Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie demolki na scenie festiwalu w San Remo
Włoska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie zdemolowania sceny na festiwalu piosenki w San Remo przez wokalistę Blanco. W trakcie występu dostał on szału, ponieważ - jak potem tłumaczył - nie słyszał nic w słuchawce. Skopał prawie wszystko, co znajdowało się na scenie, przede wszystkim bukiety kwiatów, które są symbolem tego miasta.
Do głośnego incydentu doszło w pierwszym dniu festiwalu, oglądanego co wieczór przez ponad 10 milionów widzów telewizji RAI.
20-letni Blanco, zwycięzca zeszłorocznej edycji, wszedł na scenę, by zaprezentować swoją nową piosenkę pod tytułem "Wyspy róż".
Z każdą chwilą był jednak coraz bardziej zdenerwowany i mówił, że ma awarię słuchawki. W pewnym momencie przestał śpiewać i zaczął kopać i przewracać bukiety czerwonych róż, dekorujące scenę teatru Ariston. Nic nie zostało z tej dekoracji. Publiczność wyraziła oburzenie gwizdami i krzykami. Zaszokowani byli hodowcy kwiatów z San Remo, będącego ich "stolicą", i potępili zachowanie Blanco.
Pobojowisko posprzątał po młodym raperze współprowadzący imprezę nestor włoskiej piosenki Gianni Morandi, który już do końca festiwalu nie rozstawał się z miotłą żartując, że "nigdy nic nie wiadomo, co się zdarzy".
Następnego dnia Blanco przeprosił za ten incydent i powtórzył, że nic nie słyszał w słuchawce.
Okazało się jednak, że sama skrucha i przeprosiny nie wystarczają. Prokuratura w pobliskim mieście Imperia objęła śledztwem sprawcę skandalu w sprawie wyrządzonych przez niego zniszczeń.
Ponieważ pojawiły się głosy, że być może zniszczenie "różanego ogrodu" było elementem występu, dyrekcja telewizji RAI oświadczyła stanowczo, że nic o tym nie wiedziała. Dlatego, jak stwierdził prokurator Alberto Lari, czyn ten, polegający na wyrządzeniu szkód materialnych, może podlegać karze.