Reklama

"W duchu lat 90."

W końcu po latach Polska doczekała się swojego Pete Rocka z prawdziwego zdarzenia, chociaż bohater tego wywiadu raczej wolałby uniknąć tego typu porównań. "Skutkiem ubocznym" Kixnare'a (poza genialnymi bitami na polskich produkcjach) jest doskonałe wyczucie do tego, co w klasycznym rapie najlepsze. I taka właśnie jest jego płyta z remixami, nosząca dumną nazwę "Class of 90's". Nie przypominam sobie, aby ktokolwiek w Polsce zrobił wcześniej taki krążek. Co w nim takiego wyjątkowego? Przekonajcie się sami...

Z Kixnare rozmawiał Filip Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

"Class of 90's" to płyta wydana lepiej, niż niejeden legal, z czym z całą pewnością wiążą się niemałe koszty. Powiedz mi, jaki miałeś cel w takim a nie innym wydaniu tej płyty - jest w tym jakaś głębsza ideologia? Pytam, bo w końcu są to remixy, a nie płyta producencka, więc w sumie łatwiej byłoby ją wrzucić na net...

Remixy robię od samego początku, kiedy produkuję, tak właściwie to zaczynałem od robienia remixów, a nie kawałków. Zrobiłem mnóstwo tych remixów, później zrobiłem mnóstwo kawałków z raperami, ale jednak pozostaje jakiś niedosyt - pojawiają się problemy, które powodują że nie można w pełni zrealizować swojej własnej wizji kawałka. Przy płytach producenckich dochodzą problemy oczekiwania na nagrane zwrotki. I dlatego najlepiej pracuje mi się wtedy, gdy robię sobie wszystko po swojemu. Nie wchodzą w grę żadne kompromisy. Były dwie opcje: zrobić remixy lub kawałki instrumentalne...

Reklama

A czym kierowałeś się przy doborze utworów na "Class of 90's"?

Zaplanowałem sobie to w ten sposób, że miałem jakieś tam a capelle kawałków, które bardzo lubię, wybrałem sobie kilkanaście, a że akurat wszystkie były z lat 90. to wymyśliłem sobie taką właśnie ideologię do tej płyty. Taki jakby hołd dla lat 90. Zrobiłem nawet specjalne intro symbolizujące powrót do tamtego okresu. Dobrałem odpowiednie bity i właśnie w ten sposób powstała płyta.

Zapytałem celowo o tą głębszą ideologię, bo fakt - powstało już mnóstwo płyt tego typu, jednak ty podchodzisz do klasyki w jakby nie oczywisty, trochę okrężny sposób. Nawet, jeżeli już remixujesz Nasa, to i tak nie bierzesz no powiedzmy kawałka styranego już na prawo i lewo "Nas Is Like", "One Mic" czy chociażby "Street Dreams", tylko "Life's A Bitch". Chodziło ci o to, żeby ludzie w końcu zobaczyli w klasyce coś więcej, niż tylko te no powiedzmy największe przeboje?

Wiesz, ogólnie starałem się wybrać rzeczy, które nie były wcześniej remixowane. Tak jak powiedziałeś, wychodzi dziś wiele różnych składanek z remixami, które wydają producenci tego nowego pokolenia np. 9th Wonder, Soul Supreme, czy Cookin' Soul, i ja zwracałem na to uwagę. Rzucałem okiem na tracklisty i starałem się wybrać takie rzeczy, które nie są oklepane. Raczej nie sądzę, żeby większość ludzi kupujących moją płytę kojarzyła Da Bush Babees, a przecież jest to zespół, który odegrał zajebiście ważną rolę w hip hopie dla fanów takiej muzyki jaką tworzył kolektyw Native Tongues. Co jeszcze? Blahzay Blahzay z kawałkiem, który znam od ponad dziesięciu lat! To był kawałek, który nagrałem sobie z kodowanego Yo! MTV Raps na taśme, gdy miałem jakieś 13-14 lat. Słuchałem go nie wiedząc nawet co to jest, nie znając tytułu ani ksywki gościa.

Większość ekip, których kawałki zremixowałeś, nie odniosła w Stanach sukcesu na dłuższą metę, nie utrzymała się na fali swoich pierwszych płyt. Z drugiej jednak strony na płycie pojawia się Nas, A Tribe Called Quest czy chociażby De La Soul, o których już nie można tak powiedzieć. Dlaczego ich ze sobą zestawiłeś? Co oni robią na tej płycie, po co taki zabieg?

Wiesz co, dla mnie akurat nie ma znaczenia, czy ktoś jest znany, czy poszedł w mainstream, czy nadal nagrywa czy nie. Patrzyłem tylko na to, czym się jarałem kiedyś i czym się jaram do dziś. Wiesz, nowej płyty Nasa na przykład nie znam i nie słyszałem jej do tej pory...

Tak szczerze mówiąc to niewiele tracisz (śmiech)...

No i właśnie o to chodzi (śmiech). Nie no wiesz, miałem okazję gdzieś tam coś usłyszeć, ale...

Ta płyta cię nie wciągnęła?

Dokładnie. To znaczy na pewno nie na tyle, żebym ją sobie ją przyniósł do domu i sobie jej słuchał. Natomiast "Illmatica" znam na wylot - uwielbiam tą płytę. Chociaż... muszę przyznać, że ostatnio już lekko mi się przejada i chyba muszę sobie zrobić tak ze dwa lata przerwy (śmiech). No ale ta płyta jest genialna i podobne odczucia mam odnośnie rzeczy typu Digable Planets - bardzo lubię ich obie płyty, podobnie z Da Bush Babees... A Tribe Called Quest to jest chyba mój numer jeden i oni po prostu musieli się znaleźć na mojej płycie. Akurat "Stressed Out" jest jednym z tych kawałków, które mniej lubię, zdecydowanie wolę remix tego kawałka autorstwa Raphaela Sadiqa. A oryginał? No cóż, była to i tak ich jedyna dostępna a capella. Niemniej jednak musiałem mieć Tribe'ów na tej płycie.

No właśnie, na pewno były takie kawałki, które za wszelką cenę chciałeś zremixować, a nie udało ci się, bo nie mogłeś znaleźć a capelli... Jakie to kawałki?

Mógłbym ci wymienić bardzo dużo takich kawałków. Przede wszystkim a capelle Tribe'ów, jak np. "Electric Relaxation". Ale tak jak mówiłem, ogólnie szukałem zespołów, które są mniej znane i właśnie taką płytę chciałem zrobić. Wiesz, nie chciałem robić płyty z kawałkami Nasa, Jay-Z i Notoriousa. Chciałem zrobić płytę z takimi kawałkami, których ludzie mogą nie znać, aby było to dla nich coś nowego... Jest np. taki zespół Boogiemonsters, wydali dwie świetne płyty właśnie w połowie lat 90., ich także bardzo chciałbym zremixować...

W takim razie zremixsowanie którego kawałka było dla ciebie największym wyzwaniem? Z którym kawałkiem miałeś największe problemy?

Wiesz co... tak szczerze mówiąc to nie było takiego kawałka. Mogę jedynie powiedzieć, z którym kawałkiem miałem największe problemy, bo był trudny do zremixowania. Był to kawałek Digable Planets, gdzie nawet dzisiaj wydaje mi się, że nie wszystko tam dobrze gra...

Tak szczerze mówiąc, to każdy z tych remixów wydaje mi się dużo lepszy od wersji oryginalnych. I teraz powiedz, świadomie do tego dążyłeś, czy też absolutnie nie sugerowałeś się oryginałami i nie zwracałeś na nie uwagi?

Raczej nie myślałem w tych kategoriach, żeby remix był lepszy od oryginału, po prostu robiłem swoje...

Jeżeli chodzi o współpracę z raperami, nie spotkałem się jeszcze z kawałkami ulicznych MC's na twoich bitach. Zdziwił mnie także stosunkowy brak ulicznych ekip na płycie z remixami, no ok, wyjątek może stanowić Onyx, ale nie ma Public Enemy, chociażby już nawet takiego Group Home. Powiedz, to celowe? Zwracałeś na to uwagę, czy to wyszło zupełnie przypadkowo?

Wiesz, tu się pojawia dosyć ciekawa dyskusja, bo mnie bardzo irytuje sytuacja gdy niektórzy ludzie robią jakieś śmieszne podziały, mówiąc że np. warszawski rap uliczny jest gorszy. Ja uważam, że miejsce na scenie jest dla różnych postaci i wiadomo, że zajebistym raperem jest Łona, ale uważam też, że zajebistym raperem jest Wilku. Wielu ludzi może to w tym momencie zdziwić, ale dla mnie rap Wilka był i nadal jest na bardzo wysokim poziomie, naprawdę (śmiech)! I dlatego mnie irytują takie podziały na rap uliczny i na rap "truskulowy", po prostu trzeba patrzeć na to, czy rap jest dobry czy słaby. I nic więcej nie mogę dodać w tym temacie. Tak jak mówiłem, nie zwracam uwagi na takie podziały. A wracając do artystów zagranicznych, uważam, że np. Nas i jego "Illmatic" to dzieło w pełni uliczne. Cały klimat jego płyty to pokazuje, wiesz, nawet taka wkładka czy koperta jak kto woli, dołączona do płyty zapełniona jest czarno-białymi fotkami z getta...

Tak sobie słucham "Class of 90's" i szczerze mówiąc robi mi się przykro - zastanawiam się po prostu, czy nie masz czasem takich myśli, że marnujesz bity na Polaków?

Ciągle myślę o tym, żeby ruszyć w końcu dupę w tym temacie, ale wiesz... ja nie jestem człowiekiem, który jakoś szczególnie zabiega o to, by ktoś z nim współpracował - sam się często znajduję w takiej sytuacji i nie jest to dla mnie zbyt komfortowe...

No nie zabiegasz sam o współpracę z ludźmi zza granicy, ale chyba zdajesz sobie sprawę z tego, że w Polsce nikt sensowny cię tak naprawdę nie znajdzie, jeśli ty pierwszy nie wykonasz tego pierwszego kroku... Czy robiłeś już cokolwiek w tej kwestii?

Szczerze mówiąc, to nie... ale planuję (śmiech). Zgadzam się, że trzeba wykonać ten pierwszy krok, ale na pewno nie jakoś natrętnie. Wiesz, nie chcę podbijać od razu do wielkich gwiazd i wciskać im bity, żeby posłuchali i coś ze mną zrobili.

Jako, że zdajesz się być muzycznym konserwatystą, chciałbym zapytać, co sądzisz o ewolucji rapu w stronę powszechnie panującej zarówno w Stanach jak i powoli w Polsce mody na crunk? Dodatkowo w Stanach łączy się już crunk z reggaetonem - przykład Three 6 Mafia. Duch prawdziwego hip hopu się gdzieś w tym wszystkim zatracił, czy jednak taka a nie inna ewolucja tego gatunku jest niezbędna i zapewnia mu przetrwanie?

Wiesz co ci powiem? O ile jeszcze te trzy, cztery lata temu bym się jeszcze na to wk**wiał, o tyle teraz... odciąłem się od tego. I tak naprawdę nie wiem, co się dzieje we współczesnej muzyce rozrywkowej. No może kojarzę Three 6 Mafię z nazwy, ale nigdy nie słuchałem ich muzyki, tak samo jak nigdy nie słuchałem tego, co robi taki Lil' Jon. A jeżeli chodzi o polski rap, to nie wiem na przykład zupełnie co teraz robi Tede, jak słyszę polskie rzeczy w stylu dirty south to je po prostu omijam, bo mi się to nie podoba. Ja nie chcę tego krytykować, mówić, że to jest gorsze od tego, co ja robię, bo w ten sposób nie można postrzegać muzyki, ale to nie jest to, w czym ja się odnajduję. Może kiedyś mi przeszkadzało, że istnieje taki odłam w rapie i że sprzedaje się lepiej, natomiast teraz mam to w dupie. Nie uważam, aby takie eksperymenty były potrzebne, ale uważam, że potrzebne są takie rzeczy jak kawałek Beyonce z Jay-Z "Crazy In Love" bodajże. Był to kawałek oparty na breaku i miał totalnie "oldskulowy" klimat. I wiesz, może osobiście nie byłem fanem tego kawałka, ale uważam, że to jest potrzebne żeby ludzie znaleźli w tym właśnie hip hop, a nie w plastikowej tandecie.

Zapytałem o ewolucje gatunku celowo, bo wiem, że każdy producent eksperymentuje w większym lub mniejszym stopniu. Jak te eksperymenty wyglądają u ciebie, na czym polegają? "Class of 90's" nasuwa mi myśl, że eksperymentujesz jedynie w obrębie brzmienia klasycznego, a czy zdarza ci się czasem zapuścić gdzieś dalej?

Tak, czasem zdarzy mi się zapuścić gdzieś dalej i to w naprawdę różne rzeczy, ale na światło dzienne wychodzą tylko te rzeczy, które mi się najbardziej podobają, albo te, które sobie ludzie wybiorą. Przyznaję, że teraz też już odczuwam, że jest taki moment, aby zrobić coś zupełnie nowego i jak już miałeś okazję dzisiaj posłuchać - ciągle szukam. No ale zobaczymy...

Na pewno masz jeszcze w głowie sporo klasyków do zremixowania, możemy się spodziewać kontynuacji "Class of 90's", czy to tylko jednorazowe przedsięwzięcie? Obstawiałbym drugą opcję, w końcu kiedy producent lub DJ zakłada kontynuację płyty przeważnie dopisuje do niej "vol. 1"...

Tak właściwie to volume 1 już było... Co prawda była to płyta dla wąskiego grona znajomych, tzn. powiem inaczej - zrobiłem to dla siebie, a usłyszało to bardzo wąskie grono znajomych. Nawet nie nazwałbym tego płytą, bo to był mój skromny projekcik, i nazywał się "Remixesencje vol. 1". Zrobiłem to w momencie, gdy nie współpracowałem z żadnym z raperów.

A będzie to można kiedyś oficjalnie usłyszeć?

Wiesz co, w sumie to wolałbym z tym teraz nie wychodzić, bo po prostu nie ma sensu. Wolę to zostawić w szufladzie... Chociaż nie ukrywam, że wiele osób o to pyta (śmiech).

Wiem, na pewno jakoś ten krążek od ciebie wyłudzę (śmiech). Ale teraz przenieśmy się z powrotem do "Class of 90's". Zastanawia mnie, obok jakich płyt w sklepie położyłbyś "Class of 90's"? Wiesz, chodzi o to, aby płyty leżące obok twojej sugerowały słuchaczowi czego może się spodziewać po krążku...

Najchętniej położyłbym "Class of 90's" obok zagranicznych płyt, wymienię te parę tytułów, ale żeby nie było, że są to moje ulubione płyty, bo ja po prostu nie potrafiłbym wymienić swoich pięciu ulubionych. Wymienię natomiast "Mignight Marauders" Tribe'ów, "Petestrumentals" Pete Rocka, "Stakes Is High" De La Soul, "The Main Igredient" Pete Rock & C.L. Smooth, no i może jeszcze "Fantastic Volume 2" Slum Village - może jest to płyta trochę odmienna od tego co robiłem do tej pory, jednak robi na mnie wrażenie za każdym razem, kiedy jej słucham.

W zasadzie w twoich bitach pojawiają się słyszalne inspiracje Pete Rockiem, ale od dłuższego czasu chciałem zapytać, czy bardziej inspiruje cię Pete Rock czy J Dilla...

Zgadza się, w moich produkcjach bardziej słychać inspiracje Pete Rockiem, ale Jay Dee śmiało postawiłbym z nim w jednej linii... I może jeszcze razem z Premierem, chociaż Premierem jarałem się zawsze i jaram się nim do dziś, ale na dzień dzisiejszy większe bogactwo widzę w produkcjach Jay Dee i Pete Rocka.

Skoro już wspominasz o Preemo... Właściwie jedną z wizytówek klasycznych produkcji jest oparcie bitu o całe pętle ze znanych kawałków, czego żywym przykładem jest właśnie Premiere. Ale ty w całym swoim kultywowaniu klasyki chyba nie stosujesz takiego patentu. Dlaczego? Uważasz to za mało kreatywne jak na dzisiejsze czasy, byłoby to dla ciebie krokiem wstecz?

To nie prawda, że nie stosuję. Bardzo często stosuję. To właściwie zależy od źródła, z którego korzystam, czy zapętlam go, czy robię z nim coś więcej. Naprawdę... nie interesuje mnie zdanie młodych wyszczekanych producentów, dla których dobry bit musi mieć milion razy pocięte sample, oczywiście we Fruity Loopsie. Ja stawiam na prawdziwy hip hop, a nie na chore dążenie do tej sztucznej kreatywności.

Gdybyś mógł reaktywować jedną nie tworzącą już ekipę z lat 90., która by to była i dlaczego? Którą ekipę chciałbyś przetestować pod kątem egzystowania na współczesnym rynku płytowym?

Wcześniej wspomnianych Boogiemonsters. Wydali dwie bardzo fajne płyty i nic o nich nie słychać od 1997 roku. Na pewno Digable Planets, którzy ostatnią płytę wydali ponad 10 lat temu, a z drugiej strony działają do dziś - Butterfly jako Cherrywine wydał przecież świetną płytę, totalnie w innym klimacie niż ich starsze płyty. Ladybug też wydała płytę, w sumie już mniej mi fajną, ale chętnie bym ich usłyszał znowu razem. Co jeszcze? Tribe'ów przede wszystkim. To jest zresztą moje marzenie, żeby wydali jeszcze jedną płytę i żeby była tak dobra, jak poprzednie, a przynajmniej tak dobra jak "The Love Movement".

Przed wywiadem powiedziałeś mi, że cały nakład płyty już się prawie wyczerpał... Powiedz więc naszym czytelnikom, gdzie można jeszcze dostać twoją płytę i dlaczego warto ją mieć na swojej półce...

No właśnie to jest ten problem, o którym wcześniej rozmawialiśmy, bo gdy ten wywiad się ukaże, prawdopodobnie nie będzie już można kupić tej płyty (śmiech).

W takim razie to wszystko, o co chciałem cię zapytać, wielkie dzięki za wywiad. Chciałbyś na koniec przekazać coś czytelnikom?

Kupujcie płyty - niekoniecznie "polskie rap płyty", a po prostu dobre płyty. Pozdrawiam.

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: NASA | problemy | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama