Reklama

"Hiphopowa kultura w Polsce nie istnieje"

Od jakiegoś czasu w internecie pojawiają się ciekawe mixtape'y jazzowe pod nazwą Footprints. Co to takiego? Co trzeba zrobić, by wstąpić w szeregi tworzących? Przeczytajcie, co mają do powiedzenia twórcy całego pomysłu, którzy rozmawiali z Sebolem.

Dla niezorientowanych w temacie - wytłumaczcie, na czym polega seria waszych mixtape'ów.

Mentalcut: Kiedy tworzyliśmy Footprints główną ideą, która nam przyświecała, było utrzymywanie przy życiu legend jazzu, a przynajmniej staranie się o to... Od dłuższego czasu kolekcjonujemy winyle z taką muzyką, jesteśmy fanami, a Footprints to jakaś forma podziękowań. Nagrałem wcześniej do netu mix, który zawierał dużo elementów jazzu, ale jednak przeważał hip hop z jazzowymi samplami.

Pomyślałem, że można by nagrać coś tylko jazzowego. Oczywiście wcześniej słyszałem sety Madliba i jest to w tej kategorii pewnego rodzaju wzór, przede wszystkim ze względu na wysoki poziom "Diggin' in the Crates". W Polsce nadal jest dużo muzyki współcześnie nie odkrytej, a wartej zaprezentowania. Miksy trafiają do internetu, na naszą stronę i jest to przedsięwzięcie non profit. Wypuszczamy jakieś limitowane serie na CD w liczbie kilkunastu sztuk, sprzedawane w różnych miejscach po kosztach.

Reklama

Icek: Seria naszych miksów ma za cel pokazanie ludziom dobrego jazzu, który kiedyś powstawał w Polsce.

Jak doszło w ogóle do takiej inicjatywy jak "Footprints"? Dlaczego właśnie tak nazwaliście tę ideę?

Icek: Zaczęło się od tego, że Mentalcut pewnego dnia nagrał spontanicznie mix jazzowy, a potem spytał mnie, czy - posiadając tyle płyt - nie chciałbym też nagrać. Nazwa została wymyślona przez Mentalcuta, więc to właściwie pytanie do niego.

Mentalcut: Jak do tego doszło? Nie pamiętam. Prawdopodobnie siedzieliśmy spaleni słuchając jazzu. Dlaczego Footprints? Dobrze brzmi, to miała być chyba tylko nazwa pierwszego miksu. Swoje Footprints miał Davis, Madlib...

Ślady stóp to może być jakiś symbol, jeśli w odpowiedni sposób patrzysz i widzisz świat, zależy czy rozmawiasz przed snem z Sun-Ra...

Mówisz o różnych wizjach "Footprints", czym różni się twoja od tych, które prezentowali Madlib czy Miles?

Mentalcut: Madlib, Davis i inne postacie oraz ich twórczość to tylko i aż inspiracje. Cała ideologia, która kryje się za naszymi miksami polega na tym, że ktoś za ileś tam lat włączy sobie set, zapali bongo i poczuje się po prostu dobrze. Jestem daleki od wiązania muzyki z ideami, pomimo iż uwielbiam np. to, co robił Sun-Ra. Muzyka powinna odpowiadać temu, co każdego dnia dają nam zwykłe relacje międzyludzkie, zaspokajać podstawowe potrzeby duchowe i co jakiś czas dać coś wyjątkowego.

Dlatego Footprints to przede wszystkim jazz... Gatunek, który chyba w największym stopniu wpływa na wyobraźnię i daje ogromne spektrum interpretacji. Oczywiście odbiorca musi być odpowiednio przygotowany, ale to już zupełnie inna kwestia, nie mająca wbrew pozorom nic wspólnego z "elitarnością" jazzu.

Mentalcut, masz imponujące inspiracje, wspomniałeś już między innymi o jednym z największych wirtuozów w hip hopie Madlibie, przypomniałeś o najlepszym trębaczu wszech czasów Milesie Davisie, ponadto rozmawiasz przed snem z moim ulubionym spośród wszystkich jazzmanów, kosmicznym Sun-Rą... Zazwyczaj w wywiadach z polskimi DJ-ami nie rozmawia się o przybyszach z Saturna. Chciałbyś opowiedzieć o czymś jeszcze?

Mentalcut: Chciałbym opowiedzieć o tym, że w kwestiach muzycznych nie należy narzucać sobie granic, co więcej, nie można pozwalać innym ludziom by narzucali takie granice tobie. Należy również mieć otwartą głowę i pilnie śledzić to, co się wokół dzieje, bo wbrew powszechnym opiniom, hip hop nie skończył się w 1997 roku, skończył się jedynie entuzjazm ludzi, którzy tak twierdzą. Nudzi mnie jednak przesadzona otwartość mash-up'owa w stylu "zagrano już wszystko, więc trzeba miksować ze sobą nieprawdopodobne i pozornie nie pasujące do siebie rzeczy". Generalnie inne kwestie mnie nie frustrują (śmiech).

Niewyczerpane źródło hiphopowej inspiracji kryje się w muzyce elektronicznej, o czym zapomniano szczególnie w europejskim Meksyku, czyli w Polsce. DJ 2Tall powiedział niedawno, że dla niego hip hop był zawsze elektroniczny. Patrząc na dokonania pionierów w stylu Bambaaty, jest w tym sporo racji. A w wywiadach o Sun-Ra i progresywnej muzyce typu tej z Def Jux się nie rozmawia, bo to - cytując Pezeta "gówniana bohema". Skoro tacy ludzie stoją w pierwszej hiphopowej linii w kraju, to co dopiero mamy myśleć o słuchaczach czy całej tej kulturze, której prawdopodobnie w Polsce nawet nie ma.

Pierwsze dwa woluminy wyszły w dość krótkim odstępie czasu po sobie. Czy od początku planowaliście włączyć w ten projekt innych ludzi?

Icek: Zgadza się. Na naszej stronie internetowej od momentu gdy powstała widnieje na dole informacja o tym, że każdy kto posiada płyty i trochę zdolności, może zostać twórcą kolejnej części. Niestety, odzew nie jest zbyt duży.

Mentalcut: Od początku planowaliśmy tylko jedno - nagrywać te mixtape'y do końca życia, tak długo jak będzie nas fascynował jazz. Pierwsze dwie części cieszyły się w sieci ogromnym zainteresowaniem, generalnie nawet większym poza granicami Polski, no ale tak teraz wygląda sytuacja z polskim jazzem. Wszystko to spodobało się naszym znajomym, pojawił się pomysł, by seria została rozszerzona o nowe postacie i pomysły. Udało nam się zaprosić DJ Taśmy, by nagrał trzecią część. Kolejną obiecał zrobić DJ Krime, być może jeszcze wcześniej pojawi się mix naszego znajomego z Kanady - DJ Vision a.k.a. Professor Fingers, bardziej znanego w kręgach triphopowo-eksperymentalnych.

A propos ludzi zaangażowanych w miksowanie jazz'u. Dobieracie ich sami?

Mentalcut: Tak, zawsze dobieramy ich sami.

Icek: Jak wcześniej mówiłem, odzew nie był zbyt duży, dlatego też zaczęliśmy zapraszać kolejnych znajomych. Tak zostali zaproszeni zresztą kolejni autorzy serii - Taśmy, Krime, Vision

Czy zgłaszają się do was też ludzie, których wcześniej nie znaliście?

Icek: Tak, jest ich bardzo wielu, naprawdę wielu i przysyłają nam wciąż nowe dema, ale nie możemy się zdecydować, które teraz wydać (śmiech).

Mentalcut: Chyba kiedyś była taka sytuacja, ale współpraca nie doszła do skutku, nie pamiętam powodu...

Czy twórcy następnych części muszą posiadać jakieś zaawansowane umiejętności by przyłączyć się do waszego pomysłu?

Icek: Po pierwszych częściach okazało się, że pomysł spotkał się z dosyć dużym odzewem w internecie jak na tak podziemną ideę. Jednak początkowe założenie miksów, czyli ich surowość, jest mocno krytykowana, więc kolejne części będą musiały być robione bardziej starannie.

Mentalcut: Po pierwsze powinna to być osoba zafascynowana jazzem. Nie zrozum mnie źle, uwielbiam inne gatunki muzyki, ale założenie tej serii to tylko i wyłącznie jazz. Autor miksu powinien wykazać się czymś wyjątkowym, np. zaprezentować kawałki, fragmenty, które brzmią niesamowicie i nie są jednocześnie szerzej znane, powinien być dobrym "diggerem", ale jednocześnie posiadać jakieś skills'y jako DJ/producent.

Generalnie, chciałbym, by Footprints odeszło od zwykłego "puszczania" utworów. Interesują mnie inne formy, pół-mix, pół-produkcja. Wszystko, co może tylko przyjść do głowy, liczę na kreatywność twórców. Mix powinien być możliwy do odtworzenia na żywo w postaci choć trochę zbliżonej do oryginału, tak więc odpada miksowanie mp3. Tylko winyl. Jest to dla nas szczególnie istotne m.in. ze względu na organizowane co jakiś czas "Footprints Session", czyli tzw. "Listening Parties", na których spotykają się ludzie czujący się podobnie gdy słuchają jazzu...

Do tej pory odbyła się tylko jedna impreza z serii "Footprints Session" w Poznaniu, miałem przyjemność na niej się znaleźć, przyjechało wtedy też kilka osób z całej Polski. Jak ocenisz ostatnią sesję i kiedy możemy się spodziewać nowych imprez?

Mentalcut: Następne sesje Footprints będą organizowane w różnych miastach przy współudziale różnych ludzi. Ubolewam nad faktem, że nie mogą się one odbywać częściej, no ale taka jest już przypadłość naszego kraju. Zdecydowanie większe zainteresowanie serią Footprints jest obecnie na zachodzie Europy. Zamierzamy zapraszać na sesje znaczące postacie polskiego jazzu, by trochę o tym całym zjawisku opowiedziały, jak to wyglądało kiedyś, co robią obecnie, czego obecnie słuchają i czym się najbardziej cieszą. Prawdziwe "Listening Parties" ze spotkaniem mającym na celu niwelowanie różnic międzypokoleniowych w środowiskach fanów jazzu.

Wspomniałeś też o tym, że dalsze części mają ewoluować DJ-sko i producencko. Masz już jakieś pomysły na następny mix, który wyjdzie spod twoich rąk?

Mentalcut: Chciałbym pokazać więcej kawałków wcześniej powszechnie nieznanych, poświęcić więcej czasu na "digging" poza Polską. Zamierzam wykorzystać jakieś maszynki typu sp-303, być może również podziałać turntablistycznie, czyli generalnie odejść od klasycznego miksu. Forma pierwszych setów była niezła, ale warto to wszystko rozwijać.

Jest tyle możliwości do wykorzystania i pomysłów, nie warto zamykać się w jakiejś konkretnej koncepcji. Poza tym liczę na kreatywność następnych autorów Footprints. Wyobraź sobie, masz 60 minut i możesz zrobić z dźwiękiem, co tylko się Tobie podoba. Mogę jednak uspokoić wszystkich słuchaczy - nie zamierzam miksować Hutchersona z Iron Maiden czy Madonną.

Taśmy, opowiedz o koncepcie "Footprints Vol. 3", który ukazał się całkiem niedawno. Można powiedzieć, że kłóci się on trochę z zasadniczą ideą "We Are Keeping Legends Alive". Gdyż prawie połowa tracklisty to muzyka dość nowa.

Taśmy: Początkowo mix miał iść tylko do audycji Lexusa i na moją stronę internetową, a na Footprints miałem przygotować coś całkowicie innego. Pierwsze szkice usłyszał Metanlcut i stwierdził, że byłoby bardzo dobrze, jeżeli właśnie ten mix byłby trzecią częścią Footprints, więc tak się stało. Stricte nowych numerów - nie mówiąc o remake'ach - jest 2-3, więc nie przesadzałbym...

Seria po pierwszych dwóch woluminach osiągnęła już jakiś status popularności w internecie, dlatego na twoją część jak do tej pory spadł największy grad komentarzy, które często nie były pozytywne. Jak się do tego odnosisz?

Taśmy: Próbowałem w miarę możliwości śledzić te komentarze, dostawałem też sporo maili i zdecydowana większość z nich to jednak komentarze pozytywne. Te negatywne często były skierowane nie tyle w część trzecią, co w całą serię czego powodem jest chyba to, że część ludzi nie do końca zrozumiało nasze założenia - czyli prezentowanie muzyki, a nie siebie.

Dla mnie ważne były komentarze Mentalcuta, Icka, Lexusa i kilku innych ludzi, a te były bardzo pozytywne.

Czy zamierzasz dalej brać udział w tej inicjatywie. Jeżeli tak - jakie są twoje nowe pomysły?

Taśmy: Zdecydowanie. Jestem wielkim fanem jazzu i kolekcjonowania płyt, więc to naturalne, a kształt nowego mixu będzie zależał od tego, co w międzyczasie ukaże się pod znakiem Footprints.

Krime, po świetnym funkowym "Krime Story Vol. 1" przychodzi czas na jazzowe Footprints. Czego możemy się spodziewać po tym miksie?

Krime: Hmmm, tego sam jeszcze dokładnie nie wiem, na pewno sporo polskich rzeczy, ponieważ jestem kolekcjonerem, na pewno chcę to w jakąś fajną koncepcję ubrać, ubarwić trochę moimi solówkami na gramofonie. Mam już trochę pomysłów, ale na razie dosyć fragmentaryczne, muszę więc pomyśleć jak to do kupy zebrać i fajnie połączyć. Będzie dobrze (śmiech).

Chodziły słuchy, że zamierzasz wydać ten miks razem z bliżej nam nieznanym niemieckim DJ-em. Całość miała się ukazać w dwóch częściach. Czy to prawda?

Krime: Były takie plany, ale chyba na razie się trochę oddaliły. Mam za to w planie zrobienie miks kompilacji tylko z polskiego jazzu wydanej legalnie. Czeka mnie więc ciężka przeprawa z prawami autorskimi, nie wiem czy to ogarnę, ale mam kilka osób, które chcą mi pomóc. A wiec myślę, że dam radę, chciałbym z tym dotrzeć gdzieś dalej, bo to kawał świetnej muzyki, a znawców nie jest wielu.

Twoje kontakty z turntablismem i jazzem sięgają trochę dalej niż tylko mixtape'y opowiedz trochę, o twojej współpracy z żywymi zespołami. Z kim grałeś i jak wyglądała współpraca?

Krime: Współpracuję z wieloma ciekawymi postaciami. Głównie z polskiej sceny jazzowej, i to jest to o co mi chodzi w muzyce - wolność, improwizacja, słuchanie siebie nawzajem, interakcja. Daje mi to dużą motywację do pracowania nad sobą, gramofon nie jest łatwym instrumentem, można być nawet świetnym skreczerem, co samo w sobie jest bardzo trudne, ale odnajdywanie się w zespole to coś zupełnie innego. Trzeba dysponować naprawdę bogatym wachlarzem umiejętności, tak żeby grać to co się ma w sercu i w głowie. I nie zastanawiać się "a jak to się robi", dopasowywać się do muzyki, sytuacji, nastroju, chwili. Przydaje się również wiedza teoretyczna o muzyce, budowie utworów, po prostu nomenklatura.

Miałem zaszczyt grania z wieloma poważnymi zawodnikami. Wiele się od nich nauczyłem, np. Sławek Jaskułke, Jarek Śmietana, Piotr Wyleżoł, Steve Logan, Krzysztof Dziedzic, Jorgos Skolias, Mika Urbaniak, Joachim Mencel. Z tym ostatnim teraz dużo współpracujemy, założyliśmy zespół i będziemy coś wydawać. Joachim jest genialnym pianistą, moim zdaniem najbardziej niedocenianym muzykiem w Polsce. Jak pojechał do Ameryki grać w Chicago, to dzwonił do niego Keith Jarrett i powiedział, że słyszał że jest w Stanach i chciał go zaprosić na swój koncert. To chyba o czymś świadczy!

Poza tym angażuję się w wiele innych projektów, duety z perkusją, klawiszami, trio na dwóch DJ-ów i bębny... Cały czas coś się dzieje.

Kto jest dla was największą postacią, bohaterem, człowiekiem, który zostawił trwały ślad na tym jak postrzegacie jazz i dlaczego właśnie ta postać?

Taśmy: Osiem lat grałem na trąbce, dlatego nie mogę odpowiedzieć inaczej niż Miles Davis (śmiech) He's the man!

Icek: Takich postaci jest i było w moim życiu kilka: Miles Davis i Krzysztof Komeda - 2 wielkich muzyków, z których twórczością spotkałem się najwcześniej i dzięki którym pokochałem jazz. Sun Ra, który pokazał mi nieco inne, mniej tradycyjne oblicze jazzu. Madlib w każdej ze swoich postaci od Yesterday's New Quintet do Quasimoto - człowiek, który całkowicie zmienił mój sposób postrzegania nie tylko jazzu, ale muzyki w ogóle.

Krime: Naprawdę wiele nauczyłem się obserwując Joachima i innych muzyków, z którymi miałem przyjemność grać. Ale w sumie to nie ma jednej takiej postaci. Mam bardzo wielu bohaterów, różnych. Czytam w tej chwili po raz kolejny biografię Milesa Davisa. Jego podejście do muzyki jest mi bardzo bliskie, każdy kto interesuje się muzyką w ogóle powinien to przeczytać.

Dziękuję za wywiad.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: komentarze | pomysły | śmiech | kultura | jazz | taśmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy