Reklama

"Najważniejsze to nie popadać w rutynę"

Angielska piosenkarka Lisa Stansfield cieszyła się sporą popularnością na przełomie lat 80. i 90., gdy nagrała kilka światowych przebojów, takich jak np. "People Hold On" (wespół z grupą Coldcut), "Change", "This Is The Right Time", a szczególnie "All Around The World". Jej albumy "Affection", "Real Love" i "So Natural" sprzedawały się w wielosettysięcznych nakładach. Po wydaniu w 1997 r. płyty niezbyt dobrze przyjętej płyty "Lisa Stansfield", wokalistka zniknęła na cztery lata, by w 2001 roku powrócić z płytą "Face Up". Z tej okazji Lisa Stansfield opowiada Trevorowi Nelsonowi o swej niezwykłej karierze, nagrywaniu coverów, hip hopie i pracy nad swym ostatnim albumem.

Wielu Amerykanów, którzy pierwszy raz zetknęli się z twoimi utworami, myślało, że jesteś typową wokalistką soulową...

Tak, nie wszyscy mieli świadomość tego, że pochodzę z Anglii. Wielu przekonało się o tym dopiero wówczas, kiedy mnie zobaczyli. Kiedy odwiedzałam w USA stacje radiowe, wszyscy byli bardzo zdziwieni, że jestem biała, bo brzmiałam jak czarna wokalistka. To było miłe.

Jesteś brytyjską artystką, ale nigdy nie mieszkałaś w Londynie...

Tak, obecnie mieszkam w Dublinie. Londyn jakoś do mnie nie przemawia. Dublin to coś zupełnie innego. Ma niesamowity klimat. Nigdy bym się nie przeprowadziła do Londynu.

Reklama

Co sądzisz o tym, że Puff Daddy wykorzystał twój wielki przebój "All Around The World"?

Bardzo spodobała mi się jego wersja. On ma niesamowitą swobodę bawienia się utworami. Potrafi to wszystko doskonale i płynnie mieszać, a to dość rzadka sztuka. Podobało mi się z tego powodu, że mogłam zobaczyć, jak inni ludzi postrzegają moją muzykę.

Jednym z twoich ulubionych artystów jest Barry White. Wiem, że nawet nagrałaś cover jego utworu na poprzedniej płycie. Nie robisz tego typu rzeczy zbyt często. Dlaczego zdecydowałaś się na tę właśnie piosenkę?

"Never, Never Gonna Give You Up" to jeden z moich najukochańszych utworów na świecie. Dlatego zdecydowałam się go nagrać. Z drugiej jednak strony byłam bardzo stremowana, bo świadomość tego, że ta piosenka trafi na moją płytę, nieco mnie paraliżowała. Nie chciałam jej schrzanić. Pomagający mi przy płycie producenci stwierdzili wtedy, że nie dadzą mi żadnych wskazówek. Mam po prostu zaśpiewać tę piosenkę tak jak ją czuję. Kiedy zaśpiewałam kilka pierwszy wersów, trema minęła i poszło nam naprawdę świetnie.

Przy okazji nagrywania swego pierwszego przeboju "People Hold On", miałaś okazję współpracować z członkami formacji Coldcut. Jak to wspominasz?

O, to było coś fantastycznego. Ta piosenka powstała chyba w kilka godzin. Nie mieliśmy jakiegoś z góry założonego planu. Chcieliśmy się tylko dobrze bawić i wyszło nam to doskonale. To było wspaniałe doświadczenie.

Jakiej muzyki słuchasz, kiedy masz wolny czas?

Jakieś półtora roku temu zaczęłam intensywnie ćwiczyć fizycznie. Dlatego zaczęłam się interesować żywą muzyką, rytmiczną. Bardzo przypadły mi do gustu Destiny?s Child. Bardzo starałam się przekonać do hip hopu, ale chyba mi nie wyszło. Nie złapałam bakcyla. W tej muzyce jest wspaniały rytm i wspaniały feeling, ale kiedy zaczniesz przysłuchiwać się tekstom, przechodzi ci cała ochota na wkładanie jakiejkolwiek hiphopowej płyty do odtwarzacza.

Od jakiegoś czasu znów zaczęło być o tobie głośno. W gazetach pojawiły się informacje, że zmieniłaś image, że dużo ćwiczysz. Nie było natomiast nic o muzyce. Co sądzisz o takim plotkowaniu na swój temat?

Ogólnie miło jest czytać o sobie samej, szczególnie, jeśli ktoś zauważa, że się zmieniłam i twierdzi, że wyszło mi to na dobre. Z drugiej jednak strony mam świadomość, że te wszystkie artykuły są bardzo subiektywne, a ten, kto je pisze, tak naprawdę nic o mnie nie wie. Może gdyby wiedział, napisałby coś zupełnie innego...

Wraz ze swoim mężem tworzycie duet producencki. Czy to nie jest znacznie trudniejsze? Na pewno zdarzało wam się przenosić sprawy zawodowe na życie prywatne i na odwrót?

O to należałoby zapytać mojego męża. On wie najlepiej, jaka zamiana zachodzi we mnie, kiedy pracuję, a kiedy jestem po prostu jego żoną. Kiedy siedzę w dom,u jestem neurotyczką i mogę doprowadzać ludzi do szału. Ale w pracy staję się całkiem inną osobą. Nie jest chyba tak źle.

Po czteroletniej przerwie wracasz z nową płytą "Face Up". Jak się czujesz?

Jestem ogromnie podekscytowana. Dawno już tak się nie czułam. Nie mogę się doczekać dnia premiery.

Jak pracowałaś nad tą płytą?

Tym razem znacznie uprościliśmy cały proces. Postawiliśmy na prostotę i na dobrą zabawę. Zdarzało się, że urządzaliśmy sobie imprezy w studiu, tańczyliśmy i nagrywaliśmy. To było coś niesamowitego. Stwarzaliśmy sobie w studiu różne nastroje, czasami bardzo intymne. Mam nadzieję, że na płycie słychać, iż wspaniale bawiłam się nagrywając ten materiał.

Dlaczego nadałaś temu albumowi tytuł "Face Up"?

Taki tytuł ma jedna z piosenek. Ta kompozycja opowiada o tym, że powinniśmy nauczyć się wyrażać wszystkie uczucia, które w nas tkwią. Najłatwiej jest okazać złość i odczucia negatywne. Ale powinniśmy również umieć się cieszyć i kochać. Nie możemy się tego bać. Jeśli będziemy pokazywać na zewnątrz, że jesteśmy szczęśliwi, wówczas nasze życie tym bardziej nabierze kolorów. Ludzie zbyt często o tym zapominają.

Czy udało ci się kiedyś spotkać kogoś, kto wyznał, że jego życie zmieniło się dzięki twojej muzyce?

Tak. Kiedyś przyszedł do mnie pewien mężczyzna i zaczął mi dziękować. Nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi. Opowiedział mi wtedy historię o tym, jak dzięki piosence "All Woman" udało mu się uratować jego przeżywające głęboki kryzys małżeństwo. To było dla mnie wzruszające przeżycie. Miło jest wiedzieć, ze ktoś może tak mocno odbierać twoją twórczość. Kariera wokalistki nie zawsze przecież składa się z takich przyjemnych chwil, dlatego to było dla mnie coś cudownego.

No właśnie, kiedy tak naprawdę kariera przestała cię męczyć i zaczęła być dobrą zabawą? Czy był jakiś taki przełomowy moment?

To było po jakichś dwóch latach. Pomyślałam sobie wtedy: Boże, ludzie na całym świecie kupują moje płyty. Nie mogę w to uwierzyć!. Od tego momentu wszystko zaczęło być jakby łatwiejsze. Uwierzyłam, że to, co najgorsze, mam już za sobą i mogę spokojnie pracować i dawać ludziom swoją muzykę.

Jakie masz plany na przyszłość? Co chcesz jeszcze osiągnąć jako artystka?

Nie mam zamiaru stawiać sobie jakichś wygórowanych zadań. Chcę utrzymać ten poziom, który prezentuję dotychczas. Najważniejsze to nie popadać w rutynę. Tego chcę najbardziej uniknąć. Zawsze jest coś jeszcze do osiągnięcia - gdyby tak nie było, moja kariera nie miałaby sensu.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: people | kariera | świadomość
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy