie idę w tym kierunku, ale trzeba dość jaskrawie powiedzieć, żeby przekaz dotarł. Nie można być mdłym. Jeśli choć jedną czy dwie osoby zainteresowałem historią tych terenów to jestem z tego bardzo zadowolony. I tyle by było mojej misji w rapie (śmiech).


Nie boisz się ewentualnej "burzy" i odzewu medialnego czy ze strony partii politycznych, po tym, gdy już pojawi się teledysk do tego utworu i "Jeden Kraj" rozejdzie się szerzej?

- Nie wiem, co partie mają w głowach, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Nie w takim celu to robię, a ktoś musiałby być bardzo niepoważny. Chciałem zrobić ładny teledysk, pokazać piękno tamtych terenów i mam nadzieję, że nam się to udało.

Mówisz, że starasz się ugruntować pamięć historyczną wśród młodego pokolenia - trochę jak nauczyciel...

- Praktyki w szkole się kiedyś miało, ale nie czuję ogólnie, żeby mój rap miał nieść misję, czy komuś coś uświadamiać. To pojedyncze numery, interesujący dla mnie temat i dlatego go ruszyłem. Jeżeli trafi do ludzi - to fajnie, jeżeli nie, to nie będę miał z tym żadnego problemu.

Zauważasz, że dzisiejsza młodzież ma spore braki w kwestiach historycznych, szczególnie jeśli chodzi o XX wiek?

- Może i tak, tylko nie za bardzo winię o to młodzież. Śmieszne programy nauczania, nieporuszanie pewnych tematów, przekłamane książki... Wydaje mi się, że jak ktoś chce wiedzieć to w erze internetu spokojnie do tych informacji dotrze - trzeba tylko wzbudzić nich jakąś ciekawość, żeby chciało im się to robić. Czytajcie sporo dzieciaki!


Czasem wydaje się, że jesteś postacią z zupełnie innej bajki niż cały dzisiejszy muzyczny biznes. Jak się w nim odnajdujesz?

- Może mało "hiphopowy" jestem, nie zastanawiam się nad tym. Nie jest tak, że chcę podkreślić jakąś alternatywność, choć może to być tak odbierane. Jestem normalnym facetem i tyle. Żyję tak jak niesie mnie fala, cały czas i bez zmian.

A z czego wynika fakt, że na twojej płycie nie znajdziemy żadnych znanych ksywek ani w ogóle żadnych gości?

- Nie jest to żadna kalkulacja czy manifest, tak po prostu wyszło. Podejrzewam, że jakbym był w innym stanie umiejętności ogarniania swojego życia, to ta płyta też mogłaby wyglądać całkiem inaczej. Podkreśla to jakiś etap, jak sięgnę po nią na półkę za parę lat, to nie tylko tekstowo będzie mówiła jaki byłem w momencie jej pisania, ale i sam brak gości, wygląd tej płyty, sposób jej promowania - wszystko będzie świadczyło jak myślałem i co miałem w głowie dokładnie w tym czasie. To też jest ważne, nie sama treść, ale i forma, cała otoczka czy moje podejście do tego muzycznego biznesu, które jest symptomatyczne dla mojego obecnego stanu.


Przed chwilą wspomniałeś, że niesie cię fala a w twojej twórczości często przewija się też motyw alkoholu, ujmowany z różnych stron. Raz publikujesz numery, w których wydaje się, że gloryfikujesz wódkę i życie pełne używek, by za chwilę przeczytać, że to najgorsze co cię w życiu spotkało...

- Chyba każdy tak ma. Z wódką jest jak z kobietami - z nią źle, a bez niej gorzej. Raz kochasz zabawę i imprezujesz, ale cały czas się tak nie da. Przychodzi moment otrzeźwienia, mocny kop w głowę i coś tam pod czaszką się klaruje, a ty starasz się uświadomić sobie do czego to wszystko prowadzi... Ale nie chcę uczyć, niech każdy sam odkryje co jest dla niego dobre, a co toksyczne. Ja też staram się tak robić i nie zaprzepaścić wszystkiego, co dziś mam.

Ostatnio napisałeś nawet: "może moja rola jest być znakiem ostrzegawczym - nie rób tego dzieciaku".

- Bardziej chodziło mi o to, że wzorem na pewno nie jestem - i nigdy nie chciałem być. Przestrogą jest może nie to, co piszę, ale właśnie sam fakt, że w tym wieku zdarza mi się wypowiadać na publicznym profilu facebookowym "pod wpływem". Ale taki jestem, mówię co myślę i w tekstach i poza nimi.

To powiedz jeszcze na koniec - czego można życzyć ci na początek poważnej rapowej kariery?

- Tego, że jak już wsadziłem stopę w drzwi, to żeby mi nikt ich nie zamknął (śmiech). Tylko żebym tam wszedł na grubo, jak nie z tą, to z następną płytą... i żebym docenił to, co mam!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: KęKę | hip hop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama