Reklama

"Ciągle gdzieś mnie nosi"

Bonnie Tyler, która naprawdę nazywa się Gaynor Hopkins, urodziła się w 1953 roku w Swansea, w Walii. Największe sukcesy odnosiła w drugiej połowie lat 70. Na początku 2004 roku niespodziewanie znów znalazła się na szczytach list przebojów. Dokonała tego w bardzo prosty sposób - nagrywając na nowo swój własny przebój sprzed lat "Total Eclipse Of The Heart", w duecie z francuską wokalistką Kareen Antonn. Utwór, zatytułowany w nowej wersji "Si Demain", najpierw zawojował listy przebojów we Francji, a później w innych krajach Europy. W kwietniu 2004 roku w Polsce ukazała się jej kolejna płyta, "Simply Believe". Zachęcona sukcesem przeboju "Si Demain" w Polsce, Bonnie Tyler przyjechała do naszego kraju. Rozmawiała m.in. z Pawłem Amarowiczem o współpracy z orkiestrą symfoniczną, kulisach nowej wersji "Total Eclipse Of The Heart" i planach na przyszłość.

Czy to twoja pierwsza wizyta w Polsce?

Nie, byłam tu już w 1986. To zabawne, ale nie miałam wtedy okazji niczego zobaczyć i teraz też wszystko na to wskazuje, więc niczego nie wiem o Polsce (śmiech). Przyleciałam poprzedniego wieczoru i brałam udział w rozdaniu nagród jednej z gazet motoryzacyjnych w Belwederze. Potem wywiady, radio, telewizja, po prostu promocja.

W ubiegłym roku ukazał się twój album "Heart Strings" z coverami znanych rockowych utworów...

Reklama

Tak, nagrałam 13 rockowych klasyków. Nagraliśmy to z moim zespołem i praską orkiestrą symfoniczną. To nie był jakiś wielki sukces, ale 250 tysięcy płyt się sprzedało, to całkiem niezły wynik. Trochę tu, trochę gdzie indziej.

Jakie wrażenia po współpracy z orkiestrą symfoniczną?

Bardzo lubię pracować z orkiestrą. To wspaniałe doświadczenie. No i wizyta w Pradze.

Czy powodzenie "Heart Strings" zachęciło cię do nagrania czegoś nowego i stąd wziął się najnowszy album "Simply Believe"?

Album "Heart Strings" miał bardzo dobre recenzje, ale jako że były to covery, nie były zbyt często puszczane w radio czy telewizji. A bez tego trudno się przebić. Pojawiły się opinie, że powinnam nagrać coś nowego, więc nagrałam 10 nowych piosenek i 4 covery moich własnych utworów. Ale to był pomysł Kareen, żeby nagrać "Total Eclipse Of A Heart".

Jak doszło do współpracy z Kareen Antonn?

Dyrektor wytwórni zapytał mnie, czy nie zaśpiewałabym w duecie z Kareen. Ale ja w ogóle jej nie znałam, więc powiedziałam, że nie wydaje mi się, aby to był dobry pomysł. Ale on się nie poddawał i przysłał mi jej płytę. Oczywiście była po francusku. Wrzuciłam ją do odtwarzacza myśląc, że co mi szkodzi posłuchać - i byłam zaskoczona! To było wspaniałe! Głos Kareen i jej wykonanie "Total Eclipse" było cudowne. Zdecydowałam się spróbować.

Pojechałam do Francji, spotkałyśmy się z Kareen w restauracji, poznałyśmy się, a potem weszłyśmy do studia. Chciałam sprawdzić, czy w studio jej głos brzmi równie dobrze jak na płycie. W ciągu 2,5 godziny zrobiłyśmy nagranie "Total Eclipse".

To był początek nowej płyty?

Tak, wytwórnia zrobiła z tego single promocyjne i rozesłała do rozgłośni, by sprawdzić, jak DJ-e i słuchacze na to zareagują. Zwykle trochę to trwa, zanim utwór pojawi się na antenie. A oni zaczęli to od razu grać! Ludzie dzwonili do rozgłośni i pytali, kiedy ukaże się singel i gdzie mogą go dostać. Wytwórnia wypuściła więc nagranie trzy tygodnie wcześniej niż planowała, 22 grudnia! Nie podobało mi się to, sądziłam, że przepadniemy w zalewie produkcji przedświątecznych. Ale myliłam się, w pierwszym tygodniu byliśmy na 25. miejscu, potem 19., 14., a potem numer 1 i to przez 11 tygodni. To był niesamowity sukces we Francji.

Dobrze radzi sobie też drugi singel z płyty...

Tak, "Si tout s'arrete (It's A Heartache)" po francusku i angielsku. I to już wszystkie nagrania po francusku na tej płycie.

Jakie plany na następne dni?

Z Warszawy lecę do domu, do Walii. A zaraz potem do Dublina, potem do Lizbony. Wyruszamy z moim zespołem w trasę. Ciągle gdzieś mnie nosi...

Dziękuję za rozmowę.

(Fot.: Oficjalna strona wokalistki)

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: wizyta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama