Reklama

" Nareszcie jestem szanowana "

Angie Stone to amerykańska wokalistka soulowa pochodząca z Południowej Karoliny. Jej debiutancki album „Black Diamond” robi obecnie furorę za Oceanem, a nagranie „No More Rain (In This Cloud)” jest jednym z faworytów tamtejszych radiostacji. Stone nie jest jednak całkowicie nową i nieznaną artystką. Dawno temu śpiewała w zespołach Sequence i Vertical Hold, komponowała także dla m.in. Mary J. Blige i D’Angelo, z którym związana była także na gruncie prywatnym i jest matką jego dwuletniego syna. Z okazji europejskiej premiery płyty „Black Diamond”, Konrad Sikora rozmawiał z Angie Stone o jej drodze ku sławie, muzycznych fascynacjach i macierzyństwie.

Jak czujesz się wiedząc, ze twój album po sukcesie w USA trafia w końcu na rynek europejski?

To jest wspaniałe uczucie. Czuję, że mam boskie błogosławieństwo. Album jeszcze nie miał swojej premiery, a już jest tak doskonale przyjmowany. To jest naprawdę dla mnie ogromna radość i ten fakt nastraja mnie bardzo pozytywnie.

Myślisz, że uda ci się podbić Europę w takim samym stopniu jak Stany Zjednoczone?

No jasne! Muzyka, nie tylko moja, ale w ogóle, jest uniwersalna i nie zna granic. W USA udało mi się odnieść sukces w bardzo krótkim czasie. Oznacza to, że moja muzyka podoba się i naprawdę sukcesem dla mnie będzie, jeżeli tutaj, w Europie, uda mi się powtórzyć to choć w części.

Reklama

Co myślisz na temat tanecznych przeróbek twoich utworów. Nie obawiasz się, że w ten sposób twój wizerunek jako wokalistki soulowej zostanie nieco wypaczony, podobnie jak to się stało w przypadku Shanii Twain?

To już jest inna sprawa – czysto marketingowa. Na rynek europejski trzeba dostarczać to, co tu się podoba. I jeżeli w ten sposób moje piosenki staną się tu popularne, to mnie to zupełnie nie przeszkadza. Trzeba po prostu znaleźć jakiś kompromis. Jeśli chodzi o remiksy, to jest to normalna sprawa w przypadku utworów soulowych. W Stanach nagrania niemal każdego z wykonawców są bez przerwy remiksowane. Nie ma w tym nic złego. Remiks jest próbą wydobycia z oryginalnej wersji jego charakterystycznych cech i próbą przedstawienia ich w innym świetle. Dlatego mnie to zupełnie nie przeszkadza. Tym bardziej, jeśli mają one zostać umieszczone na singlu. Jak już powiedziałam, każdy sposób jest dobry, aby uczynić utwór popularniejszym.

Czy możesz powiedzieć coś o swych pierwszych muzycznych doświadczeniach i muzycznych fascynacjach, gdy zaczynałaś śpiewać?

Zaczęłam śpiewać już w wieku 9 lat. Mając 11 lat zaśpiewałam po raz pierwszy publicznie w jednym z kościołów. Mało pamiętam ten okres, ale wiem na pewno, że już tedy poczułam, że nie mam problemów z występowaniem przed publicznością. To było dla mnie bardzo ważne. Później był krótki okres śpiewania w hiphopowej, żeńskiej grupie Sequence, a później w soulowym zespole Vertical Hold. Tak się jednak złożyło, że w końcu znów zaczęłam śpiewać solo. Jeśli chodzi o moje muzyczne fascynacje, to największą zawsze była dla mnie Aretha Franklin. Fascynuje mnie sposób, w jaki łączy ona swą duchowość, którą często uzewnętrznia śpiewaniem w kościele, z karierą wokalistki. Ona była chyba pierwszą, która potrafiła obie te rzeczy połączyć. Wyznaczyła pewną drogę, którą wszyscy inni później podążali. Obecnie największą inspiracją są dla mnie moje dzieci.

A współczesna muzyka, czy znajdujesz w niej coś co cię inspiruje?

Słucham praktycznie wszystkiego, ale wierna pozostaję tym największym, jak Aretha Franklin, Donny Hathaway, Smokey Robinson, czy też Marvin Gaye.

Skoro wspomniałaś o Marvinie Gaye'u – wiem, że bardzo cenisz jego teksty i że sama często określasz się jako poetkę. Czy tak jest nadal?

Tak, zdecydowanie. Marvin był dla mnie poetą. Był doskonałym wokalistą, ale jego teksty zawsze do mnie głęboko przemawiały. Lubię czytać poezję. Ostatnio moimi ulubionym wierszem jest „Yesterday I Cried” pewnej amerykańskiej poetki. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki operuje słowami i w jaki sposób je układa.

Czy sama piszesz swoje teksty?

W większości. Dużą część swojej kariery poświeciłam na pisanie różnych rzeczy dla siebie, czy też dla innych. Podoba mi się jednak współpraca z innymi na tym polu. To pomaga się rozwijać. Dlatego na moim albumie nie wszystkie teksty są mojego autorstwa.

Czy możesz w takim razie powiedzieć coś o ludziach, którzy pomagali ci przy powstawaniu albumu „Black Diamond”?

Bardzo pomagali mi Aaron "Freedom" Lyles i Gerry DeVeaux. Poza tym w nagrywaniu udział wzięli m.in. D’Angelo, Lenny Kravitz, Ali Shaheed Muhammad, Wah Wah Watson Chalmers "Spanky" Alford i Joe Belmaati. To są ludzie, którym mogłam bez problemu zaufać, bo wiedziałam, że pomogą mi stworzyć coś wielkiego.

Możesz w takim razie opowiedzieć coś więcej o swej współpracy z Lenny Kravitzem, D’Angelo i Mary J. Blige?

Jeśli chodzi o Mary, to poproszono mnie, abym pomogła jej się rozwinąć. Wytwórnia chciała, by śpiewała piosenki utrzymane w soulowych klimatach i dlatego poprosili mnie o pomoc. Podczas nagrywania jej ostatniego albumu D’Angelo poprosił mnie, abym zaśpiewała dwie piosenki. Co do Lenny’ego Kravitza, to zawsze byłam wielbicielką jego muzyki i od dawna się przyjaźnimy. Swego czasu grałam na saksofonie w zespole, który go wspierał. On odwdzięczył mi się grając na mojej płycie w utworach „Green Grass Vapors” i „Just A Pimp”. D’Angelo wydał niedawno swój najnowszy album, na którym śpiewam aż w pięciu utworach. Jednak współpracowałam z nim już wcześniej, zanim stał się sławny. Poza tym wszyscy wiedzą, że ja i D’Angelo byliśmy ze sobą związani. Nie jesteśmy już parą, ale nadal jesteśmy dla siebie jak rodzina.

Zanim zostałaś sławna, życie nie zawsze układało ci się tak jak chciałaś. Czy teraz, odnosząc sukcesy, zauważasz dużą różnicę, czy życie stało się łatwiejsze?

Ciężko jest mi powiedzieć, że dzięki temu jest mi łatwiej w życiu. Może jest lepiej, ale na pewno nie jest mi łatwiej. Im bardziej stajesz się znanym, tym więcej dochodzi problemów i życie, zamiast stawać się łatwiejsze, staje się cięższe. Dzięki stylowi życia, jaki teraz prowadzę, mam dostęp do wielu rzeczy, o których wcześniej mogłam tylko pomarzyć. Nie odczuwam wielkiej różnicy, ale będąc sławną i podróżując po świecie wreszcie czuję, że dotarłam do takiego etapu w swym życiu, gdy jestem szanowana i ludzie praktycznie na całym świecie mogą posłuchać mojej muzyki. A to naprawdę dla mnie wiele znaczy.

Czy bycie jednocześnie matką i piosenkarką jest dla ciebie trudne?

Tak, bardzo. Ale takie jest teraz życie. W dzisiejszych czasach to normalne, że kobiety pracują. Nie czuję się w żaden sposób wyróżniona tylko dlatego, że jestem piosenkarką. Dla mnie jest to zwykła praca, jak każda inna. Myślę, że jest to tak samo trudne jak w każdym innym zawodzie.

Jesteś bardzo mocno związana uczuciowo ze swoimi dziećmi. Czym jest dla ciebie macierzyństwo?

Jest wszystkim. Moje dzieci są dla mnie wszystkim. Wszystko co robię, robię dla swoich dzieci. Chcę zadbać o to, aby mogły żyć w normalnych warunkach, chcę zadbać o to, aby zdobyły wykształcenie.

Jakie są twoje plany na przyszłość?

Jak na razie rozmawiam na temat trasy koncertowej po Europie, ale są to na razie wstępne rozmowy. Poza tym zaczęłam już myśleć o moim kolejnym albumie. Nie chcę jednak na razie o tym mówić, bo tak już jest w przemyśle muzycznym, że jak się za szybko coś powie, to zanim nagra się album, ktoś inny zdąży wykorzystać te pomysły. Jednak mam już pewną koncepcję. Na pewno będę przez następne miesiące bardzo zajęta.

Dziękuję ci za rozmowę i życzę powodzenia.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: piosenki | muzyka | USA | teksty | Stone
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy