Reklama

"Dla nas najważniejsi są fani"

Rage, jedna z najciekawszych i najbardziej oryginalnych niemieckich grup heavymetalowych, powraca z albumem zatytułowanym "Unity". Choć prawdę mówiąc, trudno jednoznacznie określić narodową przynależność zespołu - na basie gra i śpiewa Niemiec, na perkusji Amerykanin, a na gitarze rodowity Rosjanin. W tym kulturowym tyglu rodzą się pomysły, które sprawiają, że nawet tradycyjnie pojmowany metal brzmi świeżo i nowocześnie. Z Victorem Smolskim, który gra na gitarze równie szybko jak jeździ samochodem, rozmawiał Jarosław Szubrycht.

Niedawno wróciliście z trasy koncertowej po krajach byłego Związku Radzieckiego. Jak było?

Wspaniale, choć była to dla mnie bardzo wyczerpująca wyprawa. Tym razem byłem nie tylko muzykiem, ale wziąłem również na siebie rolę tour menedżera i współorganizatora koncertów. No, ale powoli dochodzę do siebie. (śmiech) Powiem ci szczerze, że trasa Rage po mojej ojczyźnie od dawna była moim marzeniem. Niestety, większość wytwórni woli trzymać się z dala od Rosji, ze względu na panujące tu piractwo. Chciałbym, żeby to się w końcu zmieniło i wykorzystuję wszystkie swoje znajomości, by do tego doprowadzić. Pierwszy krok został zrobiony.

Reklama

Może wzorem Udo Dirkschneidera zdecydujecie się na nagranie albumu koncertowego lub płyty DVD na rosyjskiej ziemi. Publiczność ponoć niesamowita...

Pomysł niezły. W przyszłym roku mamy grać jakieś festiwale na stadionach w Rosji i w Białorusi, więc dobrze byłoby je zarejestrować. Niestety, tam wszystko zmienia się tak szybko, że nie można niczego planować z miesięcznym wyprzedzeniem. Tam wciąż mają miejsce jakieś brudne polityczne gierki, szczególnie na Białorusi, która ma dziwnego prezydenta. Tak czy owak, w przyszłym roku DVD powstanie. Już teraz mamy niemało materiału, jak choćby niesamowity teledysk, który nakręcił dla nas w Mińsku reżyser Jankowski, bardzo popularny na Białorusi. Na planie pojawili się m.in. dwukrotny mistrz świata w sumo oraz siedmiokrotna mistrzyni świata w judo...

"Welcome To The Other Side" wciąż uważam za nowy album, a wy już proponujecie kolejny. Skąd ten pośpiech?

Sam nie wiem, nie zastanawiałem się nad tym... Pisanie nowych utworów przychodzi nam z taką łatwością, że możemy nagrywać płyty częściej niż inne zespoły. Nie bez przyczyny była tu również zmiana wytwórni. GUN, firma z którą do tej pory byliśmy związani, całkowicie zaniedbała promocję "Welcome To The Other Side", nie zrobiła kompletnie nic, by album ten trafił do rąk fanów metalu. Postanowiliśmy więc wszystko zmienić - nie tylko wytwórnię, ale również menedżera i obsługującą Rage agencję koncertową. Kiedy w końcu udało nam się to wszystko zrobić, postanowiliśmy nie czekać ani chwili dłużej z wydaniem nowego materiału. Nawiasem mówiąc, zdecydowaliśmy, że "Unity" będzie płytą nieco inną od swojej poprzedniczki - bardziej agresywną, gitarową, bez miejsca na jakąkolwiek balladę. Na życzenie naszych fanów również brzmienie jest cięższe, bardziej potężne niż poprzednim razem. Z myślą o nich skomponowaliśmy także utwór tytułowy, czyli zwariowaną kompozycję instrumentalną, będącą w pewnym sensie połączeniem naszych solowych popisów, które zawsze są gorąco przyjmowane na koncertach.

Na pożegnanie nakładem GUN ukazało się pierwsze DVD Rage. Ponoć nie jesteście z niego zbyt zadowoleni?

Chcemy dla naszych fanów wszystkiego, co najlepsze, a to DVD jest dalekie od doskonałości. Myśleliśmy o takim wydawnictwie, które dokumentowałyby wszystkie etapy rozwoju grupy - zarówno lata spędzone w Noise Records, jak i czas kiedy nagrywaliśmy dla GUN, aż po dzień dzisiejszy. Niestety, ludzie z GUN olali nasze sugestie i poszli po najmniejszej linii oporu, umieszczając na płycie tylko rzeczy które mieli pod ręką, w ogóle nie konsultując tego wyboru z zespołem. Wytwórnie płytowe zbyt często zapominają, że fani są najważniejsi i interesują ich tylko pieniądze. Dla nas najważniejsi są fani, bo bez nich nie będzie ani zespołu, ani jakichkolwiek pieniędzy. Fanów trzeba szanować.

Choć grasz w Rage właściwie od niedawna, masz coraz większy wpływ na muzykę grupy. Czy Peavy Wagner, odwieczny lider zespołu, nie jest odrobinę zazdrosny?

Nie. (śmiech) Peavy to chodząca historia Rage, on jest tym zespołem... ale nie jest jego liderem, bo nie ma w Rage takiej funkcji. Wszystkie decyzje podejmujemy razem, każdy może mieć jednakowy wpływ na muzykę. Każdy z nas komponuje, przedstawia swoje pomysły na próbach, a potem wspólnie decydujemy czy to się nadaje. Nie ma w zespole żadnych przepychanek, żadnych walk o wpływy. Świetnie się w każdym temacie dogadujemy.

Naprawdę? A w jakim języku? Ty przecież jesteś Rosjaninem, Peavy Niemcem, a Mike Amerykaninem...

Język Rage to bardzo dziwaczna mieszanka, w której znajdziesz zarówno elementy angielskiego, niemieckiego jak i rosyjskiego. (śmiech) Ja mam najłatwiej, bo znam bardzo dobrze niemiecki i nie gorzej angielski, a Mike na szczęście mówi bez jakiegokolwiek bełkotliwego akcentu. Mike ma gorzej, bo niemiecki wciąż sprawia mu kłopoty i trochę się męczy. Nie wspomnę już co się dzieje, kiedy przechodzę na rosyjski... (śmiech) Ale właśnie to podoba mi się w Rage najbardziej. To połączenie trzech różnych kultur i wrażliwości, trzech różnych szkół komponowania i wykonywania muzyki.

Czy tytuł nowej płyty - "Unity" - podkreśla właśnie tę cechę muzyki Rage?

Tak. Każdy z nas gra również w innych zespołach, udziela się w rozmaitych projektach, ale mieliśmy już dość pytań o nasze solowe dokonania. Tym razem wyraźnie daliśmy światu do zrozumienia, że Rage jest niczym jeden organizm, że doskonale się razem czujemy, świetnie rozumiemy zarówno na płaszczyźnie muzycznej jak i czysto ludzkiej, że jesteśmy prawdziwym zespołem!

Czy wspomniany wcześniej utwór tytułowy otwiera ryk twojego samochodu rajdowego?

Tak, to dźwięk zarejestrowany przez kamerę umieszczoną wewnątrz mojego wozu. Co ciekawe, na końcu nagrania słychać wyraźnie dźwięk zderzenia - to pamiątka najczarniejszego chyba wydarzenia w mojej rajdowej karierze. To kraksa, która wyglądała bardzo groźnie, ale na szczęście wyszedłem z niej cały.

Jak doszło do tego, że zainteresowałeś się rajdami samochodowymi? To dość szczególne hobby jak na wirtuoza gitary, nie uważasz?

Sam nie wiem. Od kiedy pamiętam, kocham samochody. Jako nastolatek, kiedy jeszcze mieszkałem w Estonii, brałem udział w wyścigach gokartów i marzyłem o tym, by kiedyś ścigać się na serio. W Niemczech ukończyłem Szkołę Rajdową, otrzymałem zawodowe prawo jazdy i licencję, która umożliwia mi startowanie w zawodach w każdej właściwie kategorii oprócz Formuły 1. Idzie mi coraz lepiej - niedawno podpisałem korzystną umowę sponsoringową, mam nowy, świetny samochód - nowe BMW M3 - i jestem głodny sukcesów. (śmiech) Moje największe osiągnięcia do tej pory to drugie i piąte miejsce w mistrzostwach Europy. Może w tym sezonie pójdzie mi jeszcze lepiej?

To chyba niebezpieczny sport. Nie boisz się siadając za kółkiem?

Nie jest tak niebezpieczny, jak mogłoby się wydawać. Samochody rajdowe są świetnie zabezpieczone i nawet jeśli dochodzi do kolizji, rzadko kierowca odnosi poważne obrażenia. Dużo mniej bezpiecznie niż na torze czuję się czasami na autostradzie. W Niemczech nie ma limitu prędkości i niektórzy biorą to sobie zbytnio do serca...

Jak się okazuje, równie niebezpieczne mogą być sesje nagraniowe. Podobno podczas nagrywania "Unity" zostałeś ranny?

No tak... Płytę nagrywaliśmy zimą i chodniki przed studiem były paskudnie oblodzone. Kiedy wnosiliśmy sprzęt i byłem objuczony chyba trzema gitarami, pośliznąłem się i rozciąłem sobie dłoń. Dość głęboko, więc sprawa wcale nie wyglądała śmiesznie, bo przez kilka dni nie mogłem grać. Na szczęście rana szybko się zagoiła i już tydzień później mogłem próbować coś brzdąkać.

Czy granie na gitarze w heavymetalowym zespole i wyścigi samochodowe można w jakikolwiek sposób porównać?

Porównać? To właściwie to samo! (śmiech) Niesamowite uczucie, ogromny zastrzyk energii i adrenaliny! Wiesz, jako muzyk studyjny często gram jazz, fusion i różne temu podobne rzeczy, ale nie ma nic lepszego od grania heavy metalu na żywo, przed wielotysięczną publicznością. Tylko w rajdach samochodowych odnajduję podobne emocje.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: pomysły | szczęście | DVD | gra na gitarze | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama