Reklama

Prochy lidera Motörhead spoczęły w niemieckiej wiosce. "Ogromny zaszczyt"

Lemmy Kilmister, wokalista zespołu Motörhead, zmarł 28 grudnia 2015 roku., a 12 dni później urna z jego prochami została pochowana na cmentarzu w Los Angeles. Cześć jego prochów jednak zachowano. Teraz trafiły one do niemieckiej wioski Wacken, gdzie spoczęły w izbie pamięci w miejscowej gospodzie. Stało się to podczas kolejnej edycji niemieckiego festiwalu muzyki heavy-metalowej Wacken Open Air, na którym rockman wielokrotnie występował.

Lemmy Kilmister, wokalista zespołu Motörhead, zmarł 28 grudnia 2015 roku., a 12 dni później urna z jego prochami została pochowana na cmentarzu w Los Angeles. Cześć jego prochów jednak zachowano. Teraz trafiły one do niemieckiej wioski Wacken, gdzie spoczęły w izbie pamięci w miejscowej gospodzie. Stało się to podczas kolejnej edycji niemieckiego festiwalu muzyki heavy-metalowej Wacken Open Air, na którym rockman wielokrotnie występował.
Lemmy Kilmister zmarł w 2015 roku /Jason Merritt/Getty Images /Getty Images

Drugi "pogrzeb" rockmana miał formę parady pod hasłem "Lemmy Forever", która przeszła przez Wacken. Brali w niej udział dwaj członkowie zespołu Motörhead - Phil Campbell i Mikkey Dee. Procesja dotarła do gospody Landgasthof Wacken, gdzie stworzono izbę pamięci na cześć Lemmy'ego. Urna z prochami piosenkarza została umieszczona w gablocie za szkłem. W gospodzie na specjalnie przygotowanej ekspozycji zebrano też różne przedmioty należącego do muzyka - kilka ubrań, kapelusz, kowbojki i gitarę.

"Powrót Lemmy'ego do Wacken to dla nas ogromny zaszczyt - trudno wyrazić słowami, jak ogromny. (...) Między Motörhead i Wacken Open Air zawsze istniała szczególna więź. Chyba żaden zespół nie grał tutaj częściej. Fakt, że jego podróż również tutaj się kończy, na zawsze na zawsze pozostanie czymś wyjątkowym" - powiedział współtwórca festiwalu Thomas Jensen, cytowany przez niemiecki serwis Merkur. Festiwal w północnoniemieckim Wacken odbywa się od 1989 roku. Grupa Motörhead występowała tam ośmiokrotnie.

Reklama

Urny złożone na cmentarzu w Los Angeles i w gospodzie w Wacken nie zawierają całości prochów Lemmy'ego Kilmister. Część popiołu, zgodnie z przedśmiertną prośbą muzyka, została zamknięta w nabojach, które dostali jego bliscy i przyjaciele. Dwie osoby ze sztabu Motörhead wymieszały prochy rockmana z tuszem do tatuażu i zrobiły sobie malunki na ciele. 


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Motorhead | Lemmy Kilmister
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy