Reklama

Motley Crue: Nikki Sixx broni Metalliki

Nikki Sixx skrytykował tych, którzy po usłyszeniu jednego utworu z nowej płyty Metalliki, nie zostawili suchej nitki na grupie Larsa Ulricha i Jamesa Hetfielda. Lider Motley Crue i zespołu Brides Of Destruction jest zdania, iż jest stanowczo za wcześnie na wygłaszanie takich opinii.

Nikki Sixx napisał między innymi: "Owszem, kilka osób słyszało całą płytę, ale dlaczego tak wielu mówi nam, że jest ona beznadziejna? Już gdzieś coś takiego słyszałem. Wkładasz w muzykę całe serce i duszę, może nawet robisz sobie przerwę i nagle gdy wracasz okazuje się, że jesteś do niczego, sprzedałeś się i tym podobne".

"Szczerze mówiąc nigdy nie byłem zbyt wielkim fanem Metalliki, z wyjątkiem Czarnego Albumu, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Takie podejście to jakaś choroba społeczna, która wypracowaliśmy w ostatniej dekadzie. Coś budujemy, a potem to niszczymy. Nic dziwnego, że biznes muzyczny przeżywa taki kryzys".

Reklama

"Jest tylko kilka zespołów, których kariera trwa długo. Tak więc tych właśnie nie powinniśmy niszczyć, bo to byłaby głupota. Posłuchajcie, zróbcie przerwę i dajcie płycie jeszcze jedną szansę. Moje ukochane płyty stały się takimi dopiero po jakimś czasie. Wierzcie w sztukę, nie w marketing. Wierzcie w czas".

Wypowiedź Nikkiego jest o tyle zaskakująca, że stosunki między obiema grupami nigdy nie były zbyt dobre, a po incydencie z 1997 roku stały się bardzo napięte, by nie powiedzieć wrogie. Lars Ulrich oskarżył bowiem wtedy Motley Crue, że grupa zagrała z playbacku podczas ceremonii rozdania American Music Awards.

Sixx i Tommy Lee oczywiście nie pozostali perkusiście dłużni i wystosowali do niego ostrą ripostę. Oskarżyli w niej Metallikę między innymi o poprawienie w studiu jej albumu koncertowego.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Motley Crue | Nikki Sixx | Metalliki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy