Reklama

Pearl Jam: Wokalisty myśli o śmierci

Eddie Vedder, lider amerykańskiej grupy Pearl Jam, przestraszył się tragicznego losu swojego przyjaciela Johnny'ego Ramone'a z formacji Ramones, który we wrześniu 2004 roku zmarł na raka prostaty w wieku zaledwie 55 lat. Dlatego wokalista postanowił rzucić palenie, porównując ten nałóg do powolnego samobójstwa.

Śmierć Johnny'ego Ramone'a uświadomiła liderowi Pearl Jam, że on także kiedyś zakończy swój ziemski żywot.

"Zacząłem palić po śmierci Kurta [Cobaina, lidera Nirvany, który popełnił samobójstwo w 1994 roku - przyp. red.]. Johnny Ramone był taki młody... Z jednej strony, kiedy popatrzymy na jego wiek, to przychodzą myśli typu: Nie ma co się martwić, mam jeszcze dużo czasu" - mówi Eddie Vedder.

"Później dochodzi się do pewnego wieku i zaczyna się myśleć, że być może nie ma się aż tyle czasu, ile się myślało" - dodaje lider Pearl Jam, który w grudniu skończy 41 lat.

Reklama

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pearl Jam
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy