Reklama

Trey Azagthoth doznał urazu podczas trasy po USA. Koncert Morbid Angel przerwano

Podczas piątkowego (21 kwietnia) koncertu Trey Azagthoth, gitarzysta i lider Morbid Angel, nie mógł utrzymać się na nogach. Impreza w Tampie na Florydzie, kolebce amerykańskiego death metalu, musiała zostać przerwana.

Podczas piątkowego (21 kwietnia) koncertu Trey Azagthoth, gitarzysta i lider Morbid Angel, nie mógł utrzymać się na nogach. Impreza w Tampie na Florydzie, kolebce amerykańskiego death metalu, musiała zostać przerwana.
Trey Azagthoth stoi na czele Morbid Angel /Miikka Skaffari /Getty Images

Do zdarzenia doszło podczas koncertu Morbid Angel w klubie The Orpheum w Tampie. W trakcie grania szóstego utworu 58-letni George Emmanuel III alias Trey Azagthoth nie był w stanie utrzymać się na nogach i z pomocą pracowników technicznych został po chwili odprowadzony w głąb sceny. Niemoc lidera Morbid Angel miała być spowodowana odwodnieniem i doznanym wcześniej urazem kręgosłupa.

Po krótkiej przerwie Steve Tucker, grający na basie wokalista Morbid Angel, poinformował fanów o urazie Azagthotha, grupa wykonała jeszcze jeden utwór, po czym koncert przedwcześnie dobiegł końca.

Reklama

Na temat przyczyn i okoliczności towarzyszących temu pechowemu zdarzeniu dzień później wypowiedziała się również Janell Fulghum Emmanuel, matka Treya.

"Jak się okazało, Trey był zupełnie odwodniony. Jego problem z kręgosłupem był wynikiem poślizgnięcia się podczas schodzenia po schodach autokaru i uderzenia się w plecy o jeden ze schodów. Dostałam też wiadomość od Dana (Vadima Vona, rosyjskiego gitarzysty Morbid Angel), że Trey odpoczął przez noc, jest na nogach i wydaje się gotowy do działania. Po powrocie do domu będzie potrzebował nie tylko więcej odpoczynku, ale i jakiejś pomocy medycznej" - napisała Janell Fulghum Emmanuel.

Od połowy marca Morbid Angel, pionierzy death metalu z USA, koncertowali w ramach zakrojonej na szeroką skalę, amerykańskiej "United States Tour Of Terror", która zakończyła swój bieg w niedzielę, 22 kwietnia, w Fort Lauderdale na Florydzie.

Pechowy koncert w Tampie nie był jedynym nieszczęśliwym zdarzeniem, do którego doszło w trakcie wojaży Morbid Angel po USA, bowiem pod koniec marca zespół trafił na pierwsze strony gazet z powodu tragicznego wypadku w Belvidere w stanie Illinois. 31 marca, podczas koncertu Morbid Angel w miejscowym Apollo Theater, w wyniku silnej burzy, która przetoczyła się przez tamtejszą okolicę, doszło do zawalenia się dachu. Na miejscu śmierć poniósł 50-letni mężczyzna, 28 osób trafiło do lokalnych szpitali, a 48 fanów szukało pomocy medycznej na własną rękę.

"Kingdoms Disdained", ostatnia studyjna płyta Morbid Angel, miała swą premierę pod koniec 2017 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Morbid Angel
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama