Reklama

Porcupine Tree w Krakowie

Bardzo lubiana w naszym kraju brytyjska grupa Porcupine Tree zagrała we wtorek, 8 kwietnia, pierwszy z trzech koncertów w Polsce, podczas których promowane jest jej nowy album "In Absentia", który ukazał się w Polsce nakładem wytwórni Warner. Blisko półtora tysiąca osób, które zjawiły się w krakowskiej hali Wisłym zgotowały zespołowi owację na stojąco.

Zanim około 19:30 na scenę wyszła główna gwiazda wieczoru, pojawił się na niej John Wesley, gitarzysta mający na swoim koncie współpracę z Fishem. Zaprezentował on blisko półgodzinny koncert akustyczny, który fani przyjęli oklaskami.

Kilkanaście minut później John ponownie stanął na scenie, tym razem już jako gitarzysta wspomagający na koncertach Porcupine Tree. Muzyk śpiewał też w chórkach.

Występ zdominowały nagrania z nowego albumu "In Absentia". Wszystko zaczęło się od masywnego riffu otwierającego płytę "Blackest Eyes". Później Porcupine Tree zaprezentowali jeszcze publiczności między innymi "Gravity Eyelids" oraz instrumentalny "Wedding Nails".

Reklama

Nie zabrakło też numerów z wcześniejszych płyt: "Even Less", "Pure Narcotic", "Waiting", "Russia On Ice", "Hatesong" i "Tinto Brass" ze "Stupid Dream", który zakończył zasadniczą część występu.

Porcupine Tree nie zniknęli ze sceny na zbyt długo. Publiczność na to nie pozwoliła. Bisy były dwa, a w ich trakcie usłyszeliśmy między innymi "Shemovedon" z albumu "Lightbulb Sun". Mimo próśb publiczności, Steven Wilson nie zaprezentował tym razem kompozycji "Radioactive Toy". Przekomarzanie się trwało ładnych kilka minut, ale lider Porcupine Tree nie dał się przebłagać.

"Ten utwór gramy nieprzerwanie na każdym koncercie od 10 lat. To już przesada. Musieliśmy z niego zrezygnować. Czas schować go na chwilę do szafy. Jestem pewien, że jeszcze kiedyś go zagramy, ale na razie sobie odpuszczamy. Mamy przecież wiele innych wartościowych utworów" - powiedział Steve tuż po zejściu ze sceny.

A nastąpiło to po drugim bisie, podczas którego Porcupine Tree zagrali tylko jedną kompozycje - "Trains" z płyty "In Absentia".

Występ Porcupine Tree trwał ponad 1.5 godziny. Warte podkreślenia jest to, iż akustykom kolejnego markowego zespołu udało się doskonale nagłośnić halę "Wisły", co w przypadku występów takich zespołów jak Porcupine Tree, ma niebagatelne znaczenie.

Jeśli chodzi o poszczególnych muzyków, to Steven Wilson był - jak zwykle - w wybornej formie i podkreślał, że bardzo lubi występować w Polsce. W jeszcze cieplejszych słowach o naszym kraju wypowiadał się podczas swojego akustycznego koncertu John Wesley.

"Za każdym razem, kiedy tu jestem, czuję się jak w domu" - mówił ze sceny.

Wspaniale wypadła sekcja rytmiczna - Colin Edwin i nowy perkusista Porcupine Tree, Gavin Harrison, który zastąpił Chrisa Maitlanda. Stojący na cokole za swoim klawiszowym zestawem Richard Barbieri dopasował się do wysokiego poziomu swoich kolegów.

To kolejny wspaniały koncert Porcupine Tree w Polsce. Steven Wilson obiecał, że niebawem zespół znów u nas zagra. Trzymamy za słowo.

Wkróce na stronach INTERIA.PL opublikujemy wywiad ze Stevenem Wilsonem, przeprowadzony na kilka godzin przed krakowskim koncertem.

Objerzyj zdjęcia z koncertu!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Porcupine Tree | Kraków | nowy album | john | wilson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama