Reklama

"Nie jestem Britney"

Shakira Isabel Mebarak Ripoll urodziła się w 1977 roku w Kolumbii, a w jej żyłach płynie także libańska i hiszpańska krew. Już jako ośmiolatka skomponowała pierwszy utwór muzyczny. W wieku 13 lat podpisała pierwszy kontrakt płytowy, a 10 lat później - w 2001 roku - podbiła przebojem "Whenever Whatever" listy przebojów na całym świecie. Jak napisał jej rodak, znany pisarz Gabriel Garcia Marquez, laureat Literackiej Nagrody Nobla, "muzyka Shakiry jest bardzo charakterystyczna, nieporównywalna do żadnej innej. Nikt nie potrafi śpiewać ani tańczyć jak ona, z tak niewinną zmysłowością, niezależnie w jakim byłby wieku." Z okazji premiery swojego pierwszego angielskojęzycznego albumu "Laundry Service," Shakira opowiada o swoim pochodzeniu, inspiracjach, tańcu brzucha, spotkaniu z Marquezem i poszukiwaniu wielkiej miłości.

Jestem pewien, że "Underneath Your Clothes" będzie jednym z największych przebojów 2002 roku. Mogłabyś opowiedzieć coś o powstaniu tego utworu?

Kto tak powiedział?

Ja! I ci wszyscy ludzie dookoła.

Naprawdę? Dziękuję wam, że tak uważacie. Potrzebuję tego typu wsparcia od otaczających mnie ludzi. Ciągle jeszcze trzymam kciuki - nigdy nie wiadomo, jak potoczą się sprawy. Jakie było pytanie?

Chodziło o inspiracje i okoliczności powstania tej piosenki.

Jak ja ją napisałam? Powstała jakieś dwa lata temu. Mowa w niej o tym, że w momencie, gdy doświadczysz prawdziwej miłości, zmienia się zupełnie perspektywa twojego życia. Zdaję sobie sprawę z tego, że wszystko jest chwilowe, że po wschodzie jest zachód słońca i w pewnym momencie obiektywy kamer nie będą już zwrócone w moją stronę. Dlatego wiem, jak ważne jest, aby kogoś kochać i móc na niego liczyć w przyszłości. Tytuł "Underneath Your Clothes", czyli "Pod twoim ubraniem", oznacza, że za zewnętrzną fasadą każdego człowieka kryje się dusza, która góruje nad ciałem, nad czasem, nad całą zresztą, łącznie z ulotnymi chwilami, takimi jak ta teraz, kiedy z wami rozmawiam. Tak jak powiedziałam przed chwilą, to wszystko przeminie pewnego dnia. Ale kiedy znajdujesz miłość, zdajesz sobie sprawę z tego, że zdrowo jest mieć wszystko poukładane na właściwym miejscu, że są pewne priorytety. Mówię o dowolnym rodzaju miłości. Niektórzy odnajdują ją w partnerze, inni w rodzinie - jest wiele rodzajów miłości, ale zawsze jest ona najlepszym wyborem.

Reklama

Czy możesz wyjaśnić znaczenie tytułu twojej płyty "Laundry Service" (Pralnia)?

Po pierwsze chodzi o to, że moja wąska wizja miłości stała się teraz nieco szersza. Jak mówiłam wcześniej, zaczęłam układać w odpowiednim porządku swoje priorytety i jednocześnie sprzątać bałagan w swoim życiu. Nie, żebym wcześniej miała jakieś wyjątkowo "brudne" życie, ale muzyka i miłość są dla mnie niczym mydło i woda. To one pozwoliły mi jak najlepiej zorganizować moje życie w ciągu ostatnich dwóch lat. Bo mniej więcej tyle, może jakieś półtora roku, poświęciłam na produkcję tej płyty, a jednocześnie, równolegle, zakochiwałam się. Było po prostu doskonale (śmiech). Więc, gdy płyta była już gotowa, popatrzyłam na nią i uświadomiłam sobie, że przeszłam takie gruntowne pranie, które każdemu mogłabym polecić (śmiech).

Niedługo wystąpisz na festiwalu w San Remo...

Właśnie wczoraj mi go potwierdzono. Jestem bardzo szczęśliwa. Powtarzałam ludziom z mojej firmy: "Proszę, weźcie mnie na festiwal do San Remo! Co mam zrobić, żeby tam pojechać?". Już się nie mogę doczekać na ten występ.

W tym roku będzie naprawdę dużo wielkich gwiazd...

Naprawdę? Będę musiała się dobrze przygotować (śmiech).

Widziałem na koncercie, że jesteś w świetnej formie. Chciałem zapytać cię o coś innego. Jesteś bardzo popularna w krajach latynoskich, a prawie w ogóle nieznana we Włoszech, dotąd nie ukazała się tam żadna z twoich płyt...

Tak, to jest moja pierwsza płyta, która wyszła we Włoszech, podobnie, jak w paru innych krajach...

Dlaczego właśnie teraz zdecydowałaś się na podbój nowych rynków, gdy trwa inwazja piosenkarzy latynoskich i konkurencja jest naprawdę ogromna? Co zamierzasz osiągnąć występując na festiwalu w San Remo?

Wiem, jak duże znaczenie ma ten festiwal. Wiem, że aby móc tam wystąpić, musi być "głód" ze strony publiczności, która chce usłyszeć danego artystę. To dla mnie wielki zaszczyt, jestem dzięki temu bardzo dumna ze swoich osiągnięć artystycznych (śmiech). Nie chcę, żeby zabrzmiało to arogancko, ale żeby się tam znaleźć, musiałam przejść długą drogę. Moja kariera trwa już 14 lat i w końcu jadę do San Remo ? myślę, że to świetna sprawa. Jeżeli chodzi o Włochy, mam w sobie trochę włoskiej krwi. Prawdopodobnie jeden z moich niegrzecznych pradziadków wybrał się do Włoch na wakacje i coś tam zmajstrował (śmiech). Jestem bardzo związana z tym krajem, z jego sztuką, ludźmi, historią. Jestem bardzo zafascynowana Italią, począwszy od czasów starożytnych aż do dziś. O co jeszcze pytałeś? Patrzę na te ciastka i tracę koncentrację (śmiech).

A ile masz nazwisk?

Wszyscy mamy po tysiąc nazwisk, no nie? Ja znam jakieś siedem swoich nazwisk. Używamy tylko pierwszych dwóch nazwisk, po rodzicach. Ale jeżeli chcesz zbadać swoje drzewo genealogiczne, wtedy możesz znaleźć dużo więcej. Moi dziadkowie byli Libańczykami i Hiszpanami, ale wśród przodków mam też Włochów. Więc ten gość pojawia się mniej więcej w środku tego drzewa.

Czy używasz tych wszystkich nazwisk w jakimś konkretnym celu?

Nie, po prostu interesowałam się tym. Od dziecka chciałam poznać swoje korzenie. Ale używam tylko pierwszych dwóch nazwisk, nie używam wszystkich (śmiech).

Czy nie sądzisz, że ze względu na obecną sytuację polityczną na świecie, twoje arabskie pochodzenie może ci utrudnić karierę w Stanach Zjednoczonych i w Europie?

Czasami wartość ludzi poznaje się w trudnych sytuacjach. Stany Zjednoczone są wspaniałym krajem, nie tylko dlatego, że walczą o ochronę praw człowieka, teraz, w tym momencie historii. Prawdopodobnie Amerykanie popełnili parę błędów w przeszłości, ale doszli do takiego punktu, w którym prawa człowieka są dla nich bardzo ważne. W pewnym momencie, gdy wybuchła wojna w Afganistanie, wielu ludzi myślało, że w Stanach pojawią się wewnętrzne konflikty, dyskryminacja itd. Ale nie poszło to tę w stronę, jak wszyscy się spodziewali. Myślę, że oni dobrze rozumieją różnicę pomiędzy terrorystami a Arabami. Nie każdy Arab jest terrorystą, nie każdy terrorysta jest Arabem, nie każdy Arab jest muzułmaninem, a nie każdy muzułmanin Arabem. Tak więc wchodzą tu w grę trzy różne rzeczy. Śmiem twierdzić, że to przemówienie Busha uświadomiło Amerykanom te różnice. To bardzo rozwinięte społeczeństwo. Sądzę, że są na takim etapie rozwoju, że mogą odróżnić od siebie te wszystkie rzeczy. Ja osobiście nie wyrzekłam się ani jednej rzeczy i nie mam zamiaru tego robić. Nie poświęcę niczego z istoty mojej sztuki, żadnego z ruchów, które wykonuję na scenie, ze strachu przed dyskryminacją, czy czymś podobnym.

Czy mówisz po arabsku?

Tylko brzydkie słowa, takie, których nie można używać w telewizji. Ale podczas ostatnich występów w Stanach Zjednoczonych wykonywałam taniec brzucha częściej niż kiedykolwiek w życiu. I nie zamierzam przestać tego robić. Oczywiście, do pewnego czasu...

A propos tańca brzucha... Wiele wokalistek, szczególnie rockowych, stara się unikać wyzywających strojów i zachowań na scenie, bo chcą być identyfikowane wyłącznie z własnym głosem i z własną muzyką. Czy ty nie masz tego typu dylematów?

Kiedy miałam 18 lat, ubierałam się w skórzane spodnie i t-shirty - koncentrowałam się wyłącznie na muzyce. Dziś też koncentruję się na muzyce, ale mam już 24 lata i czuję znacznie większą więź z kobiecą i zmysłową stroną mojej natury. Sądzę, że każda kobieta powinna czuć taką więź. Jestem całkowicie przekonana o tym, gdzie się znajduję i nie obawiam się, że dojdzie do jakichś nieporozumień. Być może na początku. Ale jeśli pozwolicie mi pozostać na scenie jeszcze przez parę lat, zrozumiecie, o co tak naprawdę mi chodzi. Mój wygląd nie jest najważniejszy, to tylko akcesoria. Za tą fasadą kryje się jakaś treść, substancja - myślę, że udowadnia to moja muzyka. To ona jest moją wizytówką, a cała reszta, to jak się poruszam, jak się ubieram, to tylko dodatki.

W piosence "Whenever Whatever" śpiewasz o małych piersiach. Czy to jakiś rodzaj metafory?

Tak, w pewnym momencie chodził mi po głowie pomysł operacji plastycznej. Ale trzeba nauczyć się kochać siebie i akceptować takim, jakim się jest. Więc powiedziałam sobie: żadnych implantów! (śmiech). Napisałam tę linijkę...

...na którą wiele osób zwróciło szczególną uwagę. Znajomi prosili mnie, abym zadała ci to samo pytanie. Każdy z nich, gdy pierwszy raz to usłyszał, zaczął się gapić na twój biust, żeby to sprawdzić.

(śmiech) O Boże! Zawsze wpakuję się w jakieś kłopoty! (kupa śmiechu)

Gdzie nauczyłaś się tak dobrze tańczyć?

Właściwie to nikt mnie nie uczył tańca brzucha. Zaczęłam go wykonywać, gdy miałam cztery lata.

Z rodziną?

Nie, w szkole, w każdy piątek. Nie brałam lekcji. Podejrzewam o to geny, mam to we krwi, odziedziczyłam to i jest to dowód na to, że pamięć genetyczna istnieje. Dziedziczymy wygląd, gust, skłonności, a ja odziedziczyłam skłonność do tańca brzucha. Za każdym razem, gdy słyszę dźwięk arabskiego bębna dunbe, ogarnia mnie szał.

Robisz to bardzo profesjonalnie....

Tak sądzisz? Czasami potrzebuję dowodów. Kiedy obserwuję profesjonalnych tancerzy, myślę: "Może powinnam wykonywać taki ruch?".

Czy odwiedziłaś kiedyś któryś z krajów arabskich?

Nie. Byłam jedynie w Maroko.

A Liban?

Nigdy tam nie byłam. Ale marzę o tym, żeby tam zaśpiewać.

Czy twoja płyta tam się ukazała?

Tak. "Whenever Whatever" doszło do pierwszego miejsca na libańskiej liście przebojów. Miałam łzy w oczach, kiedy się o tym dowiedziałam. Moja płyta wyszła w Libanie, w Egipcie i w Turcji - ale to już bardziej europejski kraj.

Kilkakrotnie zupełnie zmieniałaś swój image. Ktoś ci to sugerował, czy był to twój własny pomysł?

(śmiech) Byłam brunetką przez bardzo długi czas - tak mniej więcej do 21. roku życia. Pewnego dnia popatrzyłam na swoje odbicie w lustrze i stwierdziłam: czas coś zmienić. Wtedy przefarbowałam się na rudo. To było zaraz po tym, jak obejrzałam "Batmana" z Umą Thurman, więc to wszystko jej wina. Pomyślałam: "Ona wygląda świetnie. Też chcę mieć takie włosy!". Przefarbowałam się na rudo, ale to było niepraktyczne, wymagało dużo zachodu. Ale nie chciałam wracać do tego, co już było, chciałam spróbować czegoś nowego. Więc zamieniłam się w blondynkę. Ale nie było w tym premedytacji. Gdy farbowałam włosy na blond, nie miałam w planach wydawania płyty po angielsku. Właściwie, ze strategicznego punktu widzenia, lepiej by mi było być brunetką, bo tyle jest blondynek dookoła. Gdy idę ulicą, ludzie zaczepiają mnie pytając: "Czy ty jesteś Britney?". Ostatnio ktoś zawołał: "Britney, daj mi autograf!". Ja mu na to: "Mogę ci dać autograf, ale nie jestem Britney". Nie czuję się tym urażona, bo Britney jest piękna, ale...

Porównywano cię również do Alanis Morissette, co ci się chyba niezbyt podobało. A jednak zdecydowałaś się na współpracę z jej byłym producentem Glenem Ballardem. Kto podjął taką decyzję?

Nigdy nie mówiłam, że nie podoba mi się to porównanie - traktowałam je również jako komplement. Ona jest utalentowaną kobietą, świetną autorką piosenek i w ogóle. Ale myślę, że to porównanie oparte było głównie na warunkach zewnętrznych - obie byłyśmy długowłosymi brunetkami, wyglądałyśmy podobnie. Kiedy rozjaśniłam włosy, nikt już więcej nie porównał mnie do Alanis. Jeżeli chodzi o Glena Ballarda... To czysty przypadek. Eksperymentowałam z wieloma różnymi producentami. Bardzo chciałam znaleźć kogoś nowego. Napisałam na nową płytę około 20 piosenek, z czego wybrałam 13, które się potem na niej znalazły. Pracowałam nie tylko z Glenem, ale również Rickiem Rubinem i tym... zapomniałam jego nazwiska. W każdym razie było ich wielu. Przez przypadek piosenka, nad którą pracowałam z Glenem, była jedną z tych, które podobały mi się najbardziej na etapie selekcji.

Czy zgadzasz się z tym, co Gabriel Garcia Marquez powiedział kiedyś o tobie, a co było wielkim komplementem?

Wow! To było wspaniałe móc go spotkać i porozmawiać z nim - to był dla mnie zaszczyt. Jestem miłośniczką jego twórczości. Czytanie artykułu, który o mnie napisał, było dla mnie wielkim przeżyciem. Nigdy bym się nie spodziewała, że on pomyśli sobie tak wiele miłych rzeczy na mój temat (śmiech). Od tego czasu jesteśmy przyjaciółmi, dzwonimy czasem do siebie. On jest świetnym pisarzem i cudownym człowiekiem.

Kiedyś powiedziałaś: "Niemożliwością jest nie śpiewać o miłości, to jest największa tajemnica życia". Mogłabyś coś więcej powiedzieć na ten temat?

Przez całe moje dotychczasowe życie byłam mocno zafascynowana ideą odkrywania miłości. Bardzo charakterystyczne dla wczesnego etapu mojego życia artystycznego jest to, że zaczęłam pisać piosenki o miłości, kiedy miałam 8 lat. Wtedy oczywiście nie miałam jeszcze chłopaka. Śpiewałam o miłości, choć w wieku 8 lat nie byłam jeszcze doświadczoną pod tym względem kobietą (śmiech). Ale ten temat zawsze pojawiał się w moich piosenkach.

Czy kiedykolwiek w życiu brakowało ci miłości?

Nie. Miałam to szczęście, że byłam otoczona kochającymi ludźmi, moją rodziną, szczególnie chodzi o rodziców. Miałam też dobrych przyjaciół. Pierwsze moje podejścia do prawdziwej miłości były jednak bardzo mizerne. Bardzo wąsko rozumiałam miłość, tak jak to już wspominałam wcześniej. Znałam miłość przez małe m, teraz poznałam również miłość przez duże M, która jest zupełnie inna.

Czy on pracuje w tej samej branży, co ty?

Nie, jest prawnikiem.

Z kim najbardziej chciałabyś współpracować i dlaczego?

Odpowiem od razu: Mick Jagger (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: włosy | muzyka | Shakira | miłość | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy