Reklama

"Jesteśmy lepszymi kompozytorami piosenek"

Jeżeli mówi się o narodzinach thrash metalu, nazwa Anthrax musi pojawić się na samym początku. Nowojorska grupa, na czele której od samego początku stoi gitarzysta Scott Ian jest - obok Metalliki, Slayer, Exodus, Testament czy Megadeth, jednym z pionierów takiego grania. Płyty "Spreading The Disease" czy "Among The Living" to dziś thrashmetalowe abecadło. W 1998 roku ukazała się płyta "Volume 8: The Threat Is Real", po wydaniu której zespół zamilkł na ponad cztery lata. 24 lutego 2003 roku fani Anthrax w końcu mogą się cieszyć nową, dziewiątą w dyskografii płytą zespołu. Z tej okazji z liderem Anthrax rozmawiał Lesław Dutkowski. Nie było łatwo, bo Scott cierpi na wyraźną awersję do Internetu, a na pytania odpowiada krótko. Mimo wszystko udało się uzyskać od niego odpowiedzi na pytania dotyczące nowej płyty, rozwiać plotki na temat Anthrax i dowiedzieć się kilku ciekawostek.

Od wydania płyty "Volume 8: The Threat Is Real" minęły ponad cztery lata. Dlaczego tak długo musieliśmy czekać na nowy album? Co działo się z Anthrax w tym czasie?

Byliśmy zajęci. (śmiech) Ludzie mają chyba wrażenie zadając mi to pytanie, że przez te lata leżałem sobie na kanapie i obżerałem się chipsami. A my pracowaliśmy. Wydaliśmy "Volume 8" i potem koncertowaliśmy przez rok. Potem wydaliśmy album z S.O.D. i też koncertowaliśmy przez rok. Później wzięliśmy sobie trochę wolnego i po tym zaczęliśmy pisać materiał na "We've Come For You All". Przez pięć lat nie miałem ani jednego wolnego dnia i dlatego to wszystko trwało tak długo.

Reklama

To w takim razie kiedy zaczęliście już pracować nad materiałem na "We've Come For You All"?

Zaczęliśmy mnie więcej w maju lub w czerwcu 2001 roku.

Przypuszczam, że napisaliście w tym czasie znacznie więcej kawałków niż te 14, które są na płycie?

Nie. Wszystko, co napisaliśmy jest na płycie. Była jeszcze jedna piosenka, ale nie znalazła się na płycie.

Płyta miała się najpierw nazywać "Superhero", potem "Taking The Music Back"...

Nie, nie. To nie jest prawda. Następnym razem jak będziemy robić promo tour, każdy, kto będzie opierał się o informacje o Anthrax opierając się Internecie nie dostanie wywiadu. To jest czasem zabawne i nie masz pojęcia, jak wielu ludzi czyta te same informacje i zadaje podobne pytania. Nigdy nie zamierzaliśmy nazwać tej płyty "Superhero" ani "Taking The Music Back".

Czyli od kogo to wyszło, od wytwórni płytowej?

Ludzie na chatroomach piszą sobie, co im tam wyobraźnia podpowie. Ja tak naprawdę nie wiem skąd to się wzięło.

Z tego, co wiem płyta została wyprodukowana przez Scrap 60 Productions. Czy ta informacja jest prawdziwa?

Tak, to jest prawda.

Kto więc kryje się za tą nazwą?

Nasz gitarzysta Rob Caggiano i jego kolega.

Jeśli już jesteśmy przy Robie Caggiano, to on jest od jakiegoś czasu pełnoprawnym członkiem zespołu. Od jak dawna właściwie?

Zaczął z nami grać w 2001 roku.

Powiedz mi o nim coś więcej.

A co chciałbyś wiedzieć?

Jak długo się znacie, kiedy się poznaliście?

Znamy go od lat. On grał w nowojorskiej grupie Boiler Room. Nagrali tylko jedną płytę i się rozpadli. On wówczas zaczął zajmować się produkowaniem i szło mu to bardzo dobrze. Potem my zadzwoniliśmy do niego i zapytaliśmy, czy byłby zainteresowany zagraniem z nami na trasie z Judas Priest. Powiedział nam, że nie grał na gitarze od blisko dwóch lat, bo głównie zajmował się pracą w studiu. Zaproponowaliśmy mu, żeby wpadł na próbę i pojammował z nami. My od razu wiedzieliśmy, że on jest tym właściwym człowiekiem. Od tamtej pory współpraca układa się wspaniale.

W przypadku Anthrax da się zauważyć pewną prawidłowość - nie zdarzyło wam się, aby dwa razy pracować z tym samym producentem.

I to jest moim zdaniem jedna z fajniejszych rzeczy jeśli chodzi o granie w zespole. Pracujesz z bardzo różnymi i fajnymi gośćmi.

Czy to znaczy, że nie udało wam się znaleźć takiej osoby, która wie jak powinien brzmieć Anthrax?

Nie, to nie o to chodzi. Ten zespół producencki sprawdził się znakomicie. Rob jest teraz członkiem zespołu i z pewnością jeszcze kiedyś skorzystamy z jego usług.

Co do nowego albumu, to moim zdaniem brzmi on nieco lżej niż "Volume 8". Nie wiem, czy zgodzisz się ze mną?

Zupełnie się z tobą nie zgodzę. Wydaje mi się, że produkcja nowej płyty rozwala to, co było na poprzednim albumie.

Owszem, są pewne ciężkie fragmenty, jak choćby w "Refused To Be Denied", ale generalnie jest nieco lżej. Ale to tylko moje prywatne zdanie.

W porządku, nie ma problemu. Szanuję to.

Czy byli tym razem jacyś goście w studiu?

Dimebag z Pantery gra w dwóch kawałkach. Jest także Roger Daltrey, który śpiewa w "Taking The Music Back".

Roger Daltrey z The Who?

Ten sam.

Jak doszło do tej współpracy?

Jesteśmy przyjaciółmi. On po prostu zaoferował nam swoje usługi. (śmiech) My byliśmy podekscytowani tym, że możemy skorzystać z tej oferty.

Jak się pracuje z tak znaną postacią jak Roger?

Było cholernie wspaniale. Byłem z nim w studiu w Los Angeles, aby wyprodukować jego partie wokalne, ale czasami do dziś myślę, że to był chyba sen. Później dołączyliśmy te wokale do kawałka i powiedziałem sobie: Cholera, naprawdę to zrobiliśmy. Dla mnie było to, coś niesamowitego.

Nie wiem, czy to jest prawda, ale znalazłem informację, że zacząłeś się zajmować muzyką po tym, jak spotkałeś Pete'a Townshenda z The Who.

Nie spotkałem go, ale zobaczyłem w telewizji.

Czyli jesteś fanem The Who?

Wielkim fanem.

W przypadku poprzednich kilku płyt większość materiału pisał Charlie. Jak to było tym razem? Czy to była bardziej praca zespołowa, czy znowu zostawiliście komponowane Charliemu?

To jest kolejne błędne przekonanie dotyczące tego zespołu. Bo my zawsze pracowaliśmy dość zespołowo. Na wszystkich płytach. Ja, John i Charlie piszemy większość materiału. Ale jeśli chodzi o aranżowanie materiału, pracujemy zespołowo. To się znacząco nie zmieniło, także w przypadku tej płyty.

Z tą moja opinią chyba będziesz musiał się zgodzić, bo "We've Come For You All" jest bardziej zorientowana na piosenki niż którakolwiek z waszych poprzednich płyt.

Wydaje mi się, że dziś jesteśmy o wiele lepszymi kompozytorami piosenek niż kiedykolwiek wcześniej.

Mógłbym bez problemu wskazać co najmniej cztery kawałki, które powinny się znaleźć na singlach, oczywiście wyłączając "Safe Home", który już jest wydany na singlu, na przykład "Caddilac Rock Box", "Nobody Knows Anything", "Strap It On", "Anyplace But Here".

Mam nadzieje, że tak się stanie. (śmiech) Wierzę, że tych singli będzie tyle, ile powiedziałeś.

Zwyczajowo w czasie sesji nagraniowych Anthrax nagrywa jakieś przeróbki, które później pojawiają się na japońskich edycjach albo na singlach. Jak było w przypadku tej sesji nagraniowej?

Tym razem nagraliśmy trzy kawałki - covery The Ramones, U2 i The Police. Wierzę, że przeróbka The Ramones będzie bonusem na edycji europejskiej "We've Come For You All".

A pamiętasz może tytuły kawałków?

The Ramones - "We're Happy Family", The Police - "Next To You", a U2 "Exit" z płyty "Joshua Tree".

Przez pewien czas non stop pisało się o Anthrax i Sanctuary, o tym, że zakończyliście współpracę. O co właściwie chodziło?

Nie wiem, o co ci chodzi, by my nigdy nie byliśmy w Sanctuary.

Ale chyba dyskutowaliście możliwość podpisania umowy?

Nie dyskutowaliśmy i dlatego mówiłem wcześniej, żebyś nie czytał tego wszystkiego, co jest w Internecie. Sanctuary zamierzało kupić wytwórnię, z którą my współpracowaliśmy i to wszystko. Zadziwiające jest to, jak to wszystko przekształciło się w te bzdury. Wszystko to jest nieprawdą. Wyłącz swój komputer.

Obawiam się, że to nie wchodzi w grę. Ta informacja z pewnością jest prawdziwa, bo koncertowaliście w Europie z Motorhead, jesienią 2002 roku. Powiedz mi jak to było spędzić kilka tygodni w towarzystwie Lemmy'ego?

To było niesamowite. Każdy z nas jest fanem Motorhead chyba od momentu przyjścia na świat. Możliwość grania razem z nimi każdej nocy i przede wszystkim dla tak niewiarygodnej publiczności, która tak wspaniale nas przyjmowała, jest czymś tak cudownym, że nie mógłby sobie wymarzyć lepszej trasy.

Zdarzyło wam się na przykład pojammować z Lemmym?

Podczas ostatniego koncertu w Paryżu John pojawił się na scenie, aby zaśpiewać "Iron Fist razem z Lemmym, a potem Lemmy pojawił się na scenie podczas naszego koncertu i zagraliśmy "(We Are) The Road Crew".

Mam nadzieję, że to kiedyś zostanie wydane.

Niestety, my nie mamy tego nagranego, ale może jest ktoś, kto to ma.

Jeżeli już jesteśmy przy koncertach, to na początku 2002 roku na antenie jednej z amerykańskich stacji radiowych mówiłeś coś o płycie koncertowej i DVD. Co się z tym dzieje?

Owszem, ta informacja jest prawdziwa, ale nie nagraliśmy w rezultacie płyty koncertowej, bo uznaliśmy, że nie ma to sensu. Ale być może DVD się ukaże.

Masz już jakiś pomysł, co powinno się na nim znaleźć?

Nie mam pojęcia.

Od dawna wiadomo, że jesteście maniakami komiksów. Twoimi ulubionymi są "Sędzia Dredd" i "Batman". O same komiksy pytać cię nie zamierzam, ale interesuje mnie, co myślisz i ich ekranizacjach. Który z filmów o Batmanie najbardziej ci się podobał i czy lubisz film "Sędzia Dredd"?

"Sędzia Dredd" był beznadziejny. Z filmów o Batmanie najlepszy był zdecydowanie ten pierwszy.

Jeśli już jesteśmy przy filmach, to wiele lat temu mieliście okazję nagrać kawałek "Black Lodge" z Angelo Badalamentim. Jak współpracowało wam się z nim?

Było naprawdę fajnie. Nigdy wcześniej do tamtego momentu nie robiłem czegoś takiego, więc samo wyzwanie było naprawdę interesujące. Nagraliśmy ten kawałek i daliśmy mu go. Potem on nam go oddał z zapisem partii orkiestrowych i wydawało mi się, że to jest coś napisanego po chińsku. (śmiech) Nie miałem pojęcia, o co w tym chodzi. Wytłumaczył więc nam, co miał na myśli, a potem to nagraliśmy i wyszło niesamowicie.

A jest szansa, że kiedyś David Lynch nakręci wasz teledysk?

Próbowaliśmy go mieć do zrealizowania klipu do "Black Lodge", ale nie mogliśmy sobie na niego pozwolić, bo był zbyt drogi.

Teraz Lynch jest o wiele sławniejszy niż wtedy, więc sądzę, że ten pomysł jest jeszcze trudniejszy do zrealizowania.

Na pewno.

Kolejne pytanie też związane jest z filmem, konkretnie z serialem "Świat według Bundych". Z tego, co wiem, w odcinku, w którym pojawiliście się, była scena, w której idziesz na górę z Kelly Bundy w wiadomym celu. Scena ta jednak została usunięta. Wiesz może dlaczego?

To jest prawda. Rzeczywiście była scena, w której ona prowadzi mnie na górę, ale niestety usunięto ją ze scenariusza. Chyba komuś się ta scena nie podobała. Na pewno nie była to moja decyzja.

Niebawem minie 10 lat odkąd zaczął się nowy rozdział w biografii Anthrax. John doszedł do zespołu, nagraliście album "Sound Of White Noise", zmieniliście wytwórnię płytową. Czy ten okres uważasz za udany?

To właściwie już 11 lat. Pytasz mnie czy dekada lat 90. była dla nas udana? Tak, była. Moim zdaniem przynajmniej, w tym czasie nagraliśmy naprawdę świetne płyty, zagraliśmy niezliczoną ilość koncertów. Przetrwaliśmy wybuch mody na granie z Seattle, mody na elektroniczne granie. I oto jesteśmy gotowi do wydania kolejnej studyjnej płyty, dziewiątej już.

Ja nie patrzę na to, jak na karierę, lecz jak na długą drogę, którą trzeba przebyć. Dla mnie to nigdy nie miało być nic krótkoterminowego.

Powiedziałeś kiedyś, że thrash metal powinien pozostać w podziemiu. W twoich ustach brzmi to trochę dziwnie. Nie brakuje ci tych chwil, kiedy zespoły thrashmetalowe były naprawdę wielkie i bardzo popularne?

Nigdy takimi nie były. Thrashmetalowe zespoły nigdy nie były wielkie.

Chyba jednak trochę przesadzasz. Te zespoły dostawały złote i platynowe płyty, odbywały wielkie i udane trasy koncertowe, grały dla wielkiej widowni.

To się zgadza, ale i tak nie powiedziałbym, że one były wielkie. Jeżeli używasz słowa wielkie to mi kojarzy się to z wykonawcami, którzy sprzedają pięć albo dziesięć milionów płyt. Otrzymanie złotej płyty daje ci szansę na dobrą karierę i tak stało się w przypadku Anthrax, ale o wielkości nie może być mowy. Tak ja na to patrzę. Moja percepcja na pewno bardzo się różni od twojej.

Gdyby zespoły thrashmetalowe zaczęły sprzedawać pięć czy dziesięć milionów płyt, to dla mnie znaczyłoby to, że coś jest nie w porządku. Na pewno by to oznaczało, że kapele te grają muzykę, której nienawidzę, bo żaden wykonawca, którego lubię nie sprzedaje takich ilości płyt. (śmiech)

Jednak wiele zespołów thrashmetalowych z dawnych lat powraca - Dark Angel, Death Angel, Nuclear Assault, Exodus. Czy twoim zdaniem oznacza to, że thtash metal znów stanie się tak popularny, jak na przykład w drugiej połowie lat 80.?

Nie mam pojęcia.

Jesteś wielkim fanem Kiss, który kilka lat temu powiedział, że oni powinni już sobie dać spokój z graniem. Co ty na to, że znów będą grać koncerty w Australii, z orkiestrą symfoniczną oraz trasę po Ameryce z Aerosmith?

Nie wiem czy będą grać z Acem Frehley'em, czy na scenie pojawi się ktoś udający go.

Z tego, co mi wiadomo, w trasie weźmie udział Peter Criss, ale Ace raczej nie.

Jak mówiłem już kilka lat temu, trasa powrotna Kiss z 1996 roku była wspaniała, ale po niej powinni już sobie dać spokój.

Wiem, że uważasz Guns 'N Roses za wspaniałą grupę rockową. Co myślisz o tym, że chcą wrócić na scenę tylko z jednym oryginalnym członkiem, czyli Axlem Rosem?

To jest k***a jakiś żart. Każdy kto kupuje na to bilet, czeka na koncert ponad trzy godziny i znosi odwołania występów musi być idiotą. Axl ma w dupie swoich fanów. Ktoś, kto lubi ten zespół teraz jest chyba masochistą i uwielbia, aby ktoś taki, jak Axl się nad nim znęcał. Nie rozumiem, jak można tolerować to gówno po tylu latach. I wygląda na to, że takich ludzi nie będzie brakować, co dla mnie jest jeszcze bardziej zadziwiające.

Czy to prawda, że Glenn Danzig chciał ci skopać tyłek, bo powiedziałeś kiedyś, że lubiłeś go tylko w czasach Misfits?

Powiedziałem dokładnie, że lubiłem Misfits z nim, ale jak widać miał z tym jakiś problem. Nigdy go nie widziałem, ale powiedziano mi, że tak zareagował.

Jest szansa na to, że S.O.D. powróci i nagra coś?

To jest dla mnie wielka tajemnica.

A jak w takim razie wyglądają dziś twoje relacje z Billym Milano?

Nie wiem. O to musiałbyś zapytać Billy'ego.

Masz do niego żal, czy coś takiego?

Zupełnie nie.

A twoje stosunki z Dannym Lilkerem?

Co z nimi?

Chodzi mi o to, jak wyglądają?

Domyślam się, że na ten temat przeczytałeś to i owo w Internecie. Tam więc szukaj odpowiedzi na to pytanie, bo z pewnością tam dowiesz się tego, o czym ja nie mam pojęcia.

Znalazłem w biografii Anthrax informację, że jednym z waszych perkusistów był Gregg D'Angelo. Czy to ten sam gość, który później dołączył do White Lion?

Tak, ten sam.

To była dla mnie duża niespodzianka.

My też byliśmy zaskoczeni kiedy opuścił Anthrax. (śmiech) On nie tak od razu dołączył do White Lion. Wcześniej był jeszcze w nowojorskim zespole Cities. Myślał, że zajdzie z nim o wiele dalej niż z Anthrax. Zrozumiał, że popełnił błąd i chyba po tym dołączył do White Lion.

Jeszcze jedno pytanie o nową płytę. Kto mruczy na końcu tytułowego kawałka?

To chyba Charlie grający na jakichś instrumentach perkusyjnych.

A znasz tę melodię, którą on mruczy?

Nie, nie mam pojęcia, co to jest.

Jest szansa, że powrócicie do Europy, aby promować "We've Come For You All" na koncertach?

Tak. Zagramy miesięczną trasę od 5 marca, a potem powrócimy na letnie festiwale.

Miejmy nadzieję, że tym razem przyjedziecie do Polski, bo podczas trasy z Motorhead nie udało was się ściągnąć.

Jestem dość pewny, że w tym roku zobaczycie Anthrax w Polsce. W Europie będziemy chyba ze trzy razy i to bardzo nam się podoba.

Dziękuję ci bardzo za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: john | The Who | trasy | sędzia | Real | scena | pytania | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama