Ray Charles: Szachowa anegdota
Podczas pogrzebu Ray'a Charlesa, który odbył się w piątek, 18 czerwca, w Los Angeles, nie brakowało optymistycznych akcentów. Stevie Wonder porwał żałobników do tańca, zaś Willie Nelson wraz z byłym menedżerem zmarłego artysty, opowiedzieli zabawną anegdotę z życia piosenkarza.
Legendarnemu wokaliście w ostatniej drodze towarzyszyli wierni fani, przyjaciele oraz rodzina. Ceremonię uświetnili występami m.in. Stevie Wonder, B.B. King oraz Willie Nelson.
Wśród żałobników można było zauważyć wiele znanych postaci świata show-biznesu. Pojawił się m.in. zaprzyjaźniony z Charlesem słynny aktor Clint Eastwood.
"On nas nauczył bluesa, nauczył nas też muzyki country. Wszystko, czego się tknął, było po prostu doskonałe" - powiedział w mowie pożegnalnej Eastwood.
W uroczystości uczestniczyła liczna rodzina zmarłego artysty - jego 12 dzieci, 20 wnuków i wielu dalszych krewnych, którzy wypełnili niemal połowę świątyni, w której odbywał się pogrzeb.
Willie Nelson nie mógł powstrzymać łez podczas wykonywania jednego z największych przebojów Charlesa, "Georgia On My Mind" (uznanego za oficjalny hymn stanu Georgia).
Nie cała ceremonia przebiegała jednak w ponurej atmosferze. Niektórzy z jej uczestników tańczyli, gdy Stevie Wonder wykonywał pogodny hymn "Thank You Lord". Anegdotą rozbawił ich zaś wspomniany Nelson wraz z Joe Adamsem, byłym menedżerem Charlesa.
Niewidomy od dzieciństwa genialny muzyk był także znakomitym szachistą. Jego partnerem w rozgrywkach szachowych był często właśnie Willy Nelson.
"Ray i Willy byli zapalonymi szachistami i często grywali między koncertami" - opowiadał Adams.
"Ray zawsze wygrywał i pewnego wieczoru Willie domyślił się, dlaczego. Co ty mu wtedy powiedziałeś Willie" - zwrócił się Adams do Nelsona.
"Powiedziałem: Następnym razem, jak będziemy grać, możemy zapalić światło?" - odparł Nelson.
Ray Charles zmarł 10 czerwca z powodu kłopotów z wątrobą. Miał 73 lata.