Reklama

"Bezpieczna przyszłość metalu"

Trwająca kilkanaście miesięcy, pożegnalna trasa Judas Priest zawitała do Polski w połowie 2011 roku - miała to być ostatnia wizyta ikony brytyjskiego heavy metalu w kraju nas Wisłą. A jednak!

O tym, dlaczego to właśnie polscy fani zasłużyli na drugą szansę pożegnania się z Judas Priest (14 kwietnia 2012 roku w katowickim "Spodku") i dlaczego nie oznacza to wcale zakończenia działalności zespołu, w rozmowie z Bartoszem Donarskim wyjaśniał basista Ian Hill.

Wasz koncert w 2011 roku na Metal Hammer Festival anonsowany był jako "ostatni występ Judas Priest w Polsce". Dziś wiemy, że zagracie u nas raz jeszcze. Czy powrót do Polski miał coś wspólnego z przyjęciem, jakie rok temu zgotowali wam tutejsi fani?

- Na letniej trasie po Europie było wiele festiwali, które wymagały od nas dokonywania dziwnych objazdów, żeby móc je wszystkie zaliczyć. W konsekwencji pominęliśmy pewne miejsca, które w innej sytuacji znalazłyby się w naszym rozkładzie. Stąd zawsze zabiegamy o drugą część trasy. Ta obejmuje Rosję i Ukrainę, a że reakcje polskiej publiczności były latem fantastyczne, zadbaliśmy o to, by w drodze na wschód nie zapomnieć o Polsce.

Reklama

Fani w Polsce słyną z lojalności. Jeśli nie odwracasz się do nich plecami, są gotowi zrobić dla ciebie wszystko. Czy fanów z tej części świata wyróżnia coś szczególnego?

- Myślę, że z racji tego, iż przez większość XX wieku Polska była gnębiona przez obce mocarstwa, Polacy cenią wolność bardziej niż inni i gdziekolwiek mogą, dają temu wyraz, co przy okazji czyni ich jednymi z najbardziej szalonych fanów, jakich mamy!

Mówiąc o pożegnalnej trasie, na której jesteście już od wielu miesięcy, zastanawiam się, czy panująca na niej atmosfera różni się od innych koncertów. Podejrzewam, że w niektórych krajach jesteście po raz ostatni.

- Zawsze dajemy z siebie sto procent, na każdym koncercie, i to się nie zmienia, choć jednocześnie w miejscach, które odwiedzamy, staram się zobaczyć jak najwięcej, gdyż niewykluczone, iż mam ku temu ostatnią okazję.

Jakiej oprawy możemy się spodziewać?

- Jako że odwiedzamy miejsca, w których nie widziano jeszcze tego show, całość jest bardzo podobna do tego, z czym spotkaliście się zeszłego lata.

Pożegnalna trasa to jednak nie koniec działalności Judas Priest. Od chwili wydania albumu "Nostradamus" minęły już cztery lata...

- Za nagrywanie nowej płyty zamierzamy się zabrać jeszcze tego lata, po zakończeniu europejskiej części trasy.

Jak scharakteryzowałbyś w takim razie współpracę na scenie z Richie'm Faulknerem, no i czy bierze on udział w tym, co właśnie powstaje?

- Poza byciem doskonałym gitarzystą, Richie to osoba o otwartym i przyjaznym usposobieniu, z którą łatwo się dogadać i którą łatwo polubić.

Jesteście w tym już od 40 lat. Dziś wasza muzyka łączy pokolenia.

- Odnajdywanie na widowni rodziców z dziećmi sprawia olbrzymią radość. Można więc uznać, że nie tylko Judas Priest, ale i cały heavy metal ma przed sobą bezpieczną przyszłość.

W poprzednim roku wydaliście kompilację "The Chosen Few", której program ułożyli znani koledzy po fachu. Czy któryś z ich wyborów cię zaskoczył?

- Wszyscy wybrali świetne kawałki, najbardziej zdziwiło mnie jednak to, że niektórzy bardziej doświadczeni koledzy postawili na te same utwory, co młodsi!

Zobacz teledysk "Revolution" Judas Priest:

Nie wiem, jak u ciebie ze znajomością piłki nożnej, sądzę jednak, że wiesz o Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie. Jak oceniasz szanse rodzimych piłkarzy? Czy uda im się po latach w końcu wdrapać na szczyt?

- Myślę, że nie ma na to szans, co nie znaczy, że przestaniemy marzyć!

Słowo na koniec dla polskich fanów?

- Obserwowanie jak ta energia, którą przekazujemy na koncertach wraca do nas z tą samą mocą, jest wspaniałe, a wy, Polacy, wydajecie się dawać nam jeszcze więcej. Czekamy z niecierpliwością na ten koncert!

Dzięki za rozmowę.

Czytaj także:

Judas Priest powraca do Polski

Judas Priest: Wciąż nienasyceni - relacja z Metal Hammer Festival

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: heavy metal | Judas Priest
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy