Reklama

"Światowy Idol" w Warszawie

Kurt Nilsen, zwycięzca "Światowego Idola", przyjedzie pod koniec lutego do Polski. Okazuje się, że sympatycznego Norwega łączą z naszym krajem więzy rodzinne. "Moja ciocia pochodziła z Polski i zawsze ten kraj miło wspominała" - zdradza Kurt. "Ciocia już nie żyje, a ja będę miał okazję na własne oczy sprawdzić to, o czym mówiła".

Nilsen przyjedzie do Warszawy 23 lutego i spędzi u nas dwa dni. Nie przywiezie ze sobą swojej dziewczyny, ani dwójki ich wspólnych dzieci.

"Jadę w końcu do pracy, a nie na wakacje" - mówi Norweg w rozmowie z "Super Expressem".

Kurt twierdzi, że wspomnienia z finału "Światowego Idola" coraz bardziej zacierają się w jego głowie i nie potrafi nawet powiedzieć, co wtedy czuł. Wbrew niektórym opiniom nie uważa, aby polski juror, Kuba Wojewódzki, skompromitował się podczas koncertu w Londynie.

"Zachowywał się normalnie, tak jak juror. Nie był ani szczególnie miły, ani szczególnie złośliwy".

Reklama

Nilsen ciepło wypowiada się natomiast o reprezentującej nasz kraj wokalistce, Ali "Alex" Janosz.

"Alex ma świetny głos. Myślę, że ma szansę na międzynarodową karierę".

25-letni Kurt Nilsen z zawodu jest hydraulikiem. Karierę muzyczną zaczął robić dopiero rok temu, po zwycięstwie w norweskiej edycji "Idola". W "Światowym Idolu" nie miał sobie równych - wygrał głosowania niemal we wszystkich krajach uczestniczących w konkursie.

16 lutego w Polsce ukaże się debiutancka płyta Kurta, zatytułowana "I". W Norwegii krążek został wydany we wrześniu 2003 roku i stał się bestsellerem, m.in. za sprawą przebojowego singla "She's So High".

Super Express/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje | idole | Warszawa | Kurt Nilsen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama