Reklama

Twiggy Ramirez komentuje rozstanie z Mansonem

Twiggy Ramirez zabrał po raz pierwszy głos na temat swego rozstania z Marilyn Mansonem i resztą kolegów z zespołu. Basista, który brał udział w nagrywaniu wszystkich albumów grupy, począwszy od wydanej w 1994 r. płyty "Portrait Of An American Family", twierdzi, że z liderem Marilyn Manson wciąż łączy go przyjaźń.

Ramirez opuścił zespół w maju 2002 r., podczas sesji nagraniowej najnowszego, nie wydanego jeszcze, albumu Marilyn Mansona "The Golden Age Of Grotesque". Komentując odejście Ramireza, Manson powiedział wówczas: "Wydaje mi się, niestety, że Marylin Manson, jako styl życia, nie jest tym, dla czego bije jego serce".

Następcą basisty został Szwed Tim Skold, uprzednio szarpiący cztery struny w metalowej grupie Shotgun Messiah oraz alternatywnej formacji KMFDM.

"Gdybym powiedział cokolwiek w momencie, kiedy cała sprawa wypłynęła na wierzch, byłoby to pewnie zbyt emocjonalne, także wolałem trzymać język za zębami i nie mówić nic, czego mógłbym później żałować" - mówi o powodach swego długiego milczenia Ramirez.

Reklama

"Ale naprawdę nic wielkiego się nie stało. Po prostu zaczęliśmy rozwijać się w odmiennych kierunkach i zadecydowaliśmy wspólnie, że chcemy robić coś innego. Byliśmy wspólnie przez tyle lat i nigdy nie było żadnych nieporozumień, w końcu musiało się coś wydarzyć. Wiele wspólnie zdziałaliśmy" - mówi basista.

"Ciągle jesteśmy z Mansonem przyjaciółmi" - tłumaczy muzyk. "Może nie będziemy sobie wysyłać co roku kartek na święta, ale rozmawialiśmy kilka tygodni temu i bardzo chętnie posłucham nowego albumu grupy" - dodał Ramirez.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marilyn Manson | basista | manson | rozstanie | Twiggy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy