Reklama

Westlife na krawędzi rozpadu

Irlandzki boysband Westlife znajduje się na krawędzi rozpadu, po tym, jak współpracę z grupą zakończył jej menedżer - Anto Byrne. Panowie podzieli się podobno na dwa obozy, a jeden z wokalistów - Shane Filan, rozważa podobno nawet odejście z zespołu.

Menedżer grupy postanowił zakończyć współpracę z zespołem po serii kłótni z Kianem Eganem, jednym z członków Westlife. Takiemu obrotowi sprawy zdecydowanie sprzeciwia się Shane Filan. Wokalista postawił podobno kolegom z zespołu ultimatum: jeżeli Anto Byrne nie powróci, to odejdzie on z grupy.

"Shane jest zasmucony całą sytuacją. Już wcześniej istniały w zespole pewne napięcia, a odejście Anto przepełniło czarę goryczy" - mówi osoba z otoczenia Westlife.

"Shane stwierdził, że to, co się stało jest już przesadą. Pełno w zespole wzajemnych animozji, a nastroje są grobowe. Jeżeli Shane odszedłby z zespołu, to Westlife straciliby pierwszoplanowego wokalistę. To tak, jak Boyzone bez Ronana Keatinga - coś takiego nie może się udać" - tłumaczy informator.

Reklama

Mówi się także, że Filan otrzymał ofertę podpisania kontraktu solowego o wartości 10 milionów dolarów.

"To prawda Anto został wyrzucony, ale Westlife nie ma zamiaru się rozpaść" - komentuje całą sytuację rzecznik grupy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Westlife | odejście | menedżer | Na krawędzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama