Reklama

"Chcę robić interesującą muzykę"

Sławek Wierzcholski to bez wątpienia jeden z najlepszych polskich harmonijkarzy ustnych i od lat frontman grupy Nocna Zmiana Bluesa. Do sklepów trafił właśnie jego najnowszy, nagrany z udzialem wielu gości album "Przejściowy stan". O to jak powstawała ta płyta, czy nadal w Polsce trudno być bluesmanem oraz czy Grecy też czują bluesa Sławka wypytywał Konrad Sikora.

Poprzednia płyta Sławka Wierzcholskiego ukazała się prawie równo rok temu. To dobre tempo nagrywania płyt?

Znakomite! mam wielkie szczęście, że Polskie Radio S.A. chce realizować moje projekty nie bacząc na wysokie koszty nagrań. Jestem bardzo wdzięczny mojemu wydawcy za takie podejście...

Nowy materiał to zupełnie pionierskie podejście do bluesa... skąd taki pomysł?

Przez osiem lat, wspólnie z Wojciechem Ossowskim, prowadziliśmy w Programie 3 Polskiego Radia audycje pt. "Folkowo - bluesowa gazeta radiowa". Wojtek jest uznanym specem od folku, world czy ethno music. Starliśmy się w naszej audycji znaleźć wspólny mianownik dla naszych muzycznych fascynacji. Słuchając nagrań przynoszonych do studia przez Wojtka, znalazłem wiele inspiracji dla powstania "Przejściowego stanu".

Reklama

Czy to chęć uwolnienia się od "Chorego na bluesa". Udowadniać swego kunsztu nikomu nie musisz, ale wielu postrzega cię właśnie poprzez pryzmaty "Chorego..."

Mam juz swoje lata ale wciąż się rozwijam muzycznie. Zaczynałem od grania moich wersji amerykańskiej klasyki bluesowej. Śpiewałem po angielsku... Ale przestało mi to wystarczać. Zacząłem pisać własne tekst i muzykę. Początkowo chciałem aby był to 100% blues... co chyba nie jest możliwe na Wisłą. Teraz już nie jest dla mnie istotne czy to co robię jest bluesem czy nie. Chcę robić interesującą muzykę, w której chciałbym zawrzeć piętno własnej osobowości. No, innymi słowy robić piosenkę autorską na podbudowie bluesa. Bo ten blues jest podstawą wszystkiego co robię. I pewnie zawsze tak będzie.

Harmonijka na tej płycie jest tylko jednym z wielu instrumentów, nie dominuje tak jak wcześniej. Dlaczego?

Nagrałem juz 14 płyt. Zagrałem wiele solówek. Napisałem dwie książki o harmonijce. Prowadzę warsztaty harmonijkowe. Wielu moich uczniów to obecnie poważni harmonijkowi wymiatacze... Próbuje dla ekspresji swoich uczuć wykorzystać teraz inne środki wyrazu. Na "Przejściowym stanie" gra wielu znakomitych instrumentalistów, którzy realizują moje aranżacje tworzą piękne klimaty i nastroje choć odmienne od tych, jakie tworzyłem grając na harmonijce. I to mi się bardzo podoba!

Utwór "Blues dla zmartwionych" to kompozycja, która ma udowodnić, że pomimo swych eksperymentów Sławek Wierzcholski nadal jest bluesmanem z krwi i kości?

Właśnie. Gram bluesa od dwudziestu lat i jak mówiłem, wszystko co robię w muzyce jest "bluesem podszyte". "Blues dla zmartwionych", który nagrywałem już wcześniej, na CD "Przejściowy stan" dzięki udziałowi mistrza tuby Zdzisława Piernika i słynnego basisty rockowego Mietka Jureckiego (bezprogowa, sześciostrunowa gitara basowa) zyskał nowy wymiar!

Opowiedz coś o utworze "Stan przejściowy" - osobisty manifest, refleksja na temat życia?

To bardzo optymistyczny utwór! Tylko trzeba posłuchać uważnie tekstu! I bardzo osobisty - mówię w nim o swoich dzieciach choć słowo "dziecko" tam nie pada... I jest to ciekawy utwór pod względem aranżacji: partię basu gra Włodzimierz Halik na saksofonie basowym. A mistrz wibrafonu Karol Szymanowski zagrał pięknie na bębenku darabuka. Ja też zagrałem ładne solo na harmonijce.

Co było najtrudniejsze przy nagrywaniu tej płyty?

Dobre pytanie! Problemów było wiele ale największym była koordynacja nagrań. Wzięło w nich udział 30 muzyków z 7 różnych krajów! A budżet nie był zbyt wielki... Ale dzięki pomocy m.in. Grzegorza Grabowskiego, mojego przyjaciela i managera , z którym współpracuję od 18 lat udało się to poskładać. Grzegorz jest zresztą kierownikiem produkcji prawie wszystkich moich płyt i ma wielkie doświadczenie organizacyjne.

Kiedy album był całkowicie gotowy, usiadłeś w fotelu, włożyłeś płytę do odtwarzacza i... co pomyślałeś?

Że kilka rzeczy bym zmienił!!! Ale generalnie jestem zadowolony. Nagrania odbyły się w najlepszym studiu w kraju, tj. w Studiu im. Agnieszki Osieckiej w Warszawie a realizował je mistrz nad mistrzami: Tadeusz Mieczkowski. Notabene, świeżo po powrocie z Afryki gdzie nagrywał muzykę do filmu "W Pusttyni i w Puszczy". Współpraca z Tadeuszem to czysta przyjemność. I zawsze mogę się od niego wiele nauczyć.

Jak będzie wyglądała promocja tego materiału. Podobno po raz pierwszy zaprezentujesz go na żywo podczas Rawa Blues Festival?

Tak. Nie udało mi się niestety zgromadzić wszystkich muzyków, którzy wzięli udział w nagraniach ale będzie kilku znakomitych instrumentalistów, m.in. Evgenij Genev z Bułgarii gający na akordeonie. Juz dla niego samego warto przyjść na tegoroczna "Rawę"!

Na płycie znalazł się plik multimedialny - jeśli chodzi o bluesmanów to raczej rzecz nietypowa. Kolejny, po stronie internetowej sposób na zainteresowanie ludzi swoją muzyką?

Jestem fanem komputera! Mamy w domu trzy komputery, które właśnie łączymy w sieć... Multimedia to przyszłość. Po prostu będzie to standard. Poza tym, choć robię muzykę na instrumentach akustycznych, nie jestem konserwatystą - staram się korzystać z nowoczesnych technologii nagrywania i odtwarzania dźwięku!

Jak wyglądała sprawa komponowania materiału - wziąłeś wszystko na siebie?

Zawsze tak robiłem. Od dziesięciu lat śpiewam niemal wyłącznie własne kompozycje do własnych tekstów. Nie jestem wybitnym wokalistą ale myślę, ze moje utwory bronią się przez walor wykonania autorskiego. Muzyka i tekst są dla mnie równie istotne. Nie znoszę śpiewania jako wypełniacza.

Rok temu zapytałem cię czy w Polsce łatwo być bluesmanem. Odpowiedziałeś, że nie. Czy w nowym roku i nowym wieku coś się zmieniło?

Jest coraz trudniej. Media nie są zainteresowane bluesem. Powstają nowe gatunki. Dojrzewają młodzi muzycy... Sytuacja gospodarcza jest ... Ale radze sobie! Na szczęście są ludzie, którzy chcą słuchać mojej muzyki, przychodzić na koncert, kupować płyty! Wiec mimo wszystko, nie mam powodów do narzekań! mam nadzieję, że "Przejściowy stan" sprawi, że będzie jeszcze lepiej ;-)

Wyjeżdżasz na koncerty do Grecji... tam też słuchają bluesa?

Pewnie! Grałem już w kilkunastu krajach. Nawet w Zimbabwe! I na wielu europejskich festiwalach bluesowych. Myślę, ze to moje nieortodoksyjne podejście do bluesa właśnie się podoba. Będę grał w Atenach z greckimi muzykami od 20 do 24 września. Potem wracam do kraju na trzy dni i razem z Nocną Zmianą Bluesa płyniemy na koncerty do Szwecji. Trochę niedobrze, że to się nakłada na promocję "Przejściowego stanu" ale lubię podróże! Chcę też podkreślić, że wszędzie gram swoje utwory, bez najmniejszych ukłonów w stronę komercji. Nie musze przeżywać rozdwojenia jaźni, grając wbrew sobie, a za to dla pieniędzy...

Skoro w Grecji słuchają bluesa, to gdzie zagrałeś w swojej karierze najdziwniejszy, czy też najbardziej niesamowity koncert?

W kołchozie na Białorusi, ale jeszcze w dawnym Związku Radzieckim. Do sali na 3000 osób weszło prawie tysiąc złaknionych kontaktu z zachodnią kultura kołchoźników i kołchoźnic. I darli się przez cały koncert tak, że zagłuszali aparaturę. Ale i tak się podobało i bisowaliśmy tak długo aż gitarzyście popękały wszystkie struny!

Po powrocie do kraju Rawa Blues i co dalej?

13 października o 19:00 koncert w Programie 3 Polskiego Radia, transmitowany na cały kraj. Potem kilka koncertów tu i tam, 9 i 10 listopada w Niemczech: Ludenscheid i Wuppertal. A 8 grudnia w Moskwie. I wciąż koncerty po kraju promujące CD "Przejściowy stan". A potem.... pewnie dalsze.

Dziękuję za rozmowę.

import rozrywka
Dowiedz się więcej na temat: koncerty | sławek | koncert | blues
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy